Donald Tusk w "Faktach po Faktach" mówił o jego zdaniem możliwym scenariuszu, w którym rząd chce wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej. - W Polsce mamy do czynienia z władzą, która w swoim rdzeniu jest antyeuropejska, albo co najmniej eurosceptyczna - mówił. - To, co może zatrzymać ten proces, o tym jestem absolutnie przekonany, to poczucie tej władzy, poczucie PiS-u, że nie ma na to zgody większości Polaków - tłumaczył.
Lider Platformy Obywatelskiej, były premier i były przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk był gościem piątkowego wydania "Faktów po Faktach". W programie poruszono temat wczorajszej decyzji Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł w sprawie wniosku premiera Mateusza Morawieckiego i uznał, że część przepisów Traktatu o Unii Europejskiej jest niezgodna z polską konstytucją. Tusk tego samego dnia - w związku z tym wyrokiem - zapowiedział zgromadzenie w niedzielę na godzinę 18. "Tylko razem możemy ich zatrzymać" - zaznaczył.
- Zapraszam wszystkich - powiedział Tusk w "Faktach po Faktach". - Zapraszam, bo czuję się zobowiązany, jako Polak, który był szefem Rady Europejskiej, do szczególnej troski o to, co się dzieje w naszym członkostwie w Unii Europejskiej - tłumaczył. - Ten problem traktuje śmiertelnie poważnie - uprzedził.
- Ostrzegałem od wielu, wielu miesięcy wszystkich, że ten marsz na polexit, przygotowywanie Polski do wyjścia z Unii Europejskiej, jest projektem serio. To się naprawdę może zdarzyć - tłumaczył.
- Nikt jeszcze nie testował tej ścieżki - mówił dalej. Wspomniał tu, że brexit, czyli wyjście Wielkiej Brytanii z Unii było wynikiem "politycznej pomyłki premiera, który chciał przy pomocy referendum raczej utrzymać ich w Unii".
- W Polsce mamy do czynienia z władzą, która w swoim rdzeniu jest antyeuropejska, albo co najmniej eurosceptyczna. Samego Jarosława Kaczyńskiego zawsze irytowało, było to dla niego właściwie nie do zaakceptowania, że są jakieś ograniczenia dla jego woli, czy to jest konstytucja, czy niezależne sądy, czy niezależne media, czy Unia Europejska - stwierdził. - On nie spocznie, dopóki nie wyzwoli siebie samego z tego typu ograniczeń - ocenił.
Tusk: gra Kaczyńskiego jest bardzo czytelna
Tusk przyznał przy tym, że wyjście Polski ze Wspólnoty jest "częścią strategicznego myślenia" Jarosława Kaczyńskiego.
- To, co może zatrzymać ten proces, o tym jestem absolutnie przekonany, to poczucie tej władzy, poczucie PiS-u, że nie ma na to zgody większości Polaków - wskazał.
Zwrócił przy tym uwagę, że "od kilku dni mamy do czynienia z narracją, że europejskie pieniądze wcale nie są nam potrzebne".
- Dlaczego o tym wspominam? Gra Kaczyńskiego jest bardzo czytelna. Dopóki Polska jest jednoznacznie biorcą pieniędzy z Unii Europejskiej, to poparcie jest bardzo wysokie. Pozostaje kwestią otwartą, jak się będą zmieniały nastroje w Polsce, kiedy będziemy się powoli zrównywali z tymi wydatkami i tym, co dostajemy. Bo jesteśmy krajem, tak czy inaczej, coraz lepiej rozwiniętym i prędzej czy później ten moment nastąpi - opisał.
Zastrzegł, że nie będzie w tej rozmowie, "przez grzeczność i przyzwoitość, cytował mędrców tej epoki jak poseł Suski" i tego "co oni mówią na temat Unii Europejskiej". - Ale ten proces zohydzania Unii jest namacalny, to widać jak na dłoni - zauważył.
- Dlatego proszę mnie nie pytać o precyzyjne punkty planu Kaczyńskiego - zaznaczył. - Co do celu, do jakiego on zmierza, nie ma wątpliwości. To jest Polska poza strukturami Zachodu, poza Unią Europejską - oświadczył.
Tusk: Istotą Unii jest to, żeby się godzić co do pewnych ustaleń. Kaczyński tego nie chce
W programie przywołano słowa Jarosława Kaczyńskiego z 2019 roku, który podczas rozmowy z poruszającą się na wózku Justyną Kieresińską z Fundacji Sztuki Osób Niepełnosprawnych powiedział między innymi: "Ja chcę, żeby się zmieniło, i z całą pewnością się zmieni. Tylko jest taka prośba o to, żeby nas popierać, a nie przeszkadzać".
W myśl tych słów prowadzący program Grzegorz Kajdanowicz zapytał: "Gdyby Unia nam nie przeszkadzała, to może nie byłoby problemów?".
- To jest gra Kaczyńskiego, która przynosi różne negatywne efekty. To gra, która dezintegruje Unię jako całość, bo przecież Kaczyński nie jest odosobniony. Jest kilku polityków w Europie, którzy z rozbijania i zohydzania Unii zrobili swoją strategię polityczną - skomentował Tusk.
- Kaczyński wie, wszyscy mają taką nadzieję, że nie przekształci Unii Europejskiej w zlepek skonfliktowanych państw, gdzie jakiś watażka polityczny typu Kaczyńskiego będzie forsował wyłącznie swoje pomysły, przeciwko wszystkim, i u siebie w domu i na zewnątrz - mówił dalej.
Zwracał przy tym uwagę, że "tak naprawdę istotą Unii Europejskiej jest to, żeby się godzić co do pewnych ustaleń i standardów". - Kaczyński tego nie chce, nie rozumie i nie potrafi - podkreślił.
Tusk: To da się zrobić. Tylko trzeba robić
Na pytanie, czy niedzielne wydarzenie będzie wydarzeniem partyjnym, Tusk przekazał, że pierwszym politykiem, do jakiego zadzwonił w tej sprawie był Szymon Hołownia, szef ruchu Polska 2050. Wymienił, że zaprosił także Roberta Biedronia z Lewicy. Dodał, że szef ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz nie odebrał od niego telefonu, a także nie oddzwonił. - Chyba ze względu na jakieś zebranie - sugerował.
- Ja nie jestem gospodarzem. Ja dałem sygnał - zaznaczył. - Zaproponowałem miejsce i godzinę. Gospodarzem jest Warszawa, warszawiacy. Wszyscy, którzy będą chcieli, będą w tym uczestniczyli - zapewnił. Powiedział, że nie ma tu potrzeby "osobistej lanserki". - Bardzo mi zależy na sprawie - stwierdził.
Zauważył przy tym, że w niedzielę nie ma zamiaru "popierać Unii Europejskiej". - Tak naprawdę chcę popierać narodowe interesy. Jestem patriotą. Każdy patriota, który ma odrobinę oleju w głowie, wie, że Polska jest bezpieczna i ma szansę na dobrą przyszłość jako członek wspólnoty Zachodu, czy to jest Unia Europejska czy NATO. Nasze i naszych dzieci przyszłe szczęście naprawdę zależy od tego, czy jesteśmy tam zakorzenieni czy nie - mówił.
Tłumaczył tu, że "Unia poradzi sobie bez mojego poparcia i bez naszych manifestacji, ale Polska osamotniona w tym miejscu, gdzie jesteśmy i zawsze będziemy, może sobie nie poradzić".
- To bardzo ważne, żeby zmienić tę narrację, bo czasami Kaczyńskiemu i PiS-owi to wychodzi: "to są Europejczycy, a my jesteśmy patrioci". A ja twierdzę jedno: kto wyprowadza Polskę z Unii Europejskiej, nie jest patriotą, zdradza nas interes narodowy - skwitował.
Tusk o decyzji TK: nie będzie miała praktycznego znaczenia, ale jest kolejnym krokiem
Powracając do tematu czwartkowego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, Tusk został zapytany czy ma wiarę, że wyrok ten wydali niezależni sędziowie. - To nie jest kwestia mojego przekonania, tylko naszej wspólnej wiedzy - odpowiedział.
- Wszyscy wiemy, jak wygląda dzisiaj Trybunał. Nie mamy tak naprawdę Trybunału Konstytucyjnego. Wszyscy wiemy, że to jest decyzja Kaczyńskiego. I to nie jest pierwszy przypadek, kiedy dobrze wiadomo, że Trybunał pani Przyłębskiej czeka na polecenia ze strony prezesa Kaczyńskiego. To jest jeden z przykładów upadku państwa prawa w Polsce - komentował.
- Trybunał pani Przyłębskiej właściwie publicznie ogłosił, że Konstytucja Rzeczpospolitej i traktaty unijne są ze sobą niezgodne i że właściwie nasze członkostwo w Unii Europejskiej należy uznać za nielegalne od samego początku. Może trzeba będzie w związku z tym rozebrać autostrady i Stadion Narodowy. Może trzeba będzie wytrzeć gumką podpis na ratyfikacji Lecha Kaczyńskiego. Czy polscy rolnicy będą musieli oddać te wszystkie pieniądze, które dostawaliśmy z Unii Europejskiej? - pytał.
Zaznaczył, że "celowo przesadza z interpretacją" w poprzednich zdaniach. - Ja tylko podkreślam absurdalność i taką złowrogą polityczność tej decyzji. Ja uważam, że ona nie będzie miała praktycznego znaczenia, ale ona jest tym politycznym kolejnym krokiem w marszu poza Unię Europejską - oświadczył.
Tusk mówił także o politycznej presji ze strony obozu rządowego na treść czwartkowego wyroku. - To, że (Zbigniew) Ziobro wymusił tego typu manifestację antyeuropejską, to też pokazuje, że przynajmniej część obozu rządzącego jest bardzo niecierpliwa żeby położyć kres tej europejskiej przygodzie Polaków - ocenił.
CZYTAJ WIĘCEJ: Zbigniew Ziobro: Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że konstytucja jest najwyższej rangi aktem prawnym w Polsce
Tusk: tak naprawdę prezes Glapiński i prezes PiS-u pożyczają pieniądze od wszystkich obywateli
Były premier odniósł się także do słów prezesa NBP Adama Glapińskiego, który na środowej konferencji powiedział między innymi, że "bez środków unijnych, którymi teraz nas się szantażuje, jesteśmy w stanie sobie zapewnić ten dynamiczny rozwój".
- Kłopot polega na tym, że tak naprawdę prezes Glapiński i prezes PiS-u pożyczają pieniądze od wszystkich obywateli - komentował Tusk.
- Bo inflacja jest tak naprawdę pożyczką, która prawdopodobnie jest pożyczką bezzwrotną. Tak naprawdę okradają Polaków z marzeń o stabilnej złotówce, o tym, że te ceny nie będą galopowały tak jak galopują. Czy ktokolwiek jeszcze chce wierzyć prezesowi Glapińskiemu? - powiedział.
- Łatwo mi sobie wyobrazić, jeżeli ta inflacja będzie tak wysoka jest, jeśli drożyzna będzie coraz bardziej dokuczliwa dla każdego Polaka i że do tego podskoczą ceny energii, a oni jeszcze będą wmawiać wszystkim, że żadnych pieniędzy nie potrzebujemy, bo Unia nas okupuje, (...) to się boję, że mogą poczynić takie spustoszenie, żeby to poparcie dla Unii Europejskiej spadło - mówił dalej.
- To jest moje zadanie, żeby takiej propagandzie postawić twarde weto - skomentował.
Stwierdził, że w zaprezentowanym przez rząd Polskim Ładzie, który określił jako "zestaw fałszywych obietnic i krzywd, które mają spotkać Polaków", nie ma mowy o źródłach finansowania opisanych tam propozycji. Dodał też, że premier Mateusz Morawiecki "jest oszustem", a zaprezentowany przez niego program jest "obliczony na naiwność ludzi".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24