500 zł i 10 pkt. karnych - taki mandat grozi kierowcy, który prawdopodobnie nie złamał przepisów ruchu drogowego. To nie żart. Z takim kłopotem musi zmierzyć się właściciel jednej z firm transportowych z Trzcianki (woj. mazowieckie). Fotoradar zarejestrował, że jedzie 155 km/h, mimo że ciężarówka ma ogranicznik prędkości. Ten z kolei uniemożliwia jej poruszanie się szybciej, niż z szybkości 90 km/h.
Grzegorz Puternicki, właściciel firmy transportowej, wlicza mandaty w koszty prowadzenia firmy. Dlatego, gdy dostał pocztą karę, nie zamierzał jej unikać. Zauważył jednak, że na druku widnieje zapis, że jego samochód przekroczył prędkość - gnał z 155 km/h na liczniku.
Niewiarygodna prędkość
- Prędkość jest niewiarygodna - stwierdza krótko Puternicki. Tłumaczy, że każdy z pojazdów w jego firmie ma fabrycznie zamontowany ogranicznik prędkości. To oznacza, że ciężarówka fizycznie nie jest w stanie jechać szybciej niż 90 km/h. W samochodzie jest też tachograf i GPS, które zarejestrowały, że w momencie pomiaru prędkości przez radar pojazd nie przekroczył ograniczenia szybkości. Puternickiemu wtórują inni kierowcy. - Widziałem ciężarówki jadące tak szybko, ale na torze wyścigowym - żartuje Piotr Zegarski, zawodowy kierowca.
"Kierowca miał pecha"
Jarosław Teterycz, biegły sądowy w zakresie pomiaru prędkości, również nie ma wątpliwości, że musiało w tym przypadku dojść do pomyłki. - Weryfikacja odbywa się automatycznie. Czyli najprawdopodobniej czytane są tablice rejestracyjne, które są w kadrze. Ten kierowca miał tego pecha, że jego tablice były widoczne - stwierdza ekspert. Podejrzewa też, że być może radar zmierzył prędkość samochodu osobowego lub motocykla, który wyprzedzał ciężarówkę. - Jeżeli ktokolwiek ma wątpliwość, zachęcamy do zgłoszenia się do nas. Jeżeli pomiar został dokonany w sposób błędny, to oczywiście odstąpimy od nałożenia kary - poinformował rzecznik Generalnej Inspekcji Transportu Drogowego, Łukasz Majchrzak.
Autor: ktom//bgr / Źródło: TTV
Źródło zdjęcia głównego: TTV