Za zatrzymanie osiem lat temu ówczesnego prezesa PKN Orlen i pozbawienie go wolności odpowiedzą przez sądem były szef Urzędu Ochrony Państwa Zbigniew Siemiątkowski, jego zastępca i szef zarządu śledczego tej instytucji. Prokuratura zarzuca im przekroczenie uprawnień. Akt oskarżenia trafił już do sądu.
- Ustaliliśmy, że oskarżeni działali w celu uniemożliwienia prezesowi PKN Orlen podpisania umowy na dostawy ropy naftowej pomiędzy PKN Orlen a cypryjską firmą J&S. Zatrzymania miano dokonać dzień przed posiedzeniem rady nadzorczej, na którym został on odwołany - powiedziała rzeczniczka katowickiej prokuratury okręgowej Marta Zawada-Dybek.
I dodała: - Oskarżeni wykorzystali postępowanie prowadzone w prokuraturze okręgowej w Warszawie. Jednak cel jego zatrzymania był inny niż zabezpieczenie prawidłowego toku postępowania (żeby nie mataczył – red.), stąd zarzuty przekroczenia uprawnień i bezprawnego pozbawienia wolności.
Żmudne postępowanie
Ustaliliśmy, że oskarżeni działali w celu uniemożliwienia prezesowi PKN Orlen podpisania umowy na dostawy ropy naftowej pomiędzy PKN Orlen a cypryjską firmą J&S
Śledztwo w tej sprawie trwało prawie sześć lat. Przez ostatnie trzy lata prokuratorzy czekali na decyzję sądu dyscyplinarnego w sprawie uchylenia immunitetu prokurator nadzorującej postępowanie dotyczące byłego prezesa Orlenu - Małgorzatę Dukiewicz. Śledczy chcieli postawić jej zarzuty. Gdy w sierpniu zeszłego roku zapadła prawomocna decyzja o odmowie uchylenia immunitetu, ten wątek wyłączono z postępowania i umorzono, wtedy też można było przygotować akt oskarżenia.
- Umorzyliśmy również wątek związany z domniemanym przekroczeniem uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych polegający na bezprawnych czynności w stosunku do PKN Orlen - powiedziała rzeczniczka.
Chodziło o próbę ustalenia składu osobowego władz tej spółki. W tym wątku śledczy badali m.in. to czy w sprawę byli zaangażowani ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski i premier Leszek Miller, a także inni ważni urzędnicy i członkowie ówczesnego rządu. Nie znaleziono jednak żadnych dowodów na takie działanie.
Nie przyznają się do winy
Na ławie oskarżonych, oprócz Siemiątkowskiego, który w 2002 r. pełnił obowiązki szefa ówczesnego UOP, zasiądzie także jego zastępca Mieczysław Tarnowski i szef zarządu śledczego Urzędu Ryszard Bieszyński. Nie przyznali się oni do winy, twierdząc, że wykonywali polecenie prokuratury.
Umorzyliśmy również wątek związany z domniemanym przekroczeniem uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych polegający na bezprawnych czynności w stosunku do PKN Orlen
7 lutego 2002 r. Andrzej Modrzejewski został zatrzymany na kilka godzin przez UOP. Po złożeniu wyjaśnień i postawieniu mu w prokuraturze zarzutów w sprawie ujawnienia w 1998 r. ówczesnemu szefowi PZU Życie Grzegorzowi Wieczerzakowi poufnej informacji, został zwolniony, następnego dnia stracił jednak stanowisko.
Przedstawiciele opozycji mówili wówczas o politycznym charakterze zatrzymania, służącym zmianie szefa tej firmy. Sam Modrzejewski uznał zatrzymanie za prowokację. Sąd ocenił potem jego zatrzymanie za niezasadne, a prezesa uniewinniono ze stawianego mu zarzutu.
Miller jako świadek
Sprawą zatrzymania Modrzejewskiego zajmowała się również sejmowa komisja śledcza, która doniosła o przestępstwie prokuratorów zaangażowanym w tę sprawę, polegającym na przekroczeniu uprawnień.
Chodziło o byłego szefa Prokuratury Okręgowej w Warszawie Jerzego Łabudę, jej wiceszefa Zbigniewa Ordanika, byłego prokuratora apelacyjnego Zygmunta Kapustę oraz prokurator Małgorzatę Dukiewicz, która była naczelnikiem wydziału śledczego warszawskiej prokuratury.
Katowickie śledztwo w sprawie zatrzymania Modrzejewskiego trwało od kwietnia 2004 r. Do prokuratury wzywani byli jako świadkowie m.in. były premier Leszek Miller i ministrowie z jego rządu - Wiesław Kaczmarek, Jacek Piechota i Barbara Piwnik, a także biznesmen Jan Kulczyk.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24