Dzisiejszą defiladę wojskową, zorganizowaną z okazji Święta Wojska Polskiego, komentował w "Faktach po Faktach" generał Mieczysław Bieniek. - Pilną potrzebą operacyjną dla nas jest obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa. Wiemy, że mamy jedną w pełni sprawną, kompatybilną z systemami NATO-wskimi baterię Patriot, druga osiąga gotowość bojową - przypomniał. Podkreślał przy tym, że "jesteśmy silni koalicją".
We wtorek po południu warszawską Wisłostradą przeszła defilada wojskowa pod hasłem "Silna Biało-Czerwona". Zasadniczą część defilady rozpoczął przemarsz żołnierzy, drugą część defilady stanowiły pokazy lotnictwa. Trzecią częścią defilady stanowił przejazd wszelkiego rodzaju pojazdów wojskowych. Łącznie w defiladzie wzięło udział, jak podawał resort obrony, około 2000 żołnierzy, 200 sztuk sprzętu i kilkadziesiąt statków powietrznych.
Wtorkową defiladę komentował w "Faktach po Faktach" w TVN24 generał Mieczysław Bieniek, były zastępca dowódcy NATO do spraw transformacji.
Bieniek na początku złożył "najserdeczniejsze życzenia wszystkim żołnierkom, żołnierzom, wszystkim tym, którzy służą ojczyźnie, pracownikom cywilnym wojska i tym, którzy już służyli". - Dziękuję za trudną, odpowiedzialną służbę - zaznaczył.
Odnosząc się do defilady, Bieniek przypomniał, że "w tradycji wielu państw są defilady organizowane z różnych okazji i one były adresowane i do naszego społeczeństwa, ale również do społeczeństw innych, a szczególnie do tego sąsiada, który jest agresywny i nieprzewidywalny".
- Pokazano na defiladzie to, co już mamy, to, co mieć będziemy, ale i to, co otrzymujemy, na razie w niewielkich ilościach, co otrzymać możemy za jakieś trzy do pięciu lat - zauważył. - Co jest bardzo istotne w tym wszystkim, to chęć naszych żołnierzy, którzy ten sprzęt otrzymują, do szybkiego jego opanowania, chociaż ta duża ilość tego sprzętu, która przychodzi, naprawdę wymaga ośrodków szkoleniowych, zaangażowania, personelu, bo przecież ten sprzęt nie trafi do magazynów, ale musi trafić do jednostek, do ośrodków szkoleniowych, do centrów, które są tworzone - mówił.
"Bezpieczeństwo musi być ponad podziałami politycznymi"
Generał podkreślał, że "bezpieczeństwo musi być ponad podziałami politycznymi, bez względu na to, jaka opcja polityczna sprawuje władzę". - Dlatego też ciągłość bezpieczeństwa i polityki zagranicznej w tym zakresie powinna być utrzymywana - tłumaczył.
Pytany o ocenę sprzętu pokazanego na defiladzie oraz jakiego sprzętu może brakować, Bieniek tłumaczył, że "organizując proces modernizacji sił zbrojnych, kierujemy się tak zwanym planem modernizacji technicznych".
- Tych programów mamy szesnaście. Wszyscy wiemy, że w sytuacji takiej, jaką mamy dzisiaj za naszą wschodnią granicą, przekazaliśmy duże ilości sprzętu, zarówno tego bardzo nowoczesnego, jak i mniej nowoczesnego. Przekazaliśmy czołgi T-72 częściowo zmodernizowane, systemy artyleryjskie Krab, część moździerzy, dużą ilość amunicji, więc to musimy uzupełniać i to uzupełniamy tak zwaną pilną potrzebą operacyjną - wymieniał.
Podał, że między innymi dzieje się to poprzez zakup czołgów K2 czy Abramsów. - One nie przychodzą od razu, ale wkrótce będziemy mieli równowartość jednego batalionu - zauważył.
- Pilną potrzebą operacyjną dla nas jest obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa. Wiemy, że w tej chwili mamy jedną w pełni sprawną, kompatybilną z systemami NATO-wskimi baterię Patriot, druga osiąga gotowość bojową, ale jesteśmy wpięci w system obrony przeciwlotniczej NATO - tłumaczył.
Podkreślił przy tym, że "jesteśmy silni koalicją". - Nie ma żadnego państwa samowystarczalnie obronnego, może oprócz Stanów Zjednoczonych i może Federacji Rosyjskiej z potencjałem nuklearnym - powiedział.
- Cieszy to, że egzemplarze sprzętu, którego nam brakuje, na przykład śmigłowce transportowe, zaczynają powoli dochodzić. To też będzie trwało. Śmigłowce AH, które dzisiaj pokazano, one są dopiero w bardzo małych ilościach. Mieliśmy kontrakt na (śmigłowce - red.) Caracale, który niestety został zlikwidowany za poprzedniego ministra - przypomniał.
Zaznaczył, jednak, że "zapowiedź transporterów opancerzonych, kołowych i gąsienicowych, jak również śmigłowce transportowe, to wszystko zwiększa mobilność wojska". - A widzimy, jak istotna jest mobilność na współczesnym polu walki: musimy przerzucać szybko wojska w dowolne miejsce, w ukryciu - wyjaśnił.
Bieniek: mamy mięśnie, musimy mieć również mózg
Bieniek wymieniał także, że do Polski trafią trzy rodzaje czołgów. - Będziemy mieli K2, Abramsy i Leopardy - przekazał.
Ale, jak mówił, "musimy mieć lotnictwo, wojska obrony cybernetycznej, środki dalekiego rozpoznania". - To też wkrótce ma być podobno, ze względu na to, że zakontraktowaliśmy szwedzkie samoloty dalekiego ostrzegania - powiedział.
Generał zwrócił uwagę, że wszystko, co wymienił, to "mięśnie". - Ale my musimy mieć również mózg - zaznaczył. Sprecyzował, że chodzi mu tu o zapowiedź prezydenta o zmianie struktury dowództwa armii i przypomniał, że była ona wpisana w ustawę o obronie ojczyzny.
- Tam zostało napisane, że siły zbrojne składają się z Wojsk Lądowych, Sił Powietrznych, Marynarki Wojennej, sił specjalnych, wojsk cybernetycznych, ale nie powiedziano, że tymi wojskami dowodzą dowódcy. Dzisiaj mamy dowództwo Generalne Sił Zbrojnych i nie mamy dowódców, tylko mamy szefów. Więc wydaje się, że zapowiedź będzie powrotem do Dowódców Rodzaju Sił Zbrojnych, do połączonego Dowództwa Operacyjnego i oczywiście szefa Sztabu Generalnego, który będzie prawdopodobnie, zgodnie z tą ustawą, planowany na Naczelnego Dowódcę Sił Zbrojnych w czasie wojny, ale i przygotowywany do tego będzie w czasie pokoju - opisał.
Według Bieńka "to by się układało w logiczną całość, bo większość systemów kierowania i dowodzenia w państwach nie tylko NATO-skich jest zorganizowana". - Ale zobaczymy, jak to będzie realizowane - zastrzegł.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24