Przepuklina oponowo-rdzeniowa jest jak wyrok dla nienarodzonego dziecka. Chyba, że uda się przeprowadzić operację płodu. Jest jeden szpital w Polsce, który je wykonuje. A właściwie wykonywał. Zabiegi wstrzymano, ponieważ Narodowy Fundusz Zdrowia ograniczył ich finansowanie. Materiał programu "Polska i Świat" TVN24.
Aneta Stawicka o tym, że jej dziecko cierpi na przepuklinę oponowo-rdzeniową, dowiedziała się po drugich badaniach prenatalnych. Miała trzy możliwości: usunięcie ciąży, urodzenie upośledzonego dziecka i operację wewnątrzmaciczną. Wybrała trzeci scenariusz: możliwy tylko w tym szpitalu.
- Miałam propozycję też aborcji, jednak trafiliśmy do doktora Grabca który skierował nas tutaj do Bytomia. Do jedynego szpitala gdzie podejmują operacje tego typu. Bardzo się cieszyłam. Jednak, to jest takie... nieusunięcie tej ciąży a pomoc temu dziecku - powiedziała pacjentka po operacji.
Śląskie Centrum Perinatologii, Ginekologii i Chirurgii Płodu to jedyne miejsce w Polsce, w którym przeprowadza się operacje przepukliny rdzeniowej u nienarodzonych dzieci.
Trudna decyzja szpitala
Od tego roku, po każdej z takich operacji, zamiast zwrotu poniesionych kosztów, Narodowy Fundusz Zdrowia wypłaca szpitalowi ryczałt w wysokości 18 tysięcy złotych. Ponieważ operacja i hospitalizacja ciężarnych kobiet kosztują 45 tys. złotych - dyrekcja szpitala zdecydowała o wstrzymaniu kolejnych operacji.
- Fundusz nam nie zapłacił w 2017 roku za 5 pacjentek - powiedział Antonii Jankowski, pełnomocnik dyrektora ds. strategicznych. - W tej chwili mamy co najmniej 150 tysięcy do tyłu. Musimy więc coś zrobić, musimy zaprzestać robienia tych operacji. Z bólem serca, ale liczymy na to, że ktoś zastanowi się nad tym - dodał.
- Na pięć placówek o trzecim stopniu referencyjnym, faktycznie mamy wykazane w trzech przypadkach nadwykonania, ale staramy się je płacić na bieżąco - powiedziała Małgorzata Doros, rzecznik prasowy Śląskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ.
"Ustawowe przesłanki nie idą zbytnio w realizacji z nakładami finansowymi"
Przepuklina oponowo-rdzeniowa to najcięższy i najbardziej złożony typ rozszczepu kręgosłupa. Wada polega na tym, że część rdzenia kręgowego i nerwów znajduje się poza kanałem kręgowym i widoczna jest w postaci guza na plecach dziecka.
W wielu przypadkach, po urodzeniu, wada wiąże się z upośledzeniem mózgu, układu nerwowego i kończyn dolnych. Sytuację znacznie poprawia operacja wewnątrzmaciczna, przeprowadzana między 20. a 26. tygodniem ciąży.
- Można zmniejszyć stopień kalectwa, bo te dzieci nie mają wodogłowia po urodzeniu, one są znacznie mniej uszkodzone, niż dzieci nieoperowane wewnątrzmacicznie - wyjaśniła dr Anita Olejek, kierownik Oddziału Klinicznego Ginekologii, Położnictwa i Ginekologii Onkologicznej oraz konsultant wojewódzki w zakresie położnictwa i ginekologii.
- Sejm Rzeczpospolitej Polski, ogłosił ustawę w listopadzie ubiegłego roku, która nosi tytuł "Za Życiem". Ustawa ta dopuszcza finansowanie procedur wewnątrzmacicznych, co jest bardzo istotne. No niestety, ustawowe przesłanki nie idą zbytnio w realizacji z nakładami finansowymi. I tu mamy ten problem - stwierdził doktor Jacek Zamłyński, śląski konsultant wojewódzki w zakresie perinatologii.
W bytomskim szpitalu, obecnie przebywa pięć matek, które po pomyślnie przeprowadzonej operacji czekają na poród. Obok nich leżą trzy kobiety, które na zabieg dopiero czekają. W kolejce do skierowania są jeszcze trzy.
- No to jest dla mnie wielka szansa, dla dziecka. Taka świadomość, że mogę dla niego zrobić coś więcej - powiedziała Magdalena Radoń.
Autor: tmw/gry / Źródło: tvn24