We wtorek odbyło się posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego. - Na Radzie Bezpieczeństwa Narodowego postawiłem bardzo jasno kwestię wiarygodności wyborów - mówił Tusk.
Premier podkreślił, że z uwagi na fakt, że w posiedzeniu RBN brali udział zarówno urzędujący prezydent Andrzej Duda, jak i prezydent elekt Karol Nawrocki, uznał za rzecz "absolutnie konieczną" powtórzenie, że nikt nie powinien kwestionować wyników wyborów prezydenckich.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
- Nie może być tak, że ktokolwiek - dlatego, że ma podejrzenia - uznaje, że te wybory są nieważne, albo że trzeba je powtórzyć - zaznaczył szef rządu.
- Obywatele mają prawo mieć pewność, że ich głosy zostały dobrze policzone, że nie doszło do manipulacji, nadużyć, fałszerstw czy błędów na wielką skalę - mówił. Podkreślił, że nie można pozwolić na zlekceważenie nawet jednego głosu.
- Jak donoszą już dzisiaj od popołudnia media, liczba protestów skierowanych do Sądu Najwyższego przekroczyła chyba wyobrażenia nas wszystkich. Na koniec dnia można się spodziewać około 30 tysięcy protestów - powiedział premier.
Protesty wyborcze
Ostatnim dniem na składanie w Sądzie Najwyższym protestów przeciwko wyborowi Prezydenta RP był poniedziałek. Protest tego dnia można było do godziny 16 złożyć bezpośrednio w budynku SN. Można było go też nadać do północy za pośrednictwem Poczty Polskiej.
Jak informowano, w protestach wyborczych, które wpłynęły do tej pory do SN podnoszone są m.in. nieprawidłowości w sporządzeniu protokołów głosowania oraz podczas liczenia głosów w niektórych komisjach wyborczych - w tym odwrotnego przypisania liczby oddanych głosów na kandydatów w II turze w tych komisjach. W czwartek przekazano, że SN zarządził w związku z tym oględziny kart, czyli de facto przeliczenie głosów, z 13 obwodowych komisji wyborczych. SN postanowił przeprowadzić ten dowód "w drodze pomocy sądowej przez właściwe sądy rejonowe".
Autorka/Autor: ek/ads
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Radek Pietruszka/PAP