- Mógłbym się podjąć obrony spotu PiS, gdyby nie to, że moja kancelaria prowadzi sprawę senatora Misiaka - mówi były minister sprawiedliwości w rządzie PO. Według Zbigniewa Ćwiąkalskiego obrona byłaby trudna, bo spot zawiera kłamstwa, a PiS przegrało m.in. dlatego, że wybrało złą linię obrony - pisze "Dziennik".
Zbigniew Ćwiąkalski - z zawodu adwokat - pytany, czy podjąłby obrony spotu partii Jarosława Kaczyńskiego, gdyby nie występował konflikt interesu, odpowiedział: - Gdyby nie było, to oczywiście. Adwokat nie powinien wybierać sobie klientów. I powinien podejmować się obrony bez względu na sympatie polityczne.
Zła linia obrony?
Według Ćwiąkalskiego błędem PiS było przekonywanie sądu, że nie powinien zajmować się sprawą spotu w trybie wyborczym, ponieważ nie jest on materiałem wyborczym.
- Nie ma wątpliwości, że trwa kampania wyborcza i to jest odpowiedni tryb postępowania, który potrafi doprowadzić do rozstrzygnięcia w krótkim czasie. Być może linia obrony PiS nie była najkorzystniejsza. Ale to nie jedyny błąd. Jak widziałem w telewizyjnych materiałach, to pełnomocnicy mylili strony, mieli kłopoty z precyzyjnym wysłowieniem tego, o co im chodzi - ocenił adwokat, jednocześnie profesor Uniwersytetu Rzeszowskiego.
Wizualny wyrok
Byłego ministra sprawiedliwości niepokoi fakt, że niekorzystny wyrok nie pierwszy raz spotyka się z atakiem na sąd - pisze "Dziennik". - Pierwsze, co zrobił pan Migalski, który był współautorem tego spotu, to zaatakował sąd, że wyrok jest skandaliczny. W każdej sprawie jedna ze stron jest niezadowolona, ale nie można mówić takich rzeczy - powiedział prawnik.
Dla Zbigniewa Ćwiąkalskiego, wyrok dla PiS jest przede wszystkim jego wizerunkową porażką. Według niego, partia Jarosława Kaczyńskiego będzie teraz przykładać znacznie większą wagę do jakości i prawdziwości spotów. - To powinno być zresztą normą, tak jak jest powiedzmy w telewizjach. Sam jeszcze, zanim byłem ministrem, byłem proszony przez telewizje o konsultacje prawne dotyczące różnych programów - powiedział.
- Jestem zdecydowanym zwolennikiem tego, żeby politycy zanim coś powiedzą, trzy razy zastanowili się, jakie mogą być konsekwencje. Pewnie będą częściej sięgać po narzędzie, jakim jest proces w trybie wyborczym. Ten proces między PO i PiS będzie czerwoną lampką, która będzie się zapalać w głowie politykom zanim podejmą decyzje co do sposobu prowadzenia kampanii - podsumował minister.
PiS się odwołuje
PiS odwołało się od decyzji Sądu Okręgowego w Warszawie, który zakazał w czwartek rozpowszechniania spotu pt. "Kolesie". Partia odwołała się do wyższej instancji i w poniedziałek Sąd Apelacyjny ma wydać ostateczny wyrok.
Partia Jarosława Kaczyńskiego podtrzymuje, że wszystkie informacje zawarte w spocie są prawdziwe. Od postanowienia Sądu Apelacyjnego nie można się już odwołać i podlega ono natychmiastowemu wykonaniu.
Źródło: Dziennik
Źródło zdjęcia głównego: TVN24