Pisemne oświadczenie pacjenta może być traktowane jako dowód ubezpieczenia zdrowotnego - poinformował Narodowy Fundusz Zdrowia. Do tej pory nie było takiej możliwości. Nowe przepisy obowiązują od poniedziałku.
Niektórzy świadczeniodawcy dopuszczali, by pacjent składał oświadczenie, ale pacjent musiał w ciągu siedmiu dni dostarczyć dowód ubezpieczenia. Jeżeli tego nie zrobił, ponosił koszt zabiegu lub porady medycznej.
Kilka informacji na piśmie
Jak poinformował NFZ, w przypadku braku dokumentu potwierdzającego prawo do świadczeń opieki zdrowotnej pacjent chcący skorzystać z porady lekarskiej może złożyć na piśmie oświadczenie o zgłoszeniu do ubezpieczenia zdrowotnego.
Oświadczenie musi zawierać: imię i nazwisko pacjenta, datę urodzenia, PESEL, nazwę instytucji, która zgłosiła pacjenta do ubezpieczenia (np. zakład pracy, uczelnia), nazwę oddziału wojewódzkiego NFZ, do którego pacjent został zgłoszony.
W przypadku leczenia szpitalnego pacjent po złożeniu oświadczenia ma nadal obowiązek dostarczenia dowodu ubezpieczenia.
Refundowanie leków niezagrożone
NFZ poinformował także, że recepty wypisane przez lekarza posiadającego umowę na wypisywanie leków refundowanych z adnotacją: "Refundacja leku do decyzji NFZ" będą refundowane zgodnie z rozporządzeniem Ministerstwa Zdrowia.
Komunikat NFZ to wynik piątkowego porozumienia Naczelnej Rady Lekarskiej i MZ, po którym NRL zawiesiła do najbliższego zjazdu (25 lutego) decyzję o wypisywaniu tylko pełnopłatnych recept. Ministerstwo Zdrowia przedstawiło propozycje zmian przepisów. Zakładają one m.in., iż pisemne oświadczenie pacjenta będzie mogło być uznawane za dowód ubezpieczenia zdrowotnego.
Powołany ma zostać zespół złożony z przedstawicieli NRL, aptekarzy i MZ. Jego zadaniem jest przedstawienie propozycji zmian przepisów w ustawie refundacyjnej, które dotyczą karania lekarzy za wypisywanie recept osobom nieuprawnionym.
Co nie jest "zadaniem lekarzy"?
Do piątkowego postanowienia NRL nie zastosuje się zrzeszający kilkanaście tysięcy medyków Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy. Związek poparła też Federacja Porozumienie Zielonogórskie, do której należy 13 tys. lekarzy z 14 województw. PZ informuje, że ma pod opieką 12 mln pacjentów.
- Rekomendujemy, by lekarze powstrzymywali się od orzekania o uprawnieniach pacjentów do recept refundowanych oraz od wpisywania odpłatności za leki poprzez zamieszczenie na recepcie adnotacji: "Refundacja leku do decyzji NFZ" - podkreślił w poniedziałek szef OZZL Krzysztof Bukiel.
- Uważamy, że określanie uprawnień i stopnia refundacji nie jest zadaniem lekarzy. To biurokracja i marnowanie czasu, który lekarze powinni poświęcać pacjentom. Chcemy także ustrzec uczciwych lekarzy przed karami za niezawinione uchybienia - powiedział.
Przeciw czemu buntują się lekarze
Zgodnie z ustawą refundacyjną, gdy lekarz błędnie wypisze receptę, będzie zobowiązany do zwrotu kwoty nienależnej refundacji wraz z odsetkami. Chodzi o wypisanie recepty m.in. nieuzasadnionej względami medycznymi lub niezgodnej z listą leków refundowanych. Lekarz będzie też ponosił odpowiedzialność finansową w przypadku, gdy na recepcie wpisze niewłaściwy poziom refundacji leku.
Natomiast na podstawie projektu rozporządzenia MZ do ustawy refundacyjnej od 1 stycznia lekarze będą musieli wskazywać na recepcie poziom odpłatności za dany lek. Będzie to 100, 50 lub 30 proc. odpłatności. Do tej pory nie było na receptach takich danych.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24