Bezradny wymiar sprawiedliwości i bezkarny drobny złodziej, który powinien siedzieć w więzieniu. 25-latek miał trafić na rok więzienia, ale łaskawie potraktowany, dostał dozór elektroniczny. Zerwał obrożę i jest na wolności. Sąd twierdzi, że mężczyzna jest poszukiwany, a policja nic o tym nie wie. Materiał "Faktów" TVN.
Ta zabawa nie ma końca - mieszkańcy łapią, policja odwozi, a sąd skazuje. 25-latek, Marek D., jest recydywistą. Zamiast kary więzienia, dostał dozór elektroniczny. Obrączki z nogi się jednak pozbył. Okoliczni mieszkańcy postanowili więc wziąć sprawy w swoje ręce i powołali straż sąsiedzką, która wyłapuje drobnych złodziei - w tym 25-letniego recydywistę. Po tym jak złodziej wpadł w zasadzkę, usłyszał 29 zarzutów. Sąd penitencjarny zamienił więc dozór elektroniczny na karę wiezienia. - Jest decyzja sądu o odwołaniu dozoru elektronicznego i jest decyzja o osadzeniu go w zakładzie karnym. Jak zostanie ujęty, zostanie osadzony - mówi Andrzej Wieja z Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze.
Policja nic nie wie
Jednak tu pojawia się prawdziwa niemoc, bo policja nic nie wie o decyzji sądu. - Wiemy gdzie on przebywa, ale w dalszym ciągu nie mamy potwierdzenia, czy rzeczywiście doszło do zerwania tej elektronicznej bransolety - mówi podkomisarz Antoni Owsiak z Komendy Powiatowej Policji w Zgorzelcu. Dzięki temu złodziej od trzech tygodni chodzi wolny. Rośnie więc desperacja i czujność mieszkańców. - Marzy mi się bardzo wprowadzenie kary chłosty. Uważam, że jeżeli złodziej zostanie złapany na gorącym uczynku, zwłaszcza to dotyczy takich drobnych przestępstw, powinien być ktoś, kto go skarze na wyrok 40 batów - mówi Aleksander Pitura ze straży obywatelskiej.
Autor: dln/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Blisko Ludzi TTV