- Wygląda to z perspektywy zagranicznej tragicznie - powiedział w "Kropce nad i" były premier Włodzimierz Cimoszewicz pytany o to, czy premier Mateusz Morawiecki poprawił wizerunek Polski za granicą.
- To, co mógłby próbować zrobić - ale nie próbował - to jakoś rozładowywać napięcia wywołane przez jego własną formację polityczną, gdy chodzi o metody sprawowania władzy i występować z pozycji człowieka znającego się na gospodarce - stwierdził.
- Natomiast człowiek, który w pierwszym wywiadzie po objęciu tego stanowiska (szefa rządu - red.) mówi, że marzy mu się rechrystianizacja Europy, który następnie mówi o żydowskich sprawcach Holokaustu - a następnie składa wieniec przy pomniku, przy jakimś symbolicznym kamieniu upamiętniającym jedyną wojskową polską formację kolaborującą z nazistami, z hitlerowcami w czasie II wojny światowej - przekreśla się w tym momencie kompletnie - dodał.
- Dla zagranicy to jest "pan zero" - skwitował Cimoszewicz.
"Krzyczała na 70 procent Polaków"
Były premier odniósł się również do sejmowego wystąpienia Beaty Szydło. Była premier 22 marca powiedziała, że wielotysięczne nagrody, które przyznała samej sobie i swoim ministrom, "się im po prostu należały".
Cimoszewicz ocenił, że "z jednej strony oczywiście dobrze jest, jeżeli ktoś bierze odpowiedzialność za swoje własne decyzje, jeśli ktoś wykazuje lojalność wobec swoich współpracowników i podwładnych".
- Ale w tym przypadku, zarówno treść - to, co mówiła, że ci ludzie zasłużyli na tak wysokie nagrody - była nieprawdziwa jak i forma była skandaliczna - ocenił. Jak dodał, Szydło "zresztą nie po raz pierwszy krzyczała w parlamencie".
Jak dowodził, "powinna zdawać sobie sprawę z tego, że w tym momencie krzyczała na pewnie jakieś 70 procent Polaków", którym zdaniem Cimoszewicza się te nagrody nie podobały. Podkreślił, że "ogromna większość tych ludzi (pracowników rządu Beaty Szydło - red.) nie zasłużyła na żadne nagrody, a na pewno nie zasłużyli na tak wysokie nagrody".
"Zderzaki trzeba wymieniać co jakiś czas"
Włodzimierz Cimoszewicz przyznał też, że Beata Szydło nie była lepszym premierem niż Mateusz Morawiecki.
- Nie była ani mądrzejsza, ani lepsza. Ale nie próbowała mówić po angielsku - skomentował.
- Wielu polityków w historii wyznawało teorię zderzaków. Zderzaki trzeba wymieniać co jakiś czas, jeśli gromadzi się jakiś krytycyzm - powiedział Cimoszewicz, pytany o cel wymiany byłej premier na Morawieckiego. - Mam wrażenie, że pan Kaczyński stosuje metodę "dziel i rządź" nie tylko w całym społeczeństwie, ale także we własnej grupie politycznej - podsumował.
"Niech wezmą to na swoje sumienie"
Były premier odniósł się również do kwestii zwołania posiedzenia Krajowej Rady Sądownictwa i wątpliwości pierwszej prezes Sądu Najwyższego, dotyczących wyboru członków rady. Jak określił, "pani Gersdorf jest w trudnym położeniu".
- Bo ma słuszne wątpliwości co do sposobu wyboru nowych przedstawicieli środowiska sędziowskiego. Wydaje mi się, że powinna zwołać to posiedzenie i bardzo otwarcie powiedzieć tym ludziom, że w jej głębokim przekonaniu oni uczestniczą w czymś, co jest bezprawne, niekonstytucyjne - stwierdził.
- Niech od tego momentu wezmą to na swoje sumienie - kontynuował. Jak dodał, "prawo zobowiązuje ją do zwołania (posiedzenia KRS - red.), ale nie do przewodniczenia temu gremium, które jest niekonstytucyjne".
"Samobójcza skłonność do trwonienia zasobów"
Cimoszewicz skomentował również fakt zawetowania przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy degradacyjnej.
- Zawetowanie ustawy degradacyjnej to pierwsza sensowna decyzja za prezydentury Andrzeja Dudy, niepodyktowana osobistymi interesami - ocenił. Jak dodał, w kategoriach takich postrzegał weta dotyczące ustawy o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa, "gdzie chodziło o to, żeby mieć więcej własnej władzy, nie o dobro tych instytucji".
Były premier odniósł się również do samej nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, która we wtorek weszła w życie. Jak zaznaczył, najważniejsze kwestie dotyczą wieku sędziów oraz "uzależnienia ich od łaskawej decyzji władzy wykonawczej (prezydenta- red.)". Zgodnie z tą ustawą, sędziowie SN mają przechodzić w stan spoczynku po ukończeniu 65. roku życia, a jeśli chcą orzekać dalej - muszą zwrócić się o takie pozwolenie do prezydenta.
- W wielu państwach świata na najwyższym szczeblu Sądu Najwyższego, jakiegoś trybunału, te stanowiska są dożywotnie w gruncie rzeczy. Uważa się to, po pierwsze, za gwarancję niezawisłości, a po drugie, ceni się wiedzę i doświadczenie, zdobyte przez dziesięciolecia orzekania - podkreślił. Dodał też, że "sędzia w wieku 65 lat to człowiek o pełnej dojrzałości intelektualnej i ogromnym doświadczeniu i decyzja, że ma odejść w stan spoczynku dowodzi o naszej samobójczej skłonności do trwonienia zasobów, jakimi jako społeczeństwo dysponujemy".
Cimoszewicz o ustawie o IPN
- Sama ustawa, sama nowelizacja, od samego początku dla średnio rozgarniętego człowieka było rzeczą oczywistą, że to propaganda. Wydumano problem, nie ma problemu z zniesławianiem państwa polskiego, wynikającego ze złej woli. Po drugie dotychczasowe dyplomatyczne działania na ogół były skuteczne, a po trzecie nie ma żadnej możliwości skutecznego ścigania kogoś, kto narusza to prawo poza granicami kraju - oświadczył Cimoszewicz, komentując z kolei nowelizację ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej.
Cimoszewicz nawiązał także do wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego w wywiadzie dla tygodnika "Gazeta Polska". Prezes PiS oznajmił, że nie będzie końcowego raportu w sprawie katastrofy smoleńskiej na ósmą rocznicę tragedii, 10 kwietnia 2018 roku.
- Nikt poważny nie będzie narażał swojej powagi na śmieszność - skomentował były premier.
- To są żałosne próby ratowania się przed kompromitacją, która będzie konsekwencją przyznania, że nigdy żadnego zamachu nie było - dodał. Podkreślił, że "pan Kaczyński ze swoją grupą polityczną w sposób krańcowo cyniczny, dosyć obrzydliwy - biorąc pod uwagę, że zginął jego brat - wykorzystali do celów politycznych katastrofę lotniczą". OGLĄDAJ CAŁY ODCINEK "KROPKI NAD I"
Autor: JZ/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24