Prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska została "Człowiekiem Wolności". Tytuł ten przyznał tygodnik wydawany przez senatora klubu PiS, a kwiaty wręczył sam szef partii, która powierzyła jej stanowisko. "Nikt się tym nie przejmuje, nikt nie jest tym oburzony" - ocenia tę sytuację polski korespondent brytyjskiej prasy. Sama Przyłębska nic złego w tym nie widzi, ale gdy jej poprzednik już w stanie spoczynku bierze udział w Marszu Wolności, jest to dla niej powodem do wytoczenia postępowania dyscyplinarnego. Materiał "Czarno na białym".
"Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego w okresie zajmowania stanowiska nie mogą należeć do partii politycznej, związku zawodowego ani prowadzić działalności publicznej nie dającej się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów" - mówi artykuł 195 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej.
Julia Przyłębska z nagrodą "Człowieka Wolności"
W ramach swojej aktywności publicznej prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska odebrała w lutym nagrodę "Człowieka Wolności" przyznawaną przez tygodnik "Sieci".
- Obecna prezes w przeciwieństwie do swojego poprzednika nie uczestniczy w rozgrywkach partyjnych. Nie deklaruje swoich sympatii ani antypatii w tej mierze - oceniał Bronisław Wildstein, publicysta tygodnika.
- To dama o świetnym umyśle, wielkiej wrażliwości, a jednocześnie bardzo samodzielna i płynąca pod prąd. I właściwie nic więcej dodać do tego nie można, poza tym, że dla mnie to wielki honor, że miałem możliwość wygłoszenia tej laudacji - mówił na gali Wildstein.
Julia Przyłębska została nagrodzona przez tygodnik, który wydaje spółka należąca do Grzegorza Biereckiego, senatora klubu PiS. PiS podczas gali "Człowieka Wolności" było godnie reprezentowane, a Przyłębska siedziała ramię w ramię z prezesem partii, od którego otrzymała również bukiet kwiatów. Z kolei prezes Trybunału Konstytucyjnego dziękując, wygłosiła laudację na cześć politycznego patrona PiS - Lecha Kaczyńskiego.
"Republika bananowa"
Na te wydarzenia uwagę zwrócił człowiek obserwujący naszą rzeczywistość z dystansu - polski korespondent brytyjskiej prasy.
"Prezes Trybunału Konstytucyjnego otrzymuje nagrodę i ogromny bukiet kwiatów od prezesa rządzącej partii, któremu zawdzięcza stanowisko. I nikt się tym nie przejmuje. To wygląda jak republika bananowa" - napisał Christian Davies na swoim Twitterze.
- Napisałem, że nie widać, żeby ktoś się tym przejmował, mając na myśli, że to jest oburzająca sytuacja, ale wydaje się, że nikt nie jest tym oburzony. Wiele osób odpowiedziało mi, że są tym oburzone, ale tych głosów sprzeciwu jest wciąż za mało. Gdyby było ich wystarczająco dużo, takie rzeczy by się nie działy. I tu nie chodzi tylko o tę konkretną sytuację z Przyłębską i Kaczyńskim. Tu chodzi o standardy życia publicznego, których trzeba pilnować i się ich domagać. Jak się ich nie domaga, to ich nie ma - mówił w rozmowie z reporterem TVN24 Tomaszem Marcem Christian Davies, polski korespondent "Guardiana".
Proces przeciwko byłemu prezesowi TK
Polityczne okoliczności nie są w tej kwestii problemem dla Julii Przyłębskiej. Złamaniem zasad i powodem do wytoczenia postępowania dyscyplinarnego jest natomiast dla niej to, że były prezes Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień wziął udział w marszu w obronie demokracji.
- Rządzący zawiesili konstytucję na kołku. Mocno nadwyrężyli Trybunał. On nie jest jeszcze zwyciężony. Dopóki są tam przyzwoici sędziowie, a jest jeszcze kilku, to Trybunał będzie się bronił - mówił wówczas były prezes TK Jerzy Stępień. Teraz - właśnie w związku tą wypowiedzią - to sędzia Stępień musi bronić się przed Trybunałem.
W listopadzie sąd dyscyplinarny w Trybunale zobowiązał sędziego Stanisława Rymara do wszczęcia postępowania wobec Jerzego Stępnia. Rymar odmówił. Nie spodobało się to wiceprezesowi Trybunału, sędziemu dublerowi Mariuszowi Muszyńskiemu, który złożył zażalenie. Sąd uchylił decyzję Rymara, a on zdecydował o umorzeniu postępowania. Na tę decyzję również wpłynęło zażalenie. Sąd dyscyplinarny nakazał wreszcie Rymarowi, by postawił zarzuty.
- To jest sytuacja bardzo niepokojąca i w mojej ocenie niezgodna ze standardami postępowania karnego, dyscyplinarnego, prawa do obrony. Nie można zmuszać oskarżyciela, by ten niezależnie od swoich poglądów, niezależnie od swojego sumienia, oskarżał inną osobę - ocenił Mikołaj Pietrzak, adwokat Jerzego Stępnia.
Jednak - jak tłumaczyła Julia Przyłębska - "sędzia Stępień nie jest tylko obywatelem, jest sędzią w stanie spoczynku i pobiera z tego tytułu wysokie uposażenie. Powinien ograniczyć aktywność do tego stopnia, by nie można mu było zarzucić, że jest sędzią politycznym".
Głównym zarzutem wobec Jerzego Stępnia jest to, że wziął udział w wiecu organizowanym przez partię polityczną, bo "Marsz Wolności" zorganizowała Platforma Obywatelska.
"Zamknięte drzwi" Trybunału Konstytucyjnego
Jedną z pierwszych decyzji po objęciu przez Przyłębską stanowiska prezesa Trybunału Konstytucyjnego było zamknięcie jego drzwi przed ekipami telewizyjnymi. Ogłaszanie wyroku można teraz oglądać jedynie w internecie. Kamery TVN24 przestano tam wpuszczać.
Konferencja prasowa w Trybunale - od kiedy prezesem jest Julia Przyłębska - odbyła się tylko raz. Prezes dziennikarzom najczęściej odpowiada, że "to nie jest pytanie w sprawie". Konferencja odbyła się po ogłoszeniu ważnego wyroku. Chodziło o ustawę o zgromadzeniach publicznych.
Ustawę napisano, bo zakłócane zaczęły być miesięcznice smoleńskie. Wprowadzono nieznane dotąd pojęcie zgromadzeń cyklicznych, których nie można zakłócać. Zgodnie z nowymi przepisami można zakazać innych zgromadzeń w tym samym miejscu. Natychmiast za zgromadzenie cykliczne uznano miesięcznice. Teraz są one specjalnie chronione.
Trybunał uznał, że wszystko jest zgodne z konstytucją. Przed rozprawą Julia Przyłębska na przymusowy urlop wysłała Stanisława Biernata, a trzech innych niewybranych przez PiS sędziów wyłączono z orzekania.
- To nie jest orzeczenie, to jest jakieś stanowisko zajęte przez grupę osób i to jest skandaliczne - oceniał w "Faktach po Faktach" w TVN24 profesor Andrzej Zoll, były prezes Trybunału Konstytucyjnego.
Zwolnienia w Trybunale
Julia Przyłębska swoje urzędowanie w Trybunale rozpoczęła zwolnieniami.
- Zwolnienia w Trybunale zaczęły się dość szybko. Dwóch kolegów usłyszało, że nie wpisują się w nową wizję Trybunału - mówił anonimowo TVN24 były pracownik Trybunału Konstytucyjnego.
Kilku byłych pracowników opowiedziało TVN24 o tym, jak wyrzucano ich z pracy. Z ich szacunków wynikało, że szybko zwolniono większość wieloletnich pracowników merytorycznych. Ilu? Od pół roku, mimo ponawianych pytań, TVN24 nie otrzymała z Trybunału odpowiedzi.
"Widziałem polityków, którzy wchodzili do gabinetów"
Jak opowiadali byli pracownicy Trybunału, od kiedy kieruje nim Julia Przyłębska, zaczęły się dziać rzeczy do tej pory nie do pomyślenia. - Sam widziałem kilku polityków, którzy wchodzili do gabinetów prezesa i wiceprezesa - mówił jeden z pracowników TK, dodając, że widywał w Trybunale posła PiS Arkadiusza Mularczyka.
- Pojawiali się w tej części sądu, która zawsze była objęta immunitetem politycznym, niedostępna dla polityków, bo to po prostu jest nieprzyzwoite - tłumaczył inny z pracowników.
W Trybunale widziany był między innymi koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński.
- Widziałem go na pierwszym piętrze przy toaletach prezesów. To jest taki korytarz, który prowadzi bezpośrednio do sekretariatu prezesa Trybunału - mówił anonimowo pracownik.
"Niezrozumienie naszej wrażliwości". Przyłębska o ustawie o IPN
Jedną z najważniejszych ustaw, jakie skierowano ostatnio do Trybunału, jest głośna nowelizacja ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Na niedawnej konferencji, na którą wpuszczono jedynie kamery telewizji publicznej, prezes Przyłębska wypowiadała się o niej w tonie bardzo podobnym do broniących ustawy polityków PiS.
- Niezrozumienie naszej wrażliwości, niewsłuchanie się w naszą wrażliwość, doprowadziło do tego, że sformułowano oskarżenia niemające nic wspólnego z prawdą - mówiła.
"Rządzący przestali udawać"
Tytuł "Człowieka Wolności" tygodnika "Sieci" w ostatnich latach dostali Jarosław Kaczyński i Andrzej Duda.
- To, co uderzyło mnie najmocniej, to fakt, że rządzący w tym momencie przestali udawać, że wymiar sprawiedliwości jest niezależny - skomentował Christian Davies, polski korespondent "Guardiana".
Autor: kb//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: wPolsce.pl