W poniedziałek w odległości 200-300 metrów od szkoły podstawowej w Jeleniej Górze znaleziono ciało 11-latki. Policja przekazała, że doszło do zabójstwa. W związku z tymi wydarzeniami zatrzymano 12-letnią dziewczynkę, uczennicę tej samej szkoły. Została już wysłuchana w sprawie zabójstwa. Teraz wszystkie akta zostaną przekazane do sądu rodzinnego.
O tragedii mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 prezydent Jeleniej Góry Jerzy Łużniak. - Przede wszystkim dzisiaj najważniejsze jest, żebyśmy w jakiś sposób potrafili być z dziećmi, z uczniami szkoły podstawowej numer 10, ale najważniejsze z tą rodziną, która straciła tą córkę. Ona była naprawdę wspaniałą dziewczynką - powiedział.
"Była jedną z wyróżniających się uczennic"
Jak dodał, miał okazję oglądać krótkie przedstawienie teatralne, w którym 11-latka odgrywała rolę patronki szkoły - Marii Curie-Skłodowskiej. - Była naprawdę w tym swoim dziecięcym aktorstwie bardzo przekonująca i bardzo sprawna - wspominał.
Jak powiedział, "z tego, co wie od dyrektora i od nauczycieli, była jedną z wyróżniających się uczennic, bardzo mocno zaangażowana w życie społeczne szkoły, w życie sportowe szkoły, tak że straciliśmy naprawdę bardzo, bardzo dobrą dziewczynkę".
"Ta tragedia dotyczy nas wszystkich"
Prezydent przypomniał też o zapewnieniu dodatkowej opieki psychologów we wszystkich szkołach w mieście, którzy mieli pomóc w przekazaniu uczniom informacji o zdarzeniu. - Z przerażeniem słuchałem tego, jakie różne dziwne historie szły w sieci, w różnego rodzaju nośnikach, a prawda była, jest na pewno całkiem inna - dodał.
- To jest tragedia, która dotyczy nas wszystkich, ale przede wszystkim dotyczy dwóch rodzin. Rodziny ofiary i drugiej rodziny, która też to przeżywa, bo to jest naprawdę trudny moment dla nas wszystkich - powiedział Łużniak.
Zaznaczył, że zatrzymana 12-latka nie została "przesłuchana, tylko wysłuchana i zapytana, jakie było zdarzenie". - Myślę, że prokuratura do momentu, kiedy nie będzie mogła powiedzieć, jak wyglądało to odsłuchanie dziewczynki, to też my nie możemy w sposób jednoznaczny wskazać i powiedzieć, że akurat ta młoda dziewczynka, dwunastoletnia, w jakiś sposób spowodowała śmierć tej drugiej osoby - mówił.
- Dlatego ja bym był tutaj bardzo ostrożny w takim napiętnowaniu - bo ja się obawiam - żeby nie doszło właśnie do takiej sytuacji, że z jednej strony ta dziewczynka, która powiedzmy jest prawdopodobną sprawczynią, może być później też w społeczeństwie, w Jeleniej Górze - i tak samo rodzina - być traktowana w piętnujący sposób. Dlatego ja bym był tutaj bardzo ostrożny w ocenach, w tych działaniach - zaapelował Łużniak w TVN24.
"Często mówimy do dzieci (...) natomiast z nimi nie rozmawiamy"
Gościnią "Faktów po Faktach" była także Jolanta Zmarzlik, biegła sądowa i ekspertka z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. Piotr Kraśko pytał specjalistkę, czy i w jaki sposób rozmawiać oraz przygotowywać dzieci na informacje o takich tragediach.
- Oczywiście, że rozmawiać. Co znaczy przygotować? Przygotować na to, że tak świat wygląda? Tak, na to (przygotowanie) jest tysiące okazji - odpowiedziała. - To nie musi być coś, co się zdarzyło blisko nas, może być jakaś historia, książka, podcast (...), ale na pewno rozmawiać (...) - dodała.
- Bardzo często, kiedy dzieje się coś strasznego, kiedy dziecko jest ofiarą jakiegoś przestępstwa, dostaję takie pytanie, głównie od dziennikarzy, jak rozmawiać o tym z dzieckiem, jak ten temat w ogóle rozpocząć? Każdy temat można rozpocząć, jeżeli życie z dzieckiem spędziło się na rozmawianiu z dzieckiem - kontynuowała Zmarzlik.
Według ekspertki "bardzo często mówimy do dzieci, wydajemy im polecenia, kontrolujemy, przedstawiamy im prawdy objawione, natomiast nie rozmawiamy z dziećmi".
- Naprawdę, niech nikt się nie łudzi, ponieważ dzieci rozmawiają o tych rzeczach ze sobą, mają dostęp do komputera, oglądają telewizję i wiedzą o tym. Jeżeli my chcemy to przemilczeć, to stajemy się z każdym dniem mniej wiarygodni - oceniła.
"Powiedzenie dziecku, że wszyscy jesteśmy wstrząśnięci, to uczciwa rozmowa"
Ekspertka doradziła też, że "jeżeli dziecko ma nas słuchać i chcemy do niego trafić, to musi czuć do nas zaufanie i postrzegać nas jako osoby, które są wiarygodne".
- Nie mówimy dziecku: "wiesz, wszystko będzie dobrze, nic takiego się nie stało". Bo też jesteśmy wtedy niewiarygodni i wbrew pozorom niczym nie uspokajamy dziecka, tylko powodujemy jeszcze większy chaos w jego głowie - przekonywała.
Jak dodała, "mówimy, że zdarzają się sytuacje niebezpieczne, że zdarzają się źli ludzie, którzy mają złe intencje, złe zamiary, że zdarza się również coś, co się nie mieści w głowie". - Bo to, że się to nam nie mieści w głowie, to właściwie świadczy o naszych zdrowych głowach - podkreśliła specjalistka.
Według Zmarzlik "powiedzenie dziecku, że wszyscy jesteśmy wstrząśnięci, jest uczciwą rozmową".
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i potrzebujesz porady lub wsparcia, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.
Autorka/Autor: os/akr,kg
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP