Ponad połowa z 29 tysięcy amerykańskich żołnierzy, którzy wiosną wezmą udział w ćwiczeniu DEFENDER-Europe 20, czyli największej od ponad 25 lat operacji przerzutu wojsk przez Atlantyk do Europy, przewinie się przez poligony, bazy lotnicze i porty w Polsce. Armia USA już wyciągnęła z magazynów na naszym kontynencie pierwsze czołgi, transportery opancerzone i inne pojazdy, które będą użyte podczas tych manewrów.
Gdyby w Europie doszło do wojny lub poważnego kryzysu, dla bezpieczeństwa państw NATO, w tym Polski, kluczowe znaczenie miałoby wsparcie, jakie przybędzie ze Stanów Zjednoczonych, czyli największej potęgi militarnej świata. Manewry DEFENDER-Europe 20 będą dla Amerykanów i Europejczyków sprawdzianem współdziałania w razie takiego przerzutu żołnierzy, broni i sprzętu. Jego skala będzie największa od ponad 25 lat.
Główna faza Defendera ma się odbyć między 27 kwietnia a 22 maja. Jednak ze względu na skalę tego przedsięwzięcia pierwsze, na razie niewielkie grupy żołnierzy już wyruszyły do Europy, zaś ostatni wojskowi wrócą do swoich macierzystych jednostek dopiero w sierpniu.
Na Stary Kontynent, głównie transportem lotniczym, przybędzie około 20 tysięcy żołnierzy amerykańskich. Większość z nich stanowić będą zawodowi wojskowi, ale planowany jest także przerzut około 6 tysięcy żołnierzy Gwardii Narodowej oraz około 900 rezerwistów. To dane, które dowództwo sił lądowych USA w Europie, czyli organizator Defendera, podało w ostatnich dniach stycznia, ale dwie ostatnie liczby w innych oficjalnych źródłach, zarówno amerykańskich, jak i polskich, nie zawsze są takie same.
W Defenderze weźmie udział także 9 tysięcy żołnierzy amerykańskich, którzy na co dzień służą w Europie i tu źródła są już zgodne. Do tego trzeba doliczyć sojuszników, którzy będą ćwiczyć razem z Amerykanami (samych Polaków mają być 2 tysiące plus ciężki sprzęt, lotnictwo, infrastruktura, drogowa, kolejowa i portowa, a także liczni funkcjonariusze służb mundurowych). Dotychczasowe komunikaty mówiły, że w manewrach weźmie udział w sumie 37 tysięcy żołnierzy z 18 państw.
Cztery tysiące kilometrów po Europie
Niezależnie od ostatecznej liczby uczestników Defendera, po przybyciu do Europy rozjadą się oni po poligonach (szacuje się, że konwoje pokonają 4 tysiące kilometrów) i wezmą udział w serii ćwiczeń wojskowych. Ich areną będą głównie państwa NATO w północnej części Europy, ale nie tylko. Na przykład w Gruzji zaplanowano desant spadochroniarzy w ramach ćwiczenia o kryptonimie Swift Response, które będzie powiązane z Defenderem.
Drogą morską ze Stanów Zjednoczonych do Europy trafić ma 20 tysięcy jednostek sprzętu – od najcięższych czołgów i samobieżnych haubic po o wiele mniejsze samochody terenowe. Kolejnych 13 tysięcy sztuk sprzętu zostanie wyciągnięte z czterech składów w Europie – w Belgii, Holandii i Niemczech.
Pod koniec stycznia rozpoczęły się przygotowania do ćwiczenia Defender w jednym z takich amerykańskich magazynów zlokalizowanym koło Mannheim w niemieckim landzie Badenia-Wirtembergia. Na zdjęciach opublikowanych przez US Army widać między innymi czołgi i transportery opancerzone załadowane już na wagony kolejowe.
A kiedy do Europy zaczną docierać transporty broni i sprzętu, który na co dzień jest na wyposażeniu garnizonów w USA? Pierwszy statek z takim ładunkiem na pokładzie ma zawinąć do portu w Bremerhaven w północnych Niemczech 22 lutego. To informacja, którą w połowie stycznia przekazali amerykańscy i niemieccy wojskowi na konferencji prasowej w Berlinie.
Będzie się działo na poligonie drawskim i nie tylko
Rola Polski w tych manewrach ma być znacząca. Generał brygady Sean Bernabe z dowództwa sił lądowych USA w Europie, które jest organizatorem Defendera, w grudniu ubiegłego roku powiedział nawet, że nasz kraj wiosną będzie "epicentrum ćwiczeń".
Według danych ambasady Stanów Zjednoczonych w Warszawie do Polski przybędzie z USA 14 tysięcy żołnierzy plus kolejne dwa tysiące Amerykanów, którzy na co dzień służą w Europie. Będą oni ćwiczyć w 12 miejscach – poligonach i garnizonach, z których najważniejsze będzie Drawsko Pomorskie na Pomorzu Zachodnim. To tu ma znaleźć się 1800 amerykańskich pojazdów kołowych i 550 gąsienicowych. Na wszystkich pozostałych polskich poligonach te liczby będą wynosiły odpowiednio 630 i 250.
Na liście miejsc, gdzie należy spodziewać się amerykańskich żołnierzy są także poligony w Bemowie Piskim (woj. warmińsko-mazurskie), Biedrusku koło Poznania, Ustce na Pomorzu oraz Wędrzynie i Żaganiu w Lubuskiem. To także bazy lotnicze w Inowrocławiu na Kujawach oraz Mirosławcu i Świdwinie w Zachodniopomorskiem oraz garnizony w Bydgoszczy, Toruniu i Szczecinie.
Na polskich poligonach odbędzie się także część ćwiczeń wojskowych, które będą powiązane z Defenderem. To przede wszystkim Allied Spirit XI, których główną areną będzie poligon drawski (w planach jest między innymi forsowanie przeszkody wodnej). Nasz kraj będzie także miejscem, gdzie odbędą się ćwiczenia sił specjalnych, których kryptonim to Trojan Footprint. Z kolei w Polsce, Litwie, Łotwie i Estonii Amerykanie i inni sojusznicy przeprowadzą manewry Saber Strike 20, czyli tegoroczną odsłonę cyklicznych ćwiczeń sił lądowych.
Wzmożony ruch na drogach, lotniskach i w portach
Przez polskie drogi, lotniska i porty przewiną się tysiące żołnierzy, ciężarówek ze sprzętem i innych pojazdów. W planach jest wykorzystanie cywilnych portów lotniczych w Gdańsku, Poznaniu i Wrocławiu, a na zakończenie manewrów (od czerwca) także portów morskich w Gdańsku, Gdyni i Szczecinie.
Skala ćwiczenia – chociażby zwiększony wojskowy ruch na drogach – na pewno wpłynie na życie cywilów. Organizatorzy manewrów i państwa-gospodarze starają się go zminimalizować. Amerykanie planują przemieszczać się głównie nocami, a w okresie Wielkanocy (12 kwietnia) w ogóle zawiesić transporty.
Żeby poinformować samorządy, co je czeka, polskie ministerstwo obrony i strona amerykańska zorganizowały w ubiegłym tygodniu w Warszawie specjalne warsztaty. – Ćwiczony w ramach DEFENDER-Europe 20 strategiczny przerzut sił jest jedną z kluczowych zdolności niezbędnych do zapewnienia Polsce trwałego bezpieczeństwa. To bardzo ważny test nie tylko dla wojska, ale dla administracji oraz instytucji pozamilitarnych – powiedział przy tej okazji szef MON Mariusz Błaszczak.
– Chcemy podkreślić, że to ćwiczenie jest ważne także w wymiarze lokalnym. Dlatego będziemy wyczerpująco informować lokalne społeczności o tym, jaki wpływ będzie miał DEFENDER-Europe 20 na codzienne funkcjonowanie w ich regionie. Liczę, że po tym spotkaniu razem będziemy w stanie wzmacniać efektywnie tę świadomość – dodał.
Ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher powiedziała, że to ćwiczenie dotyka sedna tego, czym jest bezpieczeństwo Europy. – Jeżeli są jakiekolwiek wątpliwości, czy Stany Zjednoczone rzeczywiście interesują się bezpieczeństwem swoich sojuszników, to niech to ćwiczenie będzie dowodem, że tak właśnie jest – mówiła. Podkreśliła, że "amerykańskie wojska będą przemieszczały się przez miasta i wioski w całej Polsce".
Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego generał Rajmund T. Andrzejczak zaznaczył, że Defender jest ćwiczeniem o charakterze obronnym i wpisuje się w strategię odstraszania. – Aktywne działania Federacji Rosyjskiej we wszystkich obszarach – na lądzie, w powietrzu, na morzu czy też w przestrzeni informacyjnej – nie pozostawiają nam żadnej alternatywy, jak przygotować się na każdy możliwy scenariusz – powiedział generał.
Źródło: TVN24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: U.S. Marine Corps photo by 1st Lt. Kristine Racicot/dvidshub.net