Dla jednych "wybawienie", dla drugich "góra śmieci"

shutterstock_1844981830
shutterstock_1844981830
Źródło: Shutterstock

Popularność diet pudełkowych w Polsce ciągle rośnie. Osoby korzystające z tej usługi chwalą sobie wygodę tego rozwiązania. - Wreszcie mogę regularnie i zdrowo jeść - mówi nam Pola. Ale eksperci ostrzegają, że to nie do końca idealne rozwiązanie dla osób, które chcą o siebie zadbać. W ubiegłorocznym badaniu jakości zakwestionowano 80 procent oferowanych w "pudełkach" produktów.

Kluczowe fakty:
  • W 2023 roku niemal jedna czwarta Polaków zadeklarowała, że korzysta bądź korzystała w przeszłości z diety pudełkowej.
  • Na polskim rynku działa około 700 firm oferujących catering pudełkowy.
  • Firmom cateringowym zdarza się pomijać ważne informacje o oferowanych przez nie posiłkach a nawet wprowadzać w błąd odnośnie ich właściwości, wagi czy składu.

Diety pudełkowe są w Polsce wyjątkowo popularne. Od pandemicznego 2020 r. rynek urósł ponad trzykrotnie. Jesteśmy pod tym względem fenomenem na tle innych krajów. Z badań firmy PMR wynika, że 2024 r. wydaliśmy na abonamenty żywieniowe 3,5 mld zł.

W raporcie "Rynek gastronomiczny w Polsce 2023" niemal jedna czwarta Polaków zadeklarowała, że korzysta bądź korzystała w przeszłości z diety pudełkowej. Dwa lata wcześniej w podobny sposób wypowiedziało się 14 proc. respondentów.  

Dlaczego tak spodobało nam się jedzenie przywożone co rano (bądź w nocy) i zostawiane na progu?

Od słoików do pudełek

Nad tym, skąd bierze się taka popularność cateringów w Polsce, na łamach mediów zastanawiają się nawet szefowie największych firm oferujących tę usługę. Paweł Wróbel, prezes NTFY, mówił niedawno w jednym z wywiadów, że w Polsce zamiłowanie do jedzenia w domu spotkało się z modą na zdrowy tryb życia. Z kolei Nicolas Jedraszak z Maczfit sugerował, że ta popularność być może wiąże się z kulinarnymi przyzwyczajeniami Polaków do przygotowywania posiłków "na wynos" w słoikach. 

Rozwojowi branży pomogła też pandemia - w początkowej fazie utrudniła robienie zakupów, co przekonało część odbiorców do sięgnięcia po catering, ale też oswoiła odbiorców z ideą jedzenia na dowóz.

Dlaczego to, co przyjęło się u nas, niekoniecznie sprawdza się gdzieś indziej? W krajach Europy Południowej czy we Francji silna jest tradycja jedzenia poza domem i spędzania czasu z przyjaciółmi w knajpach. Mniej popularne jest także odgrzewanie posiłków. Z kolei np. w Niemczech problemem jest słabo rozwinięty system płatności bezgotówkowych. 

- Moja córka studiuje w Hiszpanii i zauważyła, że z diet pudełkowych korzystają tam przede wszystkim osoby, które ze względów zdrowotnych są na ultra specjalistycznych dietach - mówi w rozmowie z TVN24+ Natalia. Sama z diety korzystała, ale nie jest fanką - o czym opowie w dalszej części tekstu. 

Czasem "ulga", czasem "rozczarowanie"

Kiedy pytam osoby korzystające z diet pudełkowych o zalety i wady takiego rozwiązania, na początku dostaję odpowiedzi pełne superlatywów: "To wybawienie"; "Wsparcie w niepełnosprawności, kiedy nie udaje się gotować"; "Ulga, bo ktoś wybiera za nas jedzenie"; "Jedyne rozwiązanie przy braku czasu i ograniczeniach żywieniowych - ze względów zdrowotnych unikam glutenu i laktozy"; "Ratunek dla młodych matek".

- Wreszcie mogę regularnie i zdrowo jeść - mówi trzydziestokilkuletnia Pola z Krakowa. - Sama nie miałam czasu na gotowanie - przyznaje. To odbijało się na jej diecie.

Z czasem pojawiają się także inne głosy .- Na początku byłam pod wrażeniem. Bardzo wygodna opcja, zaczęłam jeść różnorodnie i schudłam - opowiada 37-letnia Karolina z Warszawy. - Zdecydowałam się na catering ze względu na chęć zmiany trybu życia. Zaczęłam uprawiać sport i mogłam się zdrowo odżywiać, bez wysiłku gotowania. Później zaczęło mi brakować różnorodności. Co prawda codziennie było coś innego, ale to był ten sam styl gotowania. Zrezygnowałam z cateringu, gdy zorientowałam się że prawie codziennie oddaję obiad komuś z biura. Brakowało mi możliwości wyboru. Niby catering daje wolność, bo nie trzeba robić zakupów czy gotować, ale trochę ją odbiera - opowiada. 

Z kilku firm oferujących dowóz "pudełek" korzystała Maja, mieszkanka 80-tysięcznego Słupska. - Zwykle kończyło się tak samo, że po kilku miesiącach mi się nudziło, tęskniłam za normalnością albo po prostu cateringi mi się przejadały - wyjaśnia. I dodaje: - Obecnie nie mam cateringu głównie dlatego, że mam więcej czasu, ale też ze względu na koszty. 

Jak tłumaczy, mimo dość wysokiej ceny niektóre składniki dań, na przykład "mieszanka sałat", wyglądają jakby zostały kupione w dyskoncie i to w dniu promocji. - Często cateringi tak kombinują, żeby było coś nieoczywistego, za bardzo "odjeżdżają" i dają jakieś dziwactwa. Mój hit to sos pieprzowy z rodzynkami - śmieje się. Nadal docenia jednak zalety "pudełek": wygodę, oszczędność czasu, ale też to, że dzięki zamówieniom marnowała mniej jedzenia (mieszka sama).

Na zdrowotny aspekt korzystania z diet narzeka z kolei 49-letnia Natalia. - Dla kobiet w okresie menopauzy dietetycy rekomendują 30-40 gramów białka w daniu. Nie znalazłam żadnego cateringu, który nawet zbliżyłby się do połowy tych wartości - opowiada. - Kalorie są uzupełniane najtańszą kaszą lub pestkami dyni czy słonecznikiem. Przerabiałam masę cateringów i oprócz jednego, który jest chyba najdroższy na rynku i przy diecie typu 2,5 tys. kalorii kosztuje tyle, że można spokojnie zjeść trzy dobre dania w restauracjach nie poleciłabym żadnego - dodaje.

Nie tylko duże miasta

W branży firm zajmujących się dostawami pudełek dostrzec można kilka gorących okresów. To przede wszystkim początek roku: noworoczne postanowienia, chęć schudnięcia po świętach czy zmiany trybu życia sprzyjają zamówieniom. Po raz kolejny Polacy przypominają sobie o diecie ok. dwóch miesięcy przed wakacjami. Trzeci najpopularniejszy okres to czas po wakacjach, gdy dzieci wracają do szkoły a dorośli do pracy i trzeba na nowo ułożyć się w codziennym kieracie. 

Co jeszcze wiemy? Do tej pory "pudełka” wielu osobom kojarzyły się przede wszystkim z mieszkańcami metropolii, którzy w pędzie wielkomiejskiego życia nie mieli czasu zajmować się przygotowywaniem posiłków. To się jednak zmienia. 

Na każde sto zamówień diet pudełkowych aż jedna trzecia pochodzi od osób z miejscowości liczących od 50 do 200 tys. mieszkańców - wynika z raportu firmy Goodspeed, zajmującej się transportem żywności. 

To niejedyne ciekawe dane. Jak się okazuje, Polacy traktują "pudełka" jako pomoc przy zmianach diety. Tylko 32 proc. zamówień stanowią dania standardowe (choć odsetek ten różni się w zależności od województwa - największymi tradycjonalistami są mieszkańcy Podkarpacia - 45,5 proc. diet "standard", a najmniejszymi - mieszkańcy Mazowsza - 25,6 proc.). 

Pozostałe popularne diety to np. o niskim indeksie glikemicznym (11 proc.), wegetariańska (9 proc.), wysokobiałkowa czy keto (po 6 proc.), bez laktozy (5 proc.). Ponad jedna trzecia zamówień dotyczyła diet o wartości energetycznej do 1500 kcal - czyli redukcyjnej.

"Wyniki nie napawają optymizmem"

Ale jak jest z tym zdrowym żywieniem? Różnie. 

Przed rokiem ujawniono wyniki kontroli przeprowadzonej przez Inspekcję Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. Jak się okazało, firmom cateringowym zdarza się pomijać ważne informacje o oferowanych przez nie posiłkach a nawet wprowadzać w błąd odnośnie ich właściwości, wagi czy składu. Inspekcja sprawdziła jakość dań i zakwestionowała ok. 80 proc. skontrolowanych produktów. 

- Niestety wyniki nie napawają optymizmem - komentowała w rozmowie z agencją Newseria Dorota Balińska-Hajduk z IJHARS. - Ok. 80 proc. produktów było nieprawidłowo oznakowanych, a w niemal jednej trzeciej wykryliśmy niezgodności w badaniach laboratoryjnych. Ponadto w trakcie kontroli weryfikujemy też dokumentację dotyczącą stosowanych surowców i w wielu przypadkach stwierdzamy tzw. podmianę asortymentową, kiedy przykładowo w "sałatce z fetą" zamiast fety jest inny ser - wyjaśniała. 

Dietom pudełkowym w 2022 r. przyjrzało się Narodowe Centrum Edukacji Żywieniowej.  Skorzystanie z tego rozwiązania NCEŻ poleca, "jeśli faktycznie dopadł nas trudny okres w życiu i borykamy się z brakiem czasu na samodzielne przygotowanie posiłków (...) Jednak, pamiętajmy, że przygotowywanie dań przez nas samych ma ogromne znaczenie dla naszych wyborów żywieniowych". Z tego powodu specjaliści zalecają traktować dietę pudełkową jako czasowe rozwiązanie.  

W 2021 r.  badaczki z Wrocławskiego Uniwersytetu Ekonomicznego Agnieszka Orkusz i Daniela Dobrzyńska w pracy "Czy możesz zaufać diecie pudełkowej" dowodziły, że korzystanie z tego rodzaju rozwiązania nie zawsze dostarcza zgodnych z zapotrzebowaniem organizmu składników.

Analiza jadłospisów cateringów dietetycznych wykazała pewne braki, np. odsetek energii z węglowodanów okazał się zbyt niski, a zbyt wysoki - z tłuszczów. Mankamentem były tez niskie ilości m.in. wapnia, potasu i żelaza, oraz zbyt wysoka zawartość sodu, soli i cholesterolu. Wniosek? Szczególnie ryzykowne może być korzystanie z takiego sposobu żywienia przez dłuższy czas.

Zawsze zdrowiej niż batonik w przerwie

Psycholożka i psychoedukatorka Paulina Pietrzak przyznaje, że sama korzysta z diety pudełkowej. - Z mojej perspektywy catering jest wybawieniem. Między pacjentami mam dziesięciominutowe przerwy. Gdyby nie gotowe dania, to zdążyłabym tylko pójść do automatu po batonik. Trudno by jednak było na dłuższą metę funkcjonować na takiej diecie - tłumaczy. 

Ale pomoc zabieganym to z jej perspektywy niejedyna zaleta.

- Wśród pacjentów mam wiele osób z ADHD. Mogę więc powiedzieć, że dla nich to szczególnie ułatwienie - zwraca uwagę Pietrzak. - Przy ADHD występują problemy z planowaniem. W przypadku jedzenia trzeba wymyślić, co się ugotuje, pójść na zakupy, zacząć gotowanie odpowiednio wcześnie, rozplanować posiłki. Dlatego problemy z regularnością jedzenia są tu dużym problemem i pudełka mogą w tym pomóc - wymienia.

Podkreśla jednak, że nie ma rozwiązań dla wszystkich. Część osób nie potrafi z wyprzedzeniem zdecydować, co będzie chciało zjeść np. za kilka dni. Kiedy danie w końcu trafia pod ich drzwi, okazuje się, że nie mają już na nie ochoty.

- Największym problemem pudełek jest to, że dostajemy to, co jest, nawet przy cateringach z wyborem, też jest określona lista z wyborem dań - podkreśla Pietrzak. - Przy wybiórczości pokarmowej czy przy spektrum autyzmu czasem bywa to trudne. Np. ktoś w daniu dostanie pomidora i nie jest w stanie już tego ruszyć. Część osób ma też problem z odgrzewanym jedzeniem - kończy.

Mrugasz i w domu masz stertę śmieci

Wśród przeciwników diet pudełkowych przewija się wątek ekologiczny. Nie da się ukryć, że odpadów powstaje sporo. - Pudełka to produkcja śmieci i jedzenie nieświeżych posiłków - uważa Majka z Warszawy. Z tego powodu nie korzystała i nie zamierza korzystać z cateringu.   

Przed kilkoma laty na ten aspekt zwrócił uwagę Mariusz Szczygieł. Dziennikarz opublikował w mediach społecznościowych zdjęcie, na którym widać było kilkadziesiąt plastikowych odpadów (pojemników, miseczek na zupę, pokrywek, sztućców) - efekt miesięcznego korzystania z diety. "Przemnóżmy to przez wszystkich japiszonów na diecie pudełkowej w Polsce" - napisał. "Kiedy zobaczyłem, ile tego paskudztwa jest, zrezygnowałem" - dodał.

Maja widzi to tak: - Mrugasz i nagle masz w domu stertę plastikowych opakowań. 

Firmy cateringowe zdają sobie sprawę, że ekologia może być ważnym aspektem rzutującym na odbiór ich usługi. Część firm niemal zupełnie zrezygnowała więc z plastikowych opakowań na rzecz biodegradowalnych, np. z celulozy. Do tego kompostowalne sztućce z bambusa, papierowe słomki i torby z "papieru ekologicznego". 

- Niby eko, niby fajnie, ale bardziej pasowały mi reklamówki, bo do plastikowej siatki pakowałam opakowania z całego dnia i wywalałam do plastików - ripostuje Maja. - A z papierem tego nie zrobię, bo się pobrudzi, przemoknie i ostatecznie tego do papieru nie wyrzucę - stwierdza.

Walka o klienta

Jaka przyszłość czeka diety pudełkowe? Eksperci szacują, że rynek nadal będzie rósł, ale już nie w takim tempie. Do 2029 roku polskie wydatki na "pudełka" mają wzrosnąć do 5,4 mld zł (przypomnijmy - w 2024 r. było to 3,5 mld zł). Rynek jest rozdrobniony, graczy jest bardzo wielu - według porównywarki Cateromarket na polskim rynku działa ok. 700 firm oferujących catering pudełkowy.

Szefowie największych firm zajmujących się cateringiem, wśród największych problemów branży, wymieniają silną konkurencję i presję na utrzymanie cen akceptowalnych dla odbiorcy, przy rosnących kosztach surowców i zatrudnienia. To dlatego - mimo inflacji - cena standardowej diety nie zmieniła się od 3 lat. To wciąż ok. 60 zł dziennie, choć biorąc pod uwagę wzrosty cen, powinna wynosić ok. 85 zł.

Wyzwaniem jest też walka o lojalność klientów, którzy chętnie zmieniają dostawców. Taką klientką jest Maja, która przetestowała już kilka firm. - To były różnorodne cateringi, zarówno większe jak i mniejsze, lokalne, bardziej i mniej premium, na cały tydzień albo od poniedziałku do piątku. Na początku zamawiania cateringu on zwykle smakuje, ale z biegiem czasu te dania coraz gorzej "wchodzą", są mniej smaczne lub się powtarzają. W końcu trafia się dzień, gdzie są rzeczy, których nie lubisz i często przez to lądują finalnie w koszu - opowiada.

Czy kiedyś jeszcze zamówi "pudełka"? - Nie wykluczam. To jest super rozwiązanie jak wiesz wcześniej, że będziesz mieć dużo roboty. Choć trzeba przyznać, że dużą konkurencję tym firmom robią dobrej jakości gotowce dostępne teraz dosłownie wszędzie - kończy.

Czytaj także: