W lutym tego roku Marcin Frankowski, cioteczny prawnuk Władysława, zamieszcza w internecie post z lakonicznymi informacjami i załącza zdjęcia – kartkę pocztową i nekrolog. Tropów jest niewiele. Sprawa z gatunku raczej beznadziejnych, bo informacji dosłownie garstka. Naciska przycisk "enter" i zagadka trafia do sieci. Uruchomił lawinę, której sam się nie spodziewał.