Zachowanie Tomasza Siemoniaka i Borysa Budki w kontekście politycznej odpowiedzialności zdominowało rozmowę Donalda Tuska z internautami. - Chodzi o najważniejsze w polityce kryterium wiarygodności: słowa, gesty, programy, działania - komentował Tusk. Przeczytał też wiadomość, którą - jak powiedział - otrzymał w tej sprawie od swojej teściowej.
Były premier i były szef Rady Europejskiej, pełniący obowiązki przewodniczącego Platformy Obywatelskiej Donald Tusk prowadził w czwartek wieczorem live chat z internautami. W trakcie tego wydarzenia odczytał wiadomość, którą otrzymał przed rozpoczęciem spotkania. Dotyczyła Borysa Budki i Tomasza Siemoniaka, pełniących wysokie stanowiska zarówno w Platformie, jak i klubie Koalicji Obywatelskiej.
Wiadomość miała wysłać teściowa byłego premiera, która zwróciła uwagę na ostatnie wydarzenia, kiedy obaj politycy "oddali się do dyspozycji" Tuska w związku z uczestnictwem w imprezie urodzinowej u jednego z dziennikarzy w czasie, kiedy w Sejmie trwało posiedzenie.
Donald Tusk czyta wiadomość od teściowej: Donku, wiem, że masz kłopot...
- Dosłownie pół godziny przed naszym spotkaniem i wiedziałem, że będę chciał to przeczytać, dostałem wiadomość od mojej teściowej. Mamo, mam nadzieję, że się nie pogniewasz, że przeczytam naszą prywatną korespondencję, ale ona dużo mówi też o emocjach związanych dokładnie z tą sprawą - tłumaczył Donald Tusk.
Tusk po tym odczytał treść wiadomości z ekranu telefonu: "Donku, wiem, że masz kłopot ze swoimi ludźmi. Jestem po twojej stronie. Nie powinni tak się zachować, ale nie pozbywaj się ich. Już i tak sporo ludzi PO odeszło za twoich poprzedników. Teraz w PO każdy jest na wagę złota. Czasem człowiek w jakiejś chwili popełnia błąd, ale potem żałuje. To są pozytywne chłopaki, więcej takich głupot nie zrobią. Pozdrawiam cię serdecznie, twoja stara doradczyni".
- Dlaczego o tym mówię? Bo sam jestem tym poruszony - powiedział szef PO. - Mam oczywiście osobisty problem, bo zawszę będę bardzo zdecydowany w takich sprawach, ale mam świadomość, że ludzie popełniają błędy, ja też w życiu popełniłem wiele błędów, i że warto stosować do tych zdarzeń stosowne miary - skomentował. - Mam nadzieję, że to, co się zdarzyło i także moja reakcja uczuli wszystkich w Platformie, że pełna odpowiedzialność za każde swoje działanie stanie się takim przykazaniem dla wszystkich moich koleżanek i kolegów - podsumował.
Dodał przy tym, że nie uważa, żeby wokół niego "powinni być sami święci ludzie". - Sam nie jestem święty - ocenił.
- Chodzi o najważniejsze w polityce kryterium wiarygodności: słowa, gesty, programy, działania. To wszystko jest spójne. Polacy, ja to rozumiem po tylu latach obserwowania polskich polityków, i tak jeśli dają komukolwiek zaufanie, to na kredyt. Nasi rodacy mają wystarczająco dużo powodów, aby nie ufać politykom. Każde działanie, każda sytuacja, każde nieostrożne słowo czy nieprzemyślany gest może podważać zaufanie do polityki, czy to władza, czy to opozycja - mówił.
Wcześniej, wypowiadając się na temat urodzin dziennikarza, Tusk poinformował, że nie otrzymał zaproszenia. Zaznaczył, że nawet gdyby je otrzymał, to nie wziąłby udziału w tego rodzaju imprezie. - Generalnie jestem przekonany, to też kwestia mojego doświadczenia i ostrożności, że na urodziny chodzę do najbliższych przyjaciół i oczywiście rodziny i nie mam jakiejś potrzeby przesadnie udzielać się towarzysko, ale rozumiem ludzi, którzy mają inne zdanie. Staram się dobierać starannie towarzystwo wtedy, kiedy szukam chwili relaksu i spokoju - przyznał.
"Jeśli moja reakcja irytuje liderów innych partii, to jest to dla mnie źródło satysfakcji"
Jedna z internautek zapytała, czy reakcja na te wydarzenia nie była przesadzona, bo - jak napisała - zarówno prawica, jak i lewica skrytykowała takie posunięcie.
- Zarówno w PiS-ie, jak i na Lewicy liderom tych formacji nie przeszkadza to, czego byliśmy świadkami. PiS jest od dłuższego czasu zainteresowany tym, żeby przekonać opinię publiczną, że wszyscy politycy są źli, że wszyscy kradną, że wszyscy są niemoralni, bo wtedy ich grzechy, ich przestępstwa, ich kradzież czy korupcja, one jakby nikną w tym morzu powszechności - odpowiedział. - Nie dziwię się, że dla PiS-u tego typu sytuacje nie są warte jakiejkolwiek reakcji - dodał.
Wypowiadając się na temat Lewicy, Tusk stwierdził, że nie będzie krytykował partii opozycyjnych. - Chciałbym, żeby one skutecznie konkurowały z rządzącymi o głosy i o sympatię ludzi - tłumaczył. - Uważam, że szansą opozycji, czy to centrum, czy lewica, czy chadecja, ale szansą opozycji jest wiarygodne, takie uczciwe, rzetelne przekonanie ludzi, że przyzwoitość nie jest już tylko teorią albo wspomnieniem. Dlatego wolałbym, żeby wszyscy jakby szukali tych standardów - mówił Tusk.
- Jeśli moja reakcja irytuje liderów innych partii, to jest to dla mnie źródło satysfakcji - powiedział.
Tusk o propozycji zmiany konstytucji: to nie tylko test intencji PiS-u
Tusk podczas rozmowy z internautami mówił także o swojej propozycji wprowadzenia zmian w konstytucji, aby zablokować wyprowadzenie Polski z Unii Europejskiej. - Tak jak zapowiadałem, będę starał się nie tylko przetestować intencje PiS-u. PiS twierdzi, że nie jest zainteresowany wyprowadzeniem Polski z Unii Europejskiej, więc zaproponowałem przetestowanie tej intencji - przypomniał. Opisał, że to także propozycja rozwiązania, które "bardzo utrudni" wyprowadzenie Polski z Unii "tanim, politycznym chwytem".
Dodał, że to, czego najbardziej się obawia w tej sprawie to to, że "można zwykłą większością głosów dzisiaj Polskę wyprowadzić z Unii Europejskiej, że PiS, któregoś dnia czy raczej którejś nocy, zrobi nam takie głosowanie i się nawet nie obejrzymy i będziemy już out". - Ta obawa jest naprawdę uzasadniona - przekonywał.
- Zaproponowałem tę zmianę w konstytucji, sformułowaliśmy konkretny wniosek - dodał. - W poniedziałek ten wniosek trafi do Sejmu już z odpowiednią liczbą podpisów, właśnie zakończyliśmy zbieranie podpisów parlamentarzystów pod tą zmianą konstytucji. Wiem, że premier Morawiecki zareagował na tę propozycję w taki dwuznaczny sposób, że są gotowi o tym rozmawiać, ale chcieliby dorzucić do tego jakieś inne pomysły. Skupmy się naprawdę na tym jakby sensownym wymiarze tej poprawki. Nie chodzi o wielowątkową debatę konstytucyjną - zaznaczył Donald Tusk.
Tusk: nie jestem krwiożerczym typem
Inny z internautów zapytał Tuska, kto uwierzy jego formacji w rozliczenie PiS i w to, że nie będzie "polityki grubej kreski".
- Pomijam historyczne znaczenie terminu "gruba kreska", ale rozumiem niepokój zawarty w tym pytaniu. Ja nie jestem krwiożerczym typem, nie jestem mściwym człowiekiem, ale nie mam żadnych wątpliwości, że po zwycięstwie, jeśli nam się uda, musi nastąpić rozliczenie, bo bez twardego jednoznacznego rozliczenia zła, przekrętów, kradzieży, jawnych przestępstw, łamania konstytucji, nie będzie możliwy pokój społeczny - odpowiedział.
Tusk dodał do tego, że nie mówi tu o "miłości wszystkich do wszystkich". - Nie jestem naiwny - zaznaczał.
- Ale żeby zbudować takie podwaliny do elementarnego dialogu społecznego i do takiego no właśnie elementarnego pokoju społecznego, do wygaszenia nienawiści, takie rozliczenie, w prawdzie, nie w odwecie, które nie będzie łamało standardów prawnych, w którym kluczową rolę muszą odegrać niezależne sądy, przepisy prawa i przepisy konstytucyjne, będzie niezbędne - opisał. - To właściwie moja główna misja - oświadczył.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: facebook.com/donaldtusk