To rodzaj spowiedzi. Trochę się obnażam, śmieję się z samego siebie - powiedział we "Wstajesz i Weekend" w TVN24 Czesław Mozil, który opowiadał o emigracji i jego projekcie "Czesław - spowiedź emigranta", czyli połączeniu monodramu z koncertem.
Wokalista żyje między Polską a Danią. Jak przyznał, nigdy nie czuł się tak dobrze jak na warszawskiej Pradze. - Chyba nigdy nie nie czułem się tak bardzo w domu jak teraz, ale to przyszło - dodał.
Mozila fascynuje temat imigracji. - Ciekawi mnie los emigranta, który się zmienia - powiedział.
Opowiadał, że kiedy mieszkał w Danii, nie próbował być "duński", ale miał poczucie, że łatwiej było mu się integrować. - Na mnie nie krzyczano w sklepie z cukierkami, bo myślano, że jestem Duńczykiem. Ale widziałem, że moi koledzy z Turcji, Maroka, Iranu mieli pod górkę już od samego początku - wspominał.
"To jest moja historia"
W projekcie "Spowiedź emigranta" - jak przyznaje: "sam trochę się obnażam, trochę mówię i trochę śmieję się z samego siebie". Dodał, że to rodzaj spowiedzi. - Mówię o tym, jak moi rodzice przyjechali (do Danii), o tym, jak się jest dzieckiem emigranta i się nie rozumie swoich rodziców, a rodzice myślą, że ja się wstydzę, dlatego że rodzice nigdy nie wrócili do swoich zawodów. A to jednak normalne nastolatkowe kłótnie - tłumaczył.
Mówił, że w monodramie jest dużo improwizacji, ale całość jest oparta na piosenkach. - Piosenki są pretekstem, żeby opowiedzieć historię - dodał.
- To jest moja historia. (...) Jeżeli ja mówię publiczności: szanowni państwo, dopiero w Polsce się dowiedziałem, od moich braci i sióstr, że tak naprawdę wszyscy moi przyjaciele Ali, Mohamed, z którymi bawiłem się na podwórku, to są przecież gwałciciele kobiet, terroryści, Turasy-brudasy, wtedy zaczyna się dyskusja - powiedział Mozil.
Dodał, że nie chce być nachalny i rozumie, że nadchodzą zmiany w Europie i możemy się bać, ale ciekawa jest dyskusja.
Spektakl "Czesław - spowiedź emigranta" można zobaczyć w Och Teatrze.
Autor: js/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24