Cztery lata temu Kazimierz Drabik stracił część prawej nogi. Komisja lekarska uznała wtedy, że jest niepełnosprawny w stopniu znacznym. Teraz, gdy grozi mu kolejna amputacja, wydano nowe orzeczenie - niepełnosprawny w stopniu umiarkowanym. Sprawie "cudownego ozdrowienia" przyjrzał się reporter "Blisko ludzi" TTV.
Kazimierz Drabik z Mszany Dolnej (woj. małopolskie) ma 56 lat. Zachorował na cukrzycę cztery lata temu, po poważnym wypadku na ciągniku rolniczym. Uszkodzeniu uległa jego śledziona. Niewłaściwie leczona cukrzyca szybko zaatakowała organizm, co doprowadziło do tak zwanej "stopy cukrzycowej". Lekarze uznali, że muszą amputować część nogi.
Niepełnosprawny w stopniu "znacznym"
- Lekarz powiedzieli, że muszę zgodzić się na operację. Bo jak nie, to grozi mi śmierć - wspomina mężczyzna.
Z zawodu kierowca i budowlany z dnia na dzień został przykuty do łóżka.
Po amputacji pan Kazimierz stawił się przed zespołem do spraw orzekania o stopniu niepełnosprawności. Komisja, w której zasiadają między innymi lekarze, nie miała najmniejszej wątpliwości, że mężczyzna jest niepełnosprawny w stopniu znacznym. Przyznano mu 600 zł renty.
Jedno pytanie komisji
Rana po amputacji nie zagoiła się do dzisiaj, a mężczyzna praktycznie nie może chodzić. Tymczasem pogarsza się stan drugiej nogi. Prawdopodobnie również będzie musiała być częściowo amputowana.
W maju pan Kazimierz ponownie został wezwany przed komisję lekarską. Jak mówi, zasiadający w niej eksperci i lekarze przeglądali dokumenty i nie sprawdzili stanu zdrowia niepełnosprawnego mężczyzny. - Zadali mi tylko jedno pytanie: czy mogę sam sobie obciąć paznokcie u stóp? - mówi poszkodowany.
Komisja, która cztery wcześniej uznała, że Kazimierz Drabik jest niepełnoprawny w stopniu znacznym, uznała teraz, że jest niepełnosprawny, ale w stopniu umiarkowanym. Tym samym renta została obniżona o 207 zł.
"Też bym żądał wyjaśnień"
Pracownicy komisji nie chcieli udzielić odpowiedzi na pytania dotyczące sprawy pana Kazimierza Drabika. Zasugerowali jedynie, aby poczekać na wyjaśnienia.
Również starostwo powiatowe w Limanowej, któremu podlega powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie i komisja, nie potrafi wyjaśnić okoliczności tak podjętej decyzji.
- Jeśli podjęta decyzja była zła, to wojewódzki zespół to uchyli - zapewnia Franciszek Dziedzina, wicestarosta limanowski. Przyznaje, że "to jest nieżyciowe". - Gdyby to mnie dotyczyło, też bym żądał wyjaśnień - dodał.
Wicestarosta obiecał, że zbada sprawę kuriozalnej decyzji. Ze szczególnym uwzględnieniem zasiadających w niej lekarzy.
Szans na uratowanie drugiej nogi pan Kazimierz już właściwie nie ma.
Autor: jl\mtom\kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TTV