Drugie spotkanie o 13.20

Piechociński jest już w Kacelarii Premiera
Piechociński jest już w Kacelarii Premiera
Źródło: tvn24
Ok. godz. 14 premier Donald Tusk oraz prezes PSL Janusz Piechocińskim na wspólnej konferencji prasowej poinformują o ustaleniach, jakie zapadły w trakcie ich poniedziałkowego spotkania w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Okaże się, kto z ramienia PSL zastąpi w rządzie Waldemara Pawlaka. Wcześniej - o godz. 13.20 - Tusk raz jeszcze spotka się z szefem PSL, który przybył już do kancelarii premiera.

O spotkaniu przed konferencją poinformował rano w "Jeden na Jeden" w TVN24 rzecznik rządu Paweł Graś.

Informację o wspólnej konferencji prasowej podali w poniedziałek późnym wieczorem we wpisach na Twitterze rzecznik rządu Paweł Graś oraz rzecznik PSL Krzysztof Kosiński. Kancelaria szefa rządu poinformowała, również na Twittterze, że konferencja prasowa odbędzie się o godz. 14.

Prezes PSL nie rozmawiał z dziennikarzami

Prezes PSL nie rozmawiał z dziennikarzami

Tusk i Piechociński spotkali się w poniedziałek wieczorem. Rozmowa odbyła się po tym, gdy władze PSL upoważniły Piechocińskiego do wejścia do rządu i rozmów z premierem - szefem koalicyjnej PO. W sobotę po posiedzeniu Rady Naczelnej PSL nie podano jednak, czy i jaki resort miałby objąć Piechociński.

Premier nie miał oczekiwańPo dymisji byłego prezesa PSL Waldemara Pawlaka jest wakat na stanowisku wicepremiera i ministra gospodarki. Sam Piechociński powiedział dziennikarzom, że to, czy obejmie resort gospodarki, rozstrzygnie się podczas spotkania z premierem.

Z kolei premier mówił w poniedziałek, że z doświadczenia wynika, iż być w rządzie to znaczy za coś odpowiadać. - Moje doświadczenie, ale i doświadczenie moich poprzedników pokazuje bardzo wyraźnie, że być w rządzie to znaczy za coś odpowiadać i dlatego nie rekomenduję naszym partnerom w koalicji takich idei, by być członkiem rządu i za nic nie odpowiadać. To nie przynosi dobrych rezultatów - mówił szef rządu. Zaznaczył przy tym, że nikogo nie może zmusić do tego, żeby wszedł do rządu.

Premier zapewnił, że nie ma żadnych oczekiwań wobec Piechocińskiego, "jeśli chodzi o to, jaką tekę będzie chciał objąć; czy wchodzi do rządu, czy nie". - Traktujemy koalicjanta od zawsze jako partnera w pełni autonomicznego. Ja nikogo nie mogę zmusić do tego, żeby wszedł do rządu - powiedział szef rządu.

Premier oświadczył też, że w związku ze zmianą na stanowisku prezesa PSL nie przewiduje żadnych zasadniczych zmian w rządzie. Jak dodał, zmiana szefa ludowców "to nie jest trzęsienie ziemi".

Piechociński zadowolony

W rozmowie telefonicznej z reporterem TVN24 już po spotkaniu z premierem Janusz Piechociński nie ujawnił wielu szczegółów dotyczących spotkania z premierem Tuskiem, ale zapytany czy jest z tego spotkania zadowolony, odpowiedział twierdząco.

Na pytanie czy osiągnął to, co chciał, Piechociński stwierdził, że nie zawsze jest tak, że osiąga się wszystko i czasem trzeba w życiu liczyć się ze zdaniem innych.

Niekończąca się historia

17 listopada Piechociński zastąpił na stanowisku szefa PSL Waldemara Pawlaka. W efekcie Pawlak zrezygnował z obu pełnionych w rządzie Tuska stanowisk: wicepremiera i ministra gospodarki.

Piechociński namawiał Pawlaka, by został w rządzie, ale ten odmówił. Później przez długi czas nowy szef ludowców nie zdradzał, kto będzie następcą Pawlaka w Radzie Ministrów, tłumacząc, że musi o tym zdecydować nowo wybrany Naczelny Komitet Wykonawczy PSL. Ten zabrał się w sobotę, ale jego komunikat także był enigmatyczny: Piechociński dostał upoważnienie do wejścia do rządu i rozmów z Tuskiem. Nie wiadomo jednak, czy i na jakie stanowisko rządowe miałby trafić.

Wśród scenariuszy najbardziej prawdopodobne są dwa. Pierwszy to taki, w którym szef ludowców zostaje wicepremierem i ministrem gospodarki. W drugim - mniej prawdopodobnym - będzie wicepremierem bez teki, a resort gospodarki obejmie inny polityk PSL. W tym kontekście mówi się o Jerzym Pietrewiczu jako wiceministrze finansów.

Janusz Piechociński będzie dziś gościem "Faktów po Faktach" w TVN24 o 19.25

Autor: abs//bgr / Źródło: PAP

Czytaj także: