Szef Rady Europejskiej Donald Tusk, "wykorzystując swoje stanowisko do ataku na polski rząd, atakuje Polskę" - napisała na Twitterze premier Beata Szydło, komentując ostatni wpis Tuska. Według marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego słowa Tuska to "walenie głową w mur".
Komentarze polityków obozu rządzącego to reakcja na wpis szefa Rady Europejskiej. "Alarm! Ostry spór z Ukrainą, izolacja w Unii Europejskiej, odejście od rządów prawa i niezawisłości sądów, atak na sektor pozarządowy i wolne media - strategia PiS czy plan Kremla? Zbyt podobne, by spać spokojnie" - napisał na Twitterze Donald Tusk.
Premier Beata Szydło stwierdziła, że Tusk jako szef Rady Europejskiej "nic dla Polski nie zrobił". "Dzisiaj, wykorzystując swoje stanowisko do ataku na polski rząd, atakuje Polskę" - napisała.
@donaldtusk jako @eucopresident nic dla Polski nie zrobił. Dzisiaj, wykorzystując swoje stanowisko do ataku na polski rząd atakuje Polskę
— Beata Szydło (@BeataSzydlo) 19 listopada 2017
Czarnecki: Tusk łamie unijne prawo
Z kolei wiceszef Parlamentu Europejskiego i eurodeputowany PiS Ryszard Czarnecki w rozmowie z TVN24 powiedział, że wpis Tuska wywołał u niego uśmiech.
- Uśmiecham się, ponieważ to właśnie autor tego tweeta kiedyś powiedział (...) w wywiadzie, że - cytuję - Putin to nasz człowiek w Moskwie - koniec cytatu. Więc dzisiaj diabeł Tusk w ornat się ubiera i na mszę dzwoni, przestrzegając przed sojuszami Kremla - powiedział.
- Śmieszne, ale rozumiem te emocje, rozumiem te nerwy. Coraz więcej wezwań na przesłuchania w Polsce, likwidacji jego stanowiska domaga się przewodniczący Komisji Europejskiej, to się dzieje po raz pierwszy w historii Unii Europejskiej. Jednym słowem: nerwy puszczają - powiedział Czarnecki.
Ocenił, że "w sensie formalno-prawnym" Tusk łamie nie tylko unijne standardy, ale "wręcz unijne prawo".
Jego zdaniem, przewodniczący Rady Europejskiej, podobnie jak szef Komisji Europejskiej, "nie powinien w taki sposób wypowiadać się o żadnym kraju członkowskim", bo będzie przez to posądzany o załatwianie wewnętrznych spraw na forum międzynarodowym.
- Zapewne spotka się to z pogodnym uśmiechem pani premier albo naszych ministrów - powiedział Czarnecki. - To są prawdę mówiąc wróżenia jakiegoś publicysty, a nie polityka. Donald Tusk znalazł się na równi pochyłej politycznej. To widać, słychać i czuć - powiedział Czarnecki. Uznał, że nie jest to żadne ostrzeżenie, ponieważ padło z ust polityka, który - jego zdaniem - podczas swoich rządów utrzymywał ścisłą współpracę z służbami rosyjskimi i był sojusznikiem Putina.
Karczewski: walenie głową w mur
Wpis Tuska skomentował także marszałek Senatu Stanisław Karczewski. "Piłsudski: 'głową muru nie przebijesz, ale jeśli zawiodły inne metody to należy spróbować i tej'" - napisał na Twitterze Karczewski.
Dodał, że Donald Tusk "podczas ostatniej wizyty w Polsce zrozumiał, że trzeźwo myślący Polacy postawili mur dzielący go od krajowej polityki!" - stwierdził. I dodał: "Jego ostatni tweet to walenie głową w ten mur. Będzie bolało!".
Piłsudski:„głową muru nie przebijesz, ale jeśli zawiodły inne metody to należy spróbować i tej” @donaldtusk podczas ostatniej wizyty w PL zrozumiał, że trzeźwo myślący Polacy postawili mur dzielący go od krajowej polityki!Jego ostatni tt to walenie głową w ten mur.Będzie bolało! pic.twitter.com/ZC5VjIQcSI
— Stanisław Karczewski (@StKarczewski) 19 listopada 2017
Szczerski: Rada Europejska powinna przywołać Tuska do porządku
Do wpisu Tuska odniósł się też szef Kancelarii Prezydenta Krzysztof Szczerski. - Z daleka widać gorzej. Można być w opozycji do rządzących, nie wolno być w opozycji do Polski. Powtarzające się atakowanie Polski przez polskich polityków na zagranicznych posadach jest słabe - powiedział.
Zaznaczył, że "Donald Tusk jest jedyną w dziejach osobą pełniącą wysokie stanowisko w instytucjach Unii Europejskiej, która tak otwarcie ingeruje w politykę wewnętrzną jednego z państw członkowskich".
- Jego działalność powinna stać się przedmiotem obrad Rady Europejskiej i powinien on zostać przywołany do porządku przez Radę - stwierdził Szczerski.
- Tego typu działania dopisują się do hybrydowych zagrożeń dla Polski - ocenił szef Kancelarii Prezydenta.
Waszczykowski: wpis Tuska to rozpaczliwy krzyk frustracji"
Z kolei szef MSZ Witold Waszczykowski ocenił, że wpis Tuska "jest jakimś rozpaczliwym krzykiem frustracji". - Nie może zaistnieć aktywnie w polityce europejskiej, więc próbuje wrócić do polskiej, mieszać i ingerować w nią - powiedział szef polskiej dyplomacji.
Ocenił, że wpis Donalda Tuska jest skandaliczny z dwóch względów. - Po pierwsze w sposób zakłamujący mówi on o sprawach międzynarodowych, o polskiej polityce zagranicznej. Po drugie oczywiście wtrąca się kolejny raz w politykę wewnętrzną naszego kraju, co pokazuje, że jest człowiekiem - mimo tego że posiadającym stanowisko międzynarodowe - mocno zaangażowanym w konflikt polityczny po jednej stronie w Polsce - powiedział Waszczykowski.
Stwierdził, że Tusk w swoim wpisie "mija się z prawdą na temat Ukrainy". Zaznaczył, że "obecny szef Rady Europejskiej jeszcze jako premier polskiego rządu przez lata nie reagował na sytuację ukraińską". - Nie reagował na to, kiedy [szef MSZ Radosław - red.] Sikorski negocjował w czasie Majdanu porozumienie z [prezydentem Ukrainy Wiktorem - red.] Janukowyczem i kiedy ono zostało wprowadzone w życie to przez wiele miesięcy trwała wojna domowa na terytorium Ukrainy - mówił Waszczykowski.
Jak zaznaczył, Tusk "nie reagował na aneksję Krymu, na to, co się stało w Donbasie, na rebelię podsycaną przez Rosjan". - A już wtedy przecież, w 2014 roku, było wiadomo, zakładam, że musiał wiedzieć, że czeka go poważny awans międzynarodowy - dodał szef MSZ.
- Nie reagował na skandaliczne słowa odcinające się od tego kryzysu przez panią [premier Ewę - red.] Kopacz, która mówiła, że na wypadek wojny to ona będzie się zamykała z dziećmi w piwnicy. On również nie zgodził się na propozycję [prezydenta Białorusi Alaksandra - red.] Łukaszenki w 2014 roku, aby Polska została włączona w miński proces pokojowy, czyli to on wyeliminował polską politykę zagraniczną z procesu wpływu na możliwość rozwiązania w pokojowy sposób konfliktu rosyjsko-ukraińskiego - powiedział Waszczykowski.
Zatem - zaznaczył szef dyplomacji - Tusk nie ma prawa dzisiaj zrobić zarzutów. - I w takim momencie, kiedy doszło do pewnej dyskusji, do dialogu na temat fatalnego zachowania się niektórych polityków ukraińskich, gloryfikacji UPA i kiedy jest wreszcie polska reakcja, to on wchodzi w ten konflikt w zasadzie oskarżając Polskę, że stoi po stronie rosyjskiej, zamiast podkreślać, że Polska w ten sposób próbuje realizować swoje interesy - mówił minister spraw zagranicznych.
Mazurek: gra na izolację i sankcje
Wpis Tuska skomentowała również rzeczniczka PiS Beata Mazurek na Twitterze.
"Donald Tusk zamiast bronić dobrego imienia Polski gra na izolację i sankcje, znów chce zaszkodzić naszej Ojczyźnie" - oceniła.
D.Tusk zamiast bronić dobrego imienia Polski gra na izolację i sankcje,znów chce zaszkodzić naszej Ojczyźnie.
— Beata Mazurek (@beatamk) November 19, 2017
Siemoniak: głos Tuska to wezwanie w imieniu całej Europy"
Były minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak (PO) ocenił wpis przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska "jako wskazanie obozowi rządzącemu w Polsce, że stanęli na cienkiej, czerwonej linii".
- W nadchodzącym tygodniu zapowiedziane są projekty sądowe, zapowiada się jeden z najgorętszych tygodni polskiej demokracji. Myślę, że ten mocny dramatyczny głos Donalda Tuska to jest takie wezwanie w imieniu całej demokratycznej Europy do opamiętania, do tego, żeby nie zejść z drogi, którą Polska szła przez ostatnie 28 lat - skomentował.
Zwrócił uwagę, że wpis powstał po spotkaniu przywódców europejskich. - Donald Tusk mówi w imieniu 27 do 1. To jest głos całej Europy, która upomina się o to, żeby Polska szła drogą demokracji - mówił Siemoniak.
- Jeżeli Donald Tusk po rozmowach z przywódcami europejskimi, używa słowa "alarm!" to sytuacja jest bardzo poważna i miejmy nadzieję, że rządzący wezmą sobie te słowa do serca, że nie będą w taki rutynowy, pełen niechęci do Donalda Tuska reagowali - dodał.
Jak dodał, Tusk swoim wpisem "zwrócił uwagę na bardzo niepokojące elementy w polityce zagranicznej Polski, na kłótnie z sąsiadami".
- Najbardziej bolesna kłótnia z Ukrainą, gdzie znowu za sprawą polskich władz historia stoi na przeszkodzie, a to jest wbrew polskim interesom - ocenił.
Zdaniem Siemoniaka, "Donald Tusk jeszcze jako premier wiele robił na rzecz dobrych relacji z Ukrainą".
- Wiele się udało stworzyć i to wszystko jest burzone. Tusk stawia pytanie, w czyim to jest interesie. Tu każdy może sobie odpowiedzieć - stwierdził.
- Osłabianie Unii Europejskiej, osłabianie więzi Polski z Unią Europejską, osłabienie Grupy Wyszehradzkiej, pogorszenie relacji z Ukrainą, wcześniej z Litwą - to wszystko jest w interesie Rosji. To nie jest w interesie Polski, trzeba to wyraźnie mówić - wymieniał.
Petru: mamy alarm, czerwony alert
- Wpis na Twitterze Donalda Tuska jest potwierdzeniem potrzeby silnej koalicji przeciwko PiS-owi - ocenił z kolei lider Nowoczesnej Ryszard Petru. - Rzeczywiście mamy alarm, czerwony alert - dodał.
Zdaniem Petru, "w Polsce mamy kolejne etapy ograniczania polskiej demokracji". - W związku z tym to jest mocne potwierdzenie tego, że tylko szeroka koalicja teraz budowana może zatrzymać tą szarżę PiS-u na osłabienie Polski - mówił.
Podkreślił, że "w pełni zgadza się z tym, co Donald Tusk napisał". - Dlatego od jakiegoś czasu staram się wspólnie z innymi partiami tworzyć wielką koalicję przeciwko PiS-owi za lepszą Polską - zaznaczył lider Nowoczesnej.
Polsko-ukraiński zgrzyt i rezolucja
Polsko-ukraiński zgrzyt dyplomatyczny został spowodowany wydanym w kwietniu przez ukraiński odpowiednik Instytutu Pamięci Narodowej zakazu poszukiwań i ekshumacji szczątków polskich ofiar wojen i konfliktów na terytorium Ukrainy. .
W sobotę ambasador Polski w Kijowie Jan Piekło został wezwany do MSZ Ukrainy w trybie pilnym w związku z niewpuszczeniem do Polski sekretarza Międzyresortowej Komisji Ukrainy ds. Upamiętnień Swiatosława Szeremety.
Z kolei w środę Parlament Europejski przyjął rezolucję wzywającą polski rząd do przestrzegania postanowień dotyczących praworządności i praw podstawowych, zapisanych w traktatach.
Europosłowie zainicjowali też własną procedurę zmierzającą do uruchomienia art. 7 Traktatu o UE wobec Polski. Przeciwko rezolucji głosowali europosłowie PiS, eurodeputowani PSL nie wzięli udziału w głosowaniu. Większość eurodeputowanych PO wstrzymała się od głosu, ale sześciu poparło ten dokument.
Autor: pk,kb//kg / Źródło: PAP, tvn24.pl, TVN24