Ewentualna decyzja o wysłaniu kilku lub kilkunastu polskich żołnierzy do ogarniętego wojną Mali zapadnie do końca stycznia. Jak powiedział szef BBN, Stanisław Koziej, Polacy mogą zostać doradcami i instruktorami dla armii rządowej.
O wysłaniu do ogarniętego konfliktem Mali misji szkoleniowej zdecydowały w czwartek w Brukseli kraje Unii Europejskiej. - Jeśli idzie o Polskę, my od samego początku mówiliśmy, że Polska nie będzie uczestniczyć w operacji bojowej, natomiast w tej misji szkoleniowo-doradczej Unii Europejskiej nie wykluczamy swojego udziału, a wręcz rozważamy takie uczestnictwo - powiedział w piątek dziennikarzom Koziej.
Pomoc teoretyczna
Jak wyjaśnił doradca prezydenta, Polska mogłaby do Mali skierować albo grupę doradców, którzy mogliby pomóc w reformowaniu systemu dowodzenia i kierowania malijskimi siłami zbrojnymi, albo instruktorów do szkolenia sił malijskich. - Główne operacje bojowe, zresztą zgodnie z mandatem ONZ, powinny i będą prowadziły siły państw afrykańskich, których operacja też jest przyspieszana w ostatnim czasie - zastrzegł szef BBN.
Ewentualna ostateczna decyzja ma zapaść do końca stycznia, kiedy Polska musiałaby zgłosić swoj akces do misji UE. Jak wyjaśnił Koziej, wynika to z kalendarza wspólnoty, która w czwartek podjęła decyzję polityczną, że misja będzie organizowana.
- Po tej decyzji politycznej rozpoczął się okres planowania, przygotowania organizacyjnego. Do końca stycznia jest czas na ostateczne złożenie deklaracji poszczególnych państw, kto w jakim zakresie, w jakim stopniu będzie chciał w tej misji uczestniczyć. No i powiedzmy sobie, do końca lutego czy na początku marca taka misja europejska w Mali się znajdzie - powiedział Koziej.
Potrzeba prewencji
Jak mówił szef BBN, konflikt w Mali należy do zagrożeń, wobec których potrzebne są działania wyprzedzające, tymczasem działania UE przypominają reagowanie na pożar. - Gdyby Wspólna Polityka Bezpieczeństwa i Obrony Unii Europejskiej była skuteczniejsza, przede wszystkim gdyby miała trwałe, mocne, poważne fundamenty strategiczne, to można byłoby zapewne wcześniej zapobiegawczo reagować i przeciwdziałać pojawieniu się tak niebezpiecznego zagrożenia - powiedział Koziej. Stąd jego zdaniem podstawowy wniosek, jaki należy wyciągnąć z sytuacji w Mali, to konieczność przyspieszenia prac nad wzmocnieniem Wspólnej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony, w tym nad znowelizowaniem pochodzącej z 2003 r. strategii bezpieczeństwa UE, o co Polska zabiega od co najmniej roku.
Kraj ogarnięty wojną
O ewentualnej misji w Mali mówił też w piątek szef MON Tomasz Siemoniak. Jego zdaniem do tego kraju mogłoby pojechać z Polski od kilku do kilkunastu instruktorów wojskowych. Postanowienie o wysłaniu polskich żołnierzy na misję zagraniczną wydaje prezydent na wniosek rządu. Malijska misja UE nie będzie mieć charakteru bojowego, chociaż w tym zachodnioafrykańskim kraju toczy się wojna między islamskimi partyzantami, a wojskami rządowymi wspieranymi przez żołnierzy francuskich. Islamscy radykałowie okupują północ Mali od kwietnia 2012 roku.
Autor: mk//mat / Źródło: PAP