Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk stracił na trzy miesiące prawo jazdy za przekroczenie prędkości. Po wykroczeniu drogowym byłego premiera posypały się polityczne komentarze, przeważnie krytyczne. Tusk "naraził mieszkańców Mławy na niebezpieczeństwo" - zauważył w "Kawie na ławę" w TVN24 Andrzej Dera z Kancelarii Prezydenta. Katarzyna Lubnauer z Koalicji Obywatelskiej podkreśliła, że sprawę "należy traktować poważnie", choć przyznała, że "niestety wszyscy przekraczamy prędkość". Wiele krytycznych wpisów w mediach społecznościowych wskazuje na tragiczne statystyki śmierci na polskich drogach.
W sobotę przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk jechał przez teren zabudowany z prędkością 107 km/h - o 57 km/h za szybko - za co otrzymał mandat w wysokości 500 zł i zatrzymano mu prawo jazdy. Do zdarzenia doszło w miejscowości Wiśniewo koło Mławy (woj. mazowieckie). Niedługo potem Tusk potwierdził na Twitterze, że "przekroczył przepis drogowy". "Jest kara zatrzymania prawa jazdy na 3 miesiące plus 10 punktów i mandat. Adekwatna. Przyjąłem ją bez dyskusji" – dodał były premier.
Lubnauer: należy to traktować poważnie
Sprawa była jednym z wątków dyskusji w niedzielę w "Kawie na ławę" w TVN24. Przewinienie Tuska skomentowała Katarzyna Lubnauer z Koalicji Obywatelskiej. - Ważne jest, żeby lider ugrupowania jeździł z kierowcą - oceniła. - Niestety, zdarza się, że wszyscy przekraczamy prędkość. On przekroczył, przyznał się, dostał karę, zresztą bardzo dotkliwą dla każdego kierowcy, czyli utratę na trzy miesiące prawa jazdy - dodała. Jej zdaniem sprawę "należy traktować poważnie", choć w tym przypadku "jest ona oczywista i zakończona". Posłanka przyznała, że raz w życiu przekroczyła prędkość o 20 kilometrów na godzinę.
- (Donald Tusk) naraził mieszkańców Mławy na niebezpieczeństwo - wtrącił obecny w studio sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Andrzej Dera.
"Wszyscy jesteśmy równi wobec prawa. Poza członkami PiS"
Wykroczenie drogowe Donalda Tuska wywołało lawinę komentarzy na Twitterze (wszystkie tweety cytujemy w pisowni oryginalnej).
"D. Tusk stracił prawo jazdy. Przekroczył prędkość o 50 km. Gdyby przydarzyło się to któremuś z liderów PiS, policjanci straciliby pracę, sprawa byłaby utajniona, nagrania z monitoringu uległyby samozniszczeniu, a miernik prędkości zaginąłby w wyniku roztargnienia personelu" - napisał były premier i europoseł Leszek Miller.
"Wszyscy jesteśmy równi wobec prawa. Poza członkami PiS" - napisał poseł Koalicji Obywatelskiej Cezary Tomczyk.
"Przewodniczący 'uziemiony' na trzy miesiące... To może przyspieszone wybory?!" - zapytał ironicznie senator KO Bogdan Zdrojewski.
Europoseł Platformy Obywatelskiej i szef polskiej dyplomacji za rządów Donalda Tuska Radosław Sikorski zażartował, że byłego premiera "zmusił do przyspieszenia kierowca Seicento". Nawiązał w ten sposób do kolizji rządowej kolumny wiozącej ówczesną premier Beatę Szydło w Oświęcimiu w 2017 roku. W lipcu ubiegłego roku sąd rejonowy uznał, że to kierowca seicento był winien nieumyślnego spowodowania wypadku.
"Tylko po władzę warto spieszyć się mniej powolnie. Na drodze sporo to jednak kosztuje" - zauważył były premier, obecnie europoseł Marek Belka.
"Trzeba walczyć z piratami"
Inne komentarze są mniej pobłażliwe dla szefa Platformy Obywatelskiej. "107 km/h w terenie zabudowanym. 500 zł mandatu dla Donalda Tuska. To nic przy jego dochodach. Widać jak potrzebne były zmiany w prawie o ruchu drogowym. Trzeba walczyć z piratami" - podkreślił na Twitterze szef Rządowego Centrum Analiz i sekretarz stanu w kancelarii premiera Norbert Maliszewski.
Związany z Solidarną Polską poseł klubu PiS Janusz Kowalski nazwał Tuska "piratem drogowym" i zarzucił mu złamanie prawa. Wicemarszałek Senatu Marek Pęk napisał: "jak nie idzie, to nie idzie". W komentarzu do wpisu, który lider PO zamieścił na Twitterze, Pęk wkleił skan niedawnej okładki tygodnika "Newsweek", prezentującej Tuska na białym koniu. "Niektóre okładki bywają prorocze..." - ocenił.
Witold Tumanowicz z Konfederacji napisał: "kolejna rzecz, która łączy Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego. Nie mają prawa jazdy". Sławomir Mentzen z tego samego ugrupowania zauważył, że "skoro z posiadaniem prawa jazdy Tusk dorównał Kaczyńskiemu, to utrzymuje przewagę już tylko dzięki temu, że ma konto w banku".
"Tu chodzi o życie"
Niektórzy komentujący przypominali tragiczne statystyki dotyczące polskich dróg. "Mamy 3 tysiące ofiar na polskich drogach rocznie. Nie, to nie powinno zdarzać się nikomu bez względu na status czy poglądy" - napisała przewodnicząca koła Polski 2050 Hanna Gill-Piątek.
"W ograniczeniu prędkości nie chodzi o robienie 'na złość' kierowcom, tu #ChodziOŻycie! Na polskich drogach giną rocznie tysiące ludzi, kolejne tysiące to ranni. Trzeba z tym skończyć! Bez względu na to, kim jesteś, jakie pełnisz funkcje i jak bardzo Ci się spieszy - noga z gazu!" - zaapelowała natomiast posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. We wcześniejszym wpisie oceniła, że "utrata prawa jazdy to nic w porównaniu do utraty wszelkiego zaufania publicznego".
"To nie było jakieś tam wykroczenie. Jechał Pan 107 w zabudowanym! To prędkość potencjalnego zabójcy drogowego. Przez takie zachowania giną ludzie i mamy jedne z najgorszych statystyk #BRD w Europie. Słowo "przepraszam" nawet w takiej sytuacji nie przejdzie przez gardło?" - zapytał jeden z liderów warszawskiego stowarzyszenia Miasto Jest Nasze Jan Mencwel.
"To może teraz na rower Panie Przewodniczący? To może być początek pięknej przygody, a przy okazji nauka jak wredne potrafią być szybko jeżdżące samochody" - zaproponował poseł Lewicy Maciej Gdula. Odniósł się także do tych głosów, które bagatelizowały przewinę Tuska. "Nie rozumiem histerycznych reakcji na krytykę piractwa drogowego Tuska. Politycy powinni dawać przykład bezpiecznej jazdy. To nie jest jakaś gra w słupki poparcia tu naprawdę #ChodziOzycie. Jedź przepisowo powinno być powtarzane razem ze #szczepimysie!".
Źródło: TVN24, tvn24.pl, PAP