Rozerwane ściany, zawalone stropy, doszczętnie zniszczone wnętrze katowickiej kamienicy. Wybuch sprawił, że część budynku złożyła się jak domek z kart. Jak to możliwe, że siła wybuchu jest tak potężna, że zmienia w gruzowisko ogromny budynek? Materiał "Faktów" TVN.
Po czwartkowym wybuchu w katowickiej kamienicy ponad 200 strażaków przez prawie 20 godzin robiło wszystko, by dotrzeć do żywych osób. Najpierw trzeba było ugasić pożar, dopiero potem można było rozpocząć przeczesywanie gruzowiska, metr po metrze.
Jacek Szyma z Państwowej Straży Pożarnej w Katowicach, który brał udział w akcji, określił ją jako jedną z najcięższych i najtragiczniejszych na Śląsku w ciągu ostatnich dziesięciu lat.
- Do końca wierzyliśmy, że może uda się znaleźć osoby, które jeszcze będą żyły - przyznał.
Mimo wysiłków strażaków nie udało się uratować trzech osób: dziennikarza "Faktów" TVN Dariusza Kmiecika, jego żony i synka.
- Do wybuchu doszło prawdopodobnie na drugim piętrze - wyjaśnił Szyma, czyli tuż pod mieszkaniem rodziny Kmiecików.
Zgodnie z pierwszymi próbami odtworzenia tego, co stało się w kamienicy, eksplozja zniszczyła ściany zewnętrzne budynku. Natychmiast zawalił się dach i poddasze.
Później pod naporem zawalonej konstrukcji zaczęły zapadać się kondygnacje - Oni się znajdowali najwyraźniej w pomieszczeniu po tej pechowej stronie - wytłumaczył Ryszard Grosset, były zastępca komendanta głównego straży pożarnej. - I po prostu spadli z razem z całym pomieszczeniem, z całym pokojem, stropem i konstrukcją dachową o trzy piętra w dół - dodał.
Śledztwo wyjaśni przyczynę tragedii
Katowicka prokuratura okręgowa wszczęła śledztwo ws. wybuchu. Zbada, czy doszło do sprowadzenia zdarzenia zagrażającego zdrowiu lub życiu wielu osób. Przesłuchano już pierwszych świadków, odbyły się również wstępne oględziny budynku. Zabezpieczono też część instalacji gazowej i dokumentację.
Śledczy chcą sprawdzić m.in., czy ostatni remont przeprowadzony w kamienicy został zrobiony jak należy. Kolejnym wątkiem jest sprawdzenie instalacji gazowej w mieszkaniu lokatora, który miał być wkrótce eksmitowany, a gaz w lokalu odcięty.
Autor: kg//gak / Źródło: "Fakty" TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24