- To ciekawe działanie, wpisujące się w podobny do polskiego punkt widzenia - tak prezydent Bronisław Komorowski odniósł się do zapowiedzi premiera Davida Camerona, że Wielka Brytania pomoże w szkoleniu ukraińskich sił zbrojnych.
Premier Cameron zapowiedział we wtorek w parlamencie, że w marcu na Ukrainie ma się pojawić brytyjski personel wojskowy, w tym doradcy, aby pomóc w szkoleniu ukraińskich sił zbrojnych.
- Ta wypowiedź (...) według mnie posuwa sprawę w dobrą stronę - powiedział polski prezydent w środę na briefingu przed podróżą do Japonii. Bronisław Komorowski podkreślił, że "trzeba pamiętać, iż nie jest to decyzja o wysłaniu wojsk angielskich na Ukrainę, ale o wysłaniu instruktorów". Jednak - zaznaczył prezydent - "to jest ciekawe działanie, wpisujące się w podobny do polskiego punkt widzenia, że nie należy zamykać sobie możliwych opcji działania na rzecz wsparcia Ukrainy".
"Mamy już dokonania w tym obszarze"
- Dlatego też prosiłem o powściągnięcie oczekiwań, że państwo polskie się odetnie od jakiejkolwiek perspektywy wspierania Ukrainy i w tym obszarze. Pragnę przypomnieć, że to my mamy w jakiejś mierze dokonania w tym obszarze już o wiele wcześniej - podkreślił Komorowski. W tym kontekście podał przykład tworzonej w Lublinie litewsko-ukraińsko-polskiej brygady LITPOLUKRBRIG. Brygada ta - powiedział Komorowski - będzie "narzędziem szkolenia i kształcenia postaw żołnierzy ukraińskich, tak aby uzyskiwali w coraz większym stopniu realną możliwość zbliżenia do systemu wojskowego świata NATO". Międzynarodowa brygada LITPOLUKRBRIG ma liczyć 4,5 tys. żołnierzy i stacjonować w Lublinie. W sprawie jej utworzenia trzy kraje wstępnie porozumiały się w listopadzie 2009 roku. Umowę podpisały we wrześniu 2014 roku.
Brytyjski personel wojskowy na Ukrainie
Według wtorkowej deklaracji premiera Camerona, brytyjskie doradztwo i szkolenia dla ukraińskich sił zbrojnych mają dotyczyć różnych obszarów, "od wywiadu taktycznego do logistyki, opieki medycznej, rozwijany ma być także program szkoleniowy dla ukraińskiej piechoty". Cameron zapewnił, że Brytyjczycy będą na Ukrainie daleko od linii frontu i nie będą angażowani w działania bojowe. Premier Wielkiej Brytanii "nie wyklucza" w przyszłości dostarczania Ukrainie broni. Obecnie Londyn stoi na stanowisku wspierania jej jedynie nieśmiercionośnym sprzętem. Cameron ostrzegł, że Rosja może dążyć do destabilizowania innych krajów. - Jeśli nie stawimy czoła Rosji, to w długoterminowej perspektywie zaszkodzi to nam wszystkim, bo będziecie świadkami dalszej destabilizacji. Następna będzie Mołdawia lub jedno z państw bałtyckich - mówił brytyjski premier deputowanym. Według portalu internetowego dziennika "Guardian" Cameron ocenił, że prezydent Rosji Władimir Putin chce "odzyskać dla Rosji część bliskiej zagranicy". Premier Wielkiej Brytanii wyraził też opinię, że rolą jego kraju jest przekonać inne państwa do poparcia sankcji wobec Rosji. Cameron ocenił, że jeśli upadnie Mariupol - strategiczne miasto na południowym wschodzie Ukrainy - to z pewnością sankcje wobec Rosji będą ostrzejsze. Oświadczył też, że nie ma wątpliwości, iż Rosja dostarcza broń separatystom na wschodzie Ukrainy.
Autor: js/ / Źródło: PAP