- Gdyby Państwowa Komisja Wyborcza miała jeszcze dwa albo trzy miesiące na decyzję, to moim zdaniem PiS nie dostałby nawet złotówki - powiedział w "Faktach po Faktach" wiceszef MON Cezary Tomczyk, odnosząc się do odrzucenia wyborczego sprawozdania finansowego komitetu PiS. - Od 48 godzin analizujemy dwa kolejne przypadki, między innymi dotację, która została przekazana słynnej już firmie Red is Bad przez Ministerstwo Obrony Narodowej - przekazał.
Państwowa Komisja Wyborcza odrzuciła w czwartek sprawozdanie finansowe z kampanii wyborczej komitetu PiS. Komisja zarzuciła partii Jarosława Kaczyńskiego nieprawidłowości w wydatkowaniu 3,6 miliona złotych. Szef PKW Sylwester Marciniak wyjaśniał, że dotacja dla Komitetu Wyborczego PiS "wynosiłaby przeszło 38 milionów złotych", ale "będzie umniejszona o 10 milionów złotych". Krzysztof Lorentz, dyrektor jednego z zespołów w Krajowym Biurze Wyborczym, powiedział, że również roczna subwencja PiS będzie obniżona o "trzykrotność kwoty, która została przyjęta niezgodnie z przepisami Kodeksu wyborczego, czyli kwoty ponad dziesięciu milionów złotych".
Od decyzji PKW przysługuje odwołanie do Sądu Najwyższego.
CZYTAJ: Co PKW uznała za nielegalną kampanię? Lista działań, za które odrzucono sprawozdanie komitetu PiS
Tomczyk: analizujemy dotację przekazaną firmie Red is Bad
Wiceszef MON Cezary Tomczyk ocenił w piątek w "Faktach po Faktach", że gdyby Państwowa Komisja Wyborcza "miała jeszcze dwa miesiące na decyzję albo trzy", to "PiS nie dostałby nawet złotówki". Jego zdaniem "PiS powinien naprawdę cieszyć się", że ta decyzja zapadła teraz.
- Od 48 godzin analizujemy dwa kolejne przypadki, między innymi dotację, która została przekazana na słynną już firmę Red is Bad ze strony Ministerstwa Obrony Narodowej. Analizujemy tę sprawę. Mamy też do czynienia z przypadkiem wielomilionowego prawdopodobnie nadużycia, czyli zorganizowania specjalnej konferencji prasowej dla (ówczesnego - red.) ministra (obrony Mariusza) Błaszczaka - poinformował Tomczyk.
- Proszę sobie wyobrazić, że jeden z eventów ministra Błaszczaka po to, żeby ogłosić jakieś kolejne rzeczy, też zresztą w kampanii wyborczej, kosztował kilka milionów złotych publicznych pieniędzy, ale będziemy o tym mówić - dodał.
Pytany o kwoty, wiceminister odpowiedział, że "jeżeli chodzi o Red is Bad, to jest pewnie około miliona, dwóch milionów złotych, ale sprawdzamy to bardzo dokładnie".
- Szczególnie w Ministerstwie Obrony to jest sprawa wyjątkowa. Każda z tych zmarnowanych złotówek mogła trafić na pociski, na części do rakiet, na rakiety, na czołgi, ale oni woleli wydawać to na tego typu inwestycje, inwestycje w swoją partię polityczną - mówił Tomczyk.
- Niech się może nie dziwią decyzji PKW - dodał.
"CBA będzie miało sporo roboty, podobnie jak prokuratura"
Wiceszef MON komentował także informację o znalezieniu w Ministerstwie Edukacji Narodowej wniosków o dotacje przesłane w 2022 roku w ramach programu "Inwestycje w oświacie", którymi za czasów Przemysława Czarnka nikt się nie zajął. Takich ofert było łącznie ponad 2,2 tysiąca. Jest też lista fundacji i stowarzyszeń, które dostały miliony, chociaż miały negatywną opinię komisji ministerialnej.
CZYTAJ WIĘCEJ: W MEN jest szafa wniosków, których nikt nie rozpatrzył. Inni dostawali pieniądze pomimo negatywnej opinii
- Jakoś mnie to nie dziwi, bo wydaje się, że pan minister Czarnek niespecjalnie odstawał od standardu, który był standardem PiS-u. To znaczy albo kradzież, albo malwersacja, albo oszustwo - powiedział Tomczyk.
Zaznaczył, że "w tym przypadku mówimy o kolejnym gigantycznym skandalu". - Mówimy o 100 milionach złotych, które powinny trafić do odpowiednich organizacji, które zajmują się edukacją - dodał.
- Wydaje się, że CBA będzie miało sporo roboty, podobnie jak prokuratura - ocenił.
Tomczyk: F-35 pojawią się w Polsce na początku 2026 roku
Tomczyk odniósł się też do prezentacji i symbolicznego przekazania polskim siłom powietrznym pierwszego myśliwca wielozadaniowego F-35A. Podpisana w 2020 roku umowa przewiduje dostarczenie 32 myśliwców z pakietem szkoleniowym i uzbrojeniem za łączną cenę 4,6 miliarda dolarów.
Zapytany, jakie jeszcze elementy są potrzebne, żeby móc z tych samolotów korzystać w Polsce, wiceszef MON odpowiedział, że "przede wszystkim piloci muszą przejść odpowiednie przeszkolenie, musimy mieć też instruktorów".
- Pierwsi nasi piloci zostali w Stanach Zjednoczonych, gdzie już zaczęli szkolenie na symulatorach, a później na tych pierwszych czterech samolotach - dodał.
Przekazał, że myśliwce "pojawią się w Polsce na początku 2026 roku, natomiast one już dziś są w posiadaniu Polski i polscy piloci będą na nich latać, tylko że w Stanach Zjednoczonych".
"Za trzy lata będziemy w dobrym położeniu"
Tomczyk pytany był także o słowa wiceszefa MON Pawła Bejdy, który mówił podczas uroczystości w Teksasie, że Polska "rozważa zakup kolejnych samolotów bojowych" i zamierza zdecydowanie powiększyć i unowocześnić swoją flotę powietrzną.
- Myślimy o kolejnych eskadrach samolotów. To będzie wymagało analizy po wdrożeniu F-35 do naszych sił zbrojnych - stwierdził Cezary Tomczyk. - Ale to, co mogę powiedzieć, to to, że chcemy modernizować nasze F-16. One wtedy będą mogły na zupełnie innym poziomie "komunikować się" z F-35, będą kompatybilne. To już jest naprawdę potężna siła, mówię o połączeniu F-35, F-16, FA-50. My dzisiaj będziemy mieli około setki samolotów myśliwskich - dodał.
Pytany, kiedy ten system osiągnie zdolność operacyjną, odpowiedział, że "wtedy, kiedy mówimy o dostosowaniu go razem z systemem przeciwrakietowym, to jest około pięciu lat". - Ale mniej więcej za trzy lata będziemy w takim naprawdę dobrym położeniu - zapewnił.
- Podjęliśmy też decyzję o zakupieniu, zresztą bardzo wdzięczna nazwa, aerostatów Barbara. To są takie wielkie sterowce, które będą wisiały nad naszym terytorium po to, żeby widzieć więcej. Minister obrony narodowej też zdecydował o zakupie takich latających radarów, czyli samolotów wczesnego ostrzegania od szwedzkiej firmy Saab. Jeden z tych samolotów jest już w powietrzu, lata nad Polską. Bardzo nam to pomaga, bo my musimy po prostu widzieć więcej, słyszeć więcej - powiedział Tomczyk.
- To jest kwestia naszego bezpieczeństwa, tym bardziej że widzimy po tych doświadczeniach ukraińskich, że bezpieczeństwo w powietrzu to jest trzy czwarte sukcesu - zaznaczył.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24