62 procent badanych stwierdziło, że obawia się o dostępność węgla w nadchodzącym sezonie zimowym - wynika z najnowszego sondażu Kantar przeprowadzonego dla "Faktów" TVN i dla TVN24. Odmiennego zdania jest 31 procent ankietowanych. Ponad połowa respondentów wskazała na obawy o dostępność gazu.
W sondażu przeprowadzonym dla "Faktów" TVN i TVN24 przez Kantar w dniach 17-18 sierpnia 2022 roku respondenci zostali zapytani: "Czy obawia się Pan(i) o dostępność surowców energetycznych lub (i) prądu w nadchodzącym sezonie zimowym?".
W przypadku węgla odpowiedź "zdecydowanie tak" wybrało 37 procent respondentów, a raczej tak - 25 procent. W sumie 62 procent ankietowanych stwierdziło, że obawia się o dostępność węgla.
Na odpowiedź "zdecydowanie nie" wskazało 10 procent badanych, a "raczej nie" - 21 procent. W sumie 31 procent respondentów uznało, że nie obawia się o dostępność węgla.
7 procent ankietowanych wskazało odpowiedź "trudno powiedzieć".
Pytanie o gaz
52 procent ankietowanych stwierdziło, że obawia się o dostępność gazu. Odpowiedź "zdecydowanie tak" wybrało 27 procent badanych, a "raczej tak" - 25 procent.
Przeciwnego zdania jest 41 procent respondentów, z czego odpowiedź "zdecydowanie nie" wskazało 12 procent ankietowanych, a "raczej nie" 29 procent.
7 procent badanych wybrało odpowiedź "trudno powiedzieć".
Dostępność prądu
48 procent ankietowanych wskazało, że obawia się o dostępność prądu. Odpowiedź "zdecydowanie tak" wybrało 23 procent respondentów, a "raczej tak" - 25 procent.
47 procent badanych stwierdziło, że nie obawia się o dostępność prądu, z czego 13 procent wskazało odpowiedź "zdecydowanie nie", a 34 procent "raczej nie".
Odpowiedź "trudno powiedzieć" wybrało 5 procent ankietowanych.
Sondaż został zrealizowany telefonicznie przez Kantar na ogólnopolskiej, reprezentatywnej próbie 1003 osób powyżej 18. roku życia.
Woźniak: trzeba przygotować się na wysokie ceny
Wyniki sondażu komentował na antenie TVN24 były minister gospodarki Piotr Woźniak. Jego zdaniem w przyszłym sezonie grzewczym nie zabraknie węgla, ale inną kwestią pozostaje jego cena. – Tutaj odbywa się normalna gra popytu z podażą, tak jak zawsze, przy wszystkich towarach. Nie mówimy o żadnej specjalnej klęsce, gaz jest mniej dostępny, trudniej się go sprawdza, jest mniej węgla, bo wygaszano produkcje krajową i tak dalej, ale jak ktoś się uprze, że chce kupić, to oczywiście kupi. Kwestia jest tylko, za jaką cenę – mówił były minister gospodarki.
Podkreślił, że zimą trzeba przygotować się na "dość wysokie, a chwilami zaporowe ceny". – Nie wyobrażam sobie, żeby statystyczny Polak cierpiał z zimna podczas zimy. Takie rzeczy się nie zdarzają, zimno jest bardzo opresyjnym narzędziem, równie opresyjnym jak głód. Trzeba będzie się wyrzec czego innego, aby się ogrzać – mówił. – Każdy po swojemu będzie musiał sobie wybrać, czy woli iść do restauracji, czy woli mieć te swoje szesnaście stopni w domu – powiedział.
Piotr Woźniak mówił również o zapełnieniu polskich magazynów gazowych. – Pojemności magazynowe czynne, czyli to, ile można zatłoczyć i wytłoczyć, nie mówię o części gazu, która musi być w magazynie na stałe, to jest tak zwana poduszka gazowa, są zapełnione rzeczywiście pod korek, ale ich pojemność w liczbach bezwzględnych to jest mniej więcej trzy miliardy dwieście milionów metrów sześciennych. To nie jest specjalnie dużo – stwierdził. Polskie zużycie gazu w skali roku przekracza 21 mld metrów sześciennych.
- Gdyby dzisiaj zatrzymać cały import, jaki w tej chwili idzie, jaki w tej chwili się prowadzi i posiłkować się tylko tym gazem, który jest wydobywany ze złóż krajowych, nie mówię o Szelfie Norweskim, czy z Morza Północnego, to gazu powinno wystarczyć do końca września. Natomiast na szczęście cały czas idzie import – podkreślał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock