Mateusz Morawiecki zasłużył na taką farsę i na kompletną, ostateczną kompromitację polityczną - mówił w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 profesor Marek Belka, były premier, były prezes NBP, a obecnie europoseł. Odniósł się do tworzenia przez Morawieckiego rządu, który nie ma szans na poparcie sejmowej większości. Ocenił, że misja premiera to "gorzej niż strata czasu".
Prezydent Andrzej Duda powołał 27 listopada nowy rząd. Nowa większość sejmowa krytykuje to posunięcie, a próbę utrzymania rządów przez Morawieckiego nazywa "teatrem" i "kabaretem". Prawo i Sprawiedliwość nie ma bowiem w Sejmie większości, a żadne z ugrupowań nie chce wejść z PiS w koalicję.
11 grudnia Morawiecki wygłosi w Sejmie expose i będzie się ubiegał o wotum zaufania. Tego samego dnia Sejm ma powołać nowy rząd Donalda Tuska.
Belka: nie współczuję Morawieckiemu
O misji Mateusza Morawieckiego mówił w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 profesor Marek Belka, były premier, były prezes NBP, a obecnie europoseł. Mówił, że nie współczuje obecnemu premierowi.
- Nie mam za grosz współczucia (dla Morawieckiego - red.). Uważam, że zasłużył na taką farsę i na kompletną, ostateczną kompromitację polityczną - powiedział.
Dodał, że Morawiecki "tej większości mieć nigdy nie będzie". Stwierdził, że Morawiecki w ogóle nie powinien otrzymać misji tworzenia rządu. - Bo to jest tylko strata czasu, ale może gorzej niż strata czasu. To jest okazja dla odchodzącej władzy, żeby zabetonować kolejne instytucje, rozkraść kolejne pieniądze, mówiąc krótko - utrudnić normalizację gospodarki i społeczeństwa - powiedział Marek Belka.
Odnosząc się do losów nowej sejmowej większości, stwierdził, że "najważniejsza sprawa dla koalicji to się nie pokłócić". - Te trzy ugrupowania bardzo dużo łączy. Oczywiście są także kwestie, które dzielą, no ale to jest normalne. To jest właśnie demokracja, a nie jednoosobowe rządy gdzieś z jakiejś nory na Nowogrodzkiej - dodał. Jednocześnie Belka stwierdził, że ostatnie osiem lat to był "upadek parlamentaryzmu".
Belka: jest nacisk, ale jestem sceptyczny
Gość TVN24 odniósł się także do ewentualności postawienia prezesa NBP Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu. Został zapytany, czy spodziewa się międzynarodowych perturbacji, gdyby miało do tego dojść.
- Z tymi międzynarodowymi perturbacjami bym nie przesadzał, bo, jak podały media, reakcja tych trzech najważniejszych instytucji finansowych - (Międzynarodowego - red.) Funduszu Walutowego Banku Światowego i Europejskiego Banku Centralnego, były w gruncie rzeczy powściągliwe. Żadna z tych instytucji nie będzie się angażować w obronę Adama Glapińskiego - powiedział. Dodał, że jego zdaniem tezy o międzynarodowym proteście wobec ewentualnego postawienia Glapińskiego przed Trybunałem Stanu "można włożyć między bajki". Ocenił, że "nikt nie będzie specjalnie umierał za Adama Glapińskiego".
Belka mówił dalej, że "z jednej strony jest nacisk społeczny, żeby coś z tym zrobić, jest ostra krytyka zachowań pana prezesa i to nawet nie chodzi tutaj o jego politykę stóp procentowych". Dodał, że krytyka płynie przede wszystkim wobec jego wypowiedzi i "demonstracyjnej więzi z rządem". - Ale z drugiej strony jego pozycja konstytucyjna jest bardzo silna - zauważył.
- Jeżeli mamy zastrzeżenia do jego polityki pieniężnej albo do tego, w jaki sposób się wypowiada na temat polityki pieniężnej, to nie jest powód do jakichś procesów przed Trybunałem Stanu. Jeżeli są jakieś powody, żeby pociągnąć go przed sąd powszechny, to dobrze. Ja tu nie mam specjalnych informacji - kontynuował Marek Belka. - Jest dylemat, że z jednej strony jest nacisk społeczny, żeby ten Trybunał Stanu dla Glapińskiego (był - red.), a z drugiej strony jako były szef NBP jestem do tego co najmniej sceptyczny - powiedział europoseł.
Belka pytany o to, jakie argumenty mogą przemówić za tym, żeby postawić prezesa NBP przed Trybunałem Stanu, wskazywał, że trzeba spojrzeć na "sposób, w jaki Glapiński zarządza bankiem". Stwierdził, że "to jest trudne do obrony na jakiejkolwiek płaszczyźnie".
Źródło: TVN24