Jeden z jego pacjentów przegrał pół miliona dolarów, czym się nawet nie przejął. Inny każde pieniądze zarobione w taksówce wydawał na automaty. Doktor Bohdan Woronowicz, specjalista uzależnień uważa, że aby pomóc takim ludziom, jak jego pacjenci, trzeba ograniczyć dostęp do hazardu.
- Dla uzależnionych to będzie problem.
Dopóki ludzie będą żyli, będą grali. Bohdan T. Woronowicz
Nigdy nie znikną
Hazard codziennie pociąga za sobą dramaty zwykłych ludzi, z których branża żyje. Tak jest w Polsce, gdzie hazard to jednoręcy bandyci porozstawiani po barach i stacjach benzynowych, na których za swoje niewielkie pieniądze grają zwykli obywatele. Grają i topią pieniądze, w nadziei na dużą wygraną.
Dlatego - uważa doktor Woronowicz - tak ważne jest ograniczenie działalności automatów, które od pewnego czasu zalewają kraj. - Dopóki ludzie będą żyli, będą grali. Ci którzy grali, prawdopodobnie dalej będą grali, może troszeczkę mniej - podkreśla i dodaje: - Chodzi o to, by młode osoby, które mają łatwość dostępu do tego, aby w to nie wchodziły.
Do jednego z uzależnionych graczy dotarli reporterzy programu "Polska i Świat". W TVN24 były gracz opowiada historię życia, które zostało przegrane na stołach do ruletki. - Zaczynałem w szkole podstawowej. Po kryzysie pokerowym na studiach, gdy przegrałem równowartość rocznego wynagrodzenia ojca, wyleciałem ze studiów - wyznaje Andrzej Orawiński, były hazardzista (zobacz film poniżej).
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, sxc.hu