Dla PiS-u wyrok ws. autorów stanu wojennego jest mało satysfakcjonujący, posłowie tej partii domagają się degradacji generałów. BBN odpowiada, że to niemożliwe. Dla PO wyrok oznacza natomiast "przyzwoite zamknięcie sprawy". - Ta sprawa jest już dawno zamknięta i ma znaczenie symboliczne - powiedział w TVN24 poseł PO i działacz opozycji w PRL Stefan Niesiołowski.
- Politycznie ta sprawa została rozstrzygnięta w 1989 r. - historia przyznała rację tym, którzy byli więzieni, a nie tym, którzy więzili. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że doszło w Polsce do porozumienia, PZPR oddała władzę pokojowo, to wielka wartość, bo mogło być inaczej. Moim zdaniem są inne sprawy w Polsce, dziś tym już nikt nie żyje - stwierdził Niesiołowski.
Niewielka satysfakcja
Umiarkowanie zadowolony z wyroku był Zbigniew Girzyński. - Pewnie jeszcze nie jest to koniec sprawy, ale sam fakt, że ten skazany usłyszał słowo winny i usłyszał wyrok - nawet jeśli on jest dziś w naszym poczuciu zbyt niski - jest powodem do małej satysfakcji - podkreślił poseł PiS.
I dodał, że "nie może być tak, że ktoś, kto wypowiada wojnę swojemu społeczeństwu, ktoś, kto brał udział w wyprowadzaniu wojsk na ulice i ponosi odpowiedzialność za to, że ginęli ludzie w kopalni Wujek, chodzi w poczuciu chwały". - Nie powinien mówić publicznie, że czynił dobrze i jest z tego dumny - zaznaczył Girzyński.
Girzyński zwrócił się też do szefów MON i MSW o wystąpienie do prezydenta o rychłe zdegradowanie ze stopni generalskich Kiszczaka i Jaruzelskiego. - Jest rzeczą niedopuszczalną, aby byli kiedyś chowani w mundurach polskich generałów - zaznaczył.
BBN: nie ma takiej możliwości
Szef BBN Stanisław Koziej odpowiedział w czwartek Girzyńskiemu stwierdzając, że nie ma prawnych podstaw, aby prezydent mógł zdegradować któregokolwiek z generałów. - Obowiązujące prawo stanowi, że stopień wojskowy jest dożywotnim tytułem żołnierza. Wyłącznie w trybie procesu sądowego żołnierz może być pozbawiony stopnia wojskowego - zaznaczył.
Dodał, że traci go też w szczególnym przypadku: jeśli traci obywatelstwo polskie. - Nie ma takiej możliwości w innych procedurach, nie ma takiej możliwości w procedurze postępowania służbowego, karania dyscyplinarnego w obecnie obowiązującym prawie - powiedział szef BBN.
Taki sobie wyrok
Prezydencki doradca prof. Tomasz Nałęcz uważa, że czwartkowy wyrok w sprawie stanu wojennego jest bardzo ważny przede wszystkim dlatego, że sąd Rzeczypospolitej uznał stan wojenny za działanie nielegalne, sprzeczne nawet z prawem obowiązującym w PRL. - Suwerenna i demokratyczna Polska potępiła zachowanie władzy, która represjami chciała zdusić wolnościowe marzenia i działania przytłaczającej większości społeczeństwa - ocenił Nałęcz. - To ważne także na przyszłość, by nikt już w Polsce zapatrzony w swoją partyjną rację nie wyprowadzał przeciwko narodowi wojska na ulice - zaznaczył.
Dla reżysera i senatora Kazimierza Kutza "wyrok jest oczywisty". - Trzeba uznać, że jest to wyrok oczywisty. I myślę, że społeczeństwo jako taki go przyjmie. Najważniejsze, że sprawa znalazła swój prawny finał - powiedział reżyser.
Z kolei dla posła PSL Stanisława Żelichowskiego czwartkowy wyrok sądu jest salomonowy. - Tyle lat po tym wydarzeniu taki był potrzebny. To próba dania satysfakcji tym, którzy ucierpieli, a winnych osądzi historia - powiedział poseł. Zdaniem posła Stronnictwa, nawet gdyby wyrok był bardzo surowy, przewidujący odbycie kary w więzieniu, byłby dziś już niewykonalny, bo oskarżeni są starzy i w złym stanie zdrowia.
Zdaniem Władysława Frasyniuka "wygrała demokracja". - Ten wyrok jest zgodny z oczekiwaniami ludzi. 20 lat czekaliśmy na Trybunał Konstytucyjny, to widać tyle trzeba było poczekać i na ten wyrok. Ale doczekaliśmy się. Społeczeństwo oczekiwało właśnie tego - że stan wojenny zostanie osądzony. Wymiar kary nie ma tu takiego znaczenia. Ja osobiście, jako były więzień, mam dużą satysfakcję - powiedział Frasyniuk.
Sprawiedliwy wyrok
Z kolei historyk PAN i IPN, prof. Andrzej Paczkowski o wyroku sądu powiedział: - Sąd dosyć konsekwentnie postąpił biorąc pod uwagę charakter aktu oskarżenia, który kładł główny nacisk na przynależność do związku przestępczego, czyli Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego. Stanisław Kania do niej niewątpliwie nie należał, dlatego wyroki sądu były zróżnicowane - stwierdził Paczkowski. I dodał, że "dzisiejszy wyrok nie skończy jednak etapu rozliczania zbrodniarzy komunistycznych w Polsce". - Wciąż żyją tzw. przestępcy detaliczni, czyli ci, którzy popełnili pojedyncze zbrodnie. Jest jeszcze gen. Wojciech Jaruzelski. Nie bardzo wierzę, że uda się go skazać; w związku z tym poczucie niespełnienia pozostanie. Należy jednak pamiętać, że duża część Polaków uważa, że żadnego procesu o stan wojenny w ogóle nie powinno być - zaznaczył.
A historyk IPN, prof. Antoni Dudek stwierdził: - Wydaję mi się, że to jest sprawiedliwy wyrok i właśnie takiego oczekiwałem. Odpowiedzialność Stanisława Kani za stan wojenny od początku budziła wątpliwości szeregu historyków, w tym także i mnie, ponieważ on ustąpił ze stanowiska pierwszego sekretarza KC PZPR i nie zgadzał się na wprowadzenie stanu wojennego. Wprawdzie firmował wcześniej przygotowania do stanu wojennego, ale w samej decyzji dotyczącej jego wprowadzenia nie uczestniczył. W przeciwieństwie do Czesława Kiszczaka, który - jako minister spraw wewnętrznych - był głównym współpracownikiem gen. Jaruzelskiego - stwierdził Dudek.
Historyk zauważył też, że "zważywszy na stan zdrowia jest mało prawdopodobne, aby przeprowadzić proces gen. Jaruzelskiego, którego sprawa została formalnie zawieszona". - Hipotetycznie, gdyby lekarze uznali to za możliwe do przeprowadzenia, to gen. Jaruzelski powinien odpowiadać za stan wojenny, ale jest niezwykle mało realne. Sądzę, że gra na czas prowadzona przez jego obrońców dała efekty - ten proces trwał 3 lata, choć moim zdaniem mógł trwać rok - powiedział Dudek.
W czwartek w procesie autorów stanu wojennego sąd orzekł karę 2 lat więzienia w zawieszeniu na 5 lat dla Czesława Kiszczaka, uniewinnił z kolei byłego I sekretarza KC PZPR Stanisława Kanię, a sprawę członkini rady państwa Eugenii Kempary - umorzył.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24