To środki, które mogą dobrze przysłużyć się do rozwoju, do wyjścia z kryzysu - powiedział premier Mateusz Morawiecki w Brukseli. Wskazał, że w konkluzjach jest "wyraźne zdanie, że nawet samo ustalenie, że jest jakiś problem z tak zwaną praworządnością, nie wystarczy do uruchomienia mechanizmu sankcyjnego". Zaznaczył, że wcześniej pojawił się "jeden zasadniczy problem" - "niejednoznaczności różnych zapisów".
Podczas odbywającego się w Brukseli szczytu Unii Europejskiej doszło w czwartek do porozumienia przywódców unijnych w sprawie budżetu UE i funduszu odbudowy, o czym poinformował szef Rady Europejskiej Charles Michel. Szefowa Komisji Europejskiej napisała, że dzięki porozumieniu 1,8 biliona euro trafi na wsparcie ożywienia gospodarczego i zbudowanie bardziej odpornej, zielonej i cyfrowej Unii Europejskiej.
"To środki, które mogą dobrze przysłużyć się do rozwoju, do wyjścia z kryzysu"
Premier Mateusz Morawiecki podczas wspólnej konferencji prasowej z premierem Węgier Viktorem Orbanem oświadczył, że "negocjacje budżetowe przyniosły nam bardzo dobry rezultat, bardzo dobry budżet".
- To środki, które mogą dobrze przysłużyć się do rozwoju, do wyjścia z kryzysu - wskazał.
"Był problem wieloznaczności, czy niejednoznaczności różnych zapisów, które odnosiły się do tego budżetu"
Zaznaczył jednak, że rząd miał "jeden zasadniczy problem". - To był problem wieloznaczności, czy niejednoznaczności różnych zapisów, które odnosiły się do tego budżetu. Obawialiśmy się tego, że mogą te zapisy być potraktowane w taki sposób, żeby arbitralnie zabierać jakiemuś krajowi Unii Europejskiej środki tylko dlatego, że się komuś coś nie podoba w Brukseli - powiedział polski premier.
Podkreślił jednocześnie, że "dzisiaj mamy ustalone konkluzje, wynegocjowane w ostatnich tygodniach". - Razem z Viktorem [Orbanem, premierem Węgier - przyp. red.], razem z Węgrami, ramię w ramię, przez wiele dni, mogę powiedzieć kilka nocy - dodał szef polskiego rządu.
Morawiecki wskazał, że "w konkluzjach mamy jednoznaczność". - Są tam sformułowania, które w bardzo prosty sposób opisują ten proces, jak on ma teraz wyglądać. Mało tego, jest tam bardzo wyraźne zdanie, że nawet samo ustalenie, że jest jakiś problem z tak zwaną praworządnością, nie wystarczy do uruchomienia mechanizmu sankcyjnego - oświadczył.
"Wyeliminowaliśmy te niejednoznaczności"
Szef rządu mówił również, że w konkluzjach szczytu są zapisy o tym, że uogólnione nieprawidłowości nie odnoszą się do rozporządzenia w sprawie systemu warunkowości. - A więc wyeliminowaliśmy te niejednoznaczności. Wszystkie punkty tych konkluzji od A do K są bardzo precyzyjne dla nas, określające tę nową rzeczywistość, która ma nastąpić - mówił Morawiecki.
Podkreślił, że Komisja Europejska zobowiązała się do przełożenia tych zapisów na legislację i do stosowania tego rozporządzenia tylko w sytuacji, kiedy będzie zgodne z konkluzjami szczytu.
- Co może być jeszcze mocniejsze niż właśnie to, że Komisja Europejska, która od strony wykonawczej zapewnia realizację rozporządzenia, zobowiązuje się, że te konkluzje, które bardzo konkretnie określają: to jest rozporządzenie, to jest traktat, tutaj mamy budżet i ochronę budżetu, a tutaj mamy tak zwaną praworządność. Jest ścisła linia demarkacyjna, pełne oddzielenie tych dwóch wymiarów na tyle, ile można było to zagwarantować w wielu punktach tych konkluzji - podkreślił premier.
- Są konkretne zapisy, które rozdzielają, czym jest rozporządzenie, a czym traktat. Te wymiary są w pełni rozdzielone na tyle, na ile można to zagwarantować w wielu punktach tych konkluzji - powiedział Morawiecki.
"Mamy dużo mocniejsze gwarancje, niż mieliśmy jeszcze dwa tygodnie"
- Te konkluzje są trwałym aktem prawa europejskiego. Są bliskie prawu pierwotnemu, są bliskie traktatom w tym sensie, są ponad rozporządzeniami - powiedział premier.
Jak dodał, "rozporządzenie można zmienić praktycznie za trzy miesiące, za sześć miesięcy". - Ale rozporządzenie, które musi być zgodne z tymi konkluzjami, które dzisiaj przyjęliśmy, nie jest proste do zmiany. Takie rozporządzenie można zmienić tylko wtedy, kiedy zmienią się konkluzje w przyszłości - przekonywał Morawiecki.
Przypomniał, że do zmiany konkluzji potrzebna jest jednomyślność. - Tak długo więc, jak my nie zgodzimy się na zmianę tych konkluzji, które dzisiaj przyjęliśmy, to również rozporządzenie, które musi być w zgodzie z tymi konkluzjami, nie może być zmienione. Mamy więc dużo mocniejsze gwarancje, niż mieliśmy jeszcze dwa tygodnie, czy dwa miesiące temu - podkreślił Morawiecki.
"Bardzo żmudne negocjacje z prezydencją niemiecką"
Dodał, że jest to efekt "bardzo żmudnych negocjacji z prezydencją niemiecką", ale także tych podczas Rady Europejskiej, także tej czwartkowej.
Premier przyznał, że było kilku przeciwników czwartkowych konkluzji. - Dzisiaj jest bardzo ważny dzień, ponieważ ustaliliśmy dobry rozdział tych dwóch tematów: budżet i ochrona budżetu, tak zwana praworządność - zaznaczył szef rządu.
"Weto to jest hamulec bezpieczeństwa"
Premierowi zadano pytanie, czy prawo weta nie powinno zostać wyeliminowane z mechanizmów polityki europejskiej. - Nie powiedziałbym, że weto jest niebezpieczne, weto to jest hamulec bezpieczeństwa - powiedział Morawiecki.
Dodał, że Unia Europejska składa się z 27 krajów i 27 różnych porządków prawnych, więc powinien istnieć hamulec, który powstrzyma przepisy niepasujące do przepisów konkretnych krajów. - Weto jest więc odzwierciedleniem różnorodności Unii Europejskiej - przekonywał.
- Nie musieliśmy go użyć, bo wszyscy, którzy siedzieli dookoła stołu byli na tyle mądrzy, by dojść do porozumienia - zaznaczył Morawiecki.
"Deklaracja, w której pokazujemy, że trzymamy rękę na pulsie"
Szef polskiego rządu był pytany podczas konferencji prasowej, na jakiej podstawie prawnej możliwe będzie zobowiązanie Komisji Europejskiej do zrealizowania wytycznych zawartych w konkluzjach.
Premier zwrócił uwagę, że to Rada Europejska wytycza kierunki działania całej UE. - Również w tych konkluzjach znajduje się to zobowiązanie i to Komisja Europejska sama na siebie to zobowiązanie przyjmuje. Być może już jutro, pojutrze zobaczymy to zobowiązanie, które będzie przekształcone w rzeczywistość - mówił Morawiecki.
Zaznaczył, że Polska dołączyła do konkluzji szczytu deklarację. - Tam w jednoznaczny sposób jest określona następująca sekwencja zdarzeń. Muszą się wydarzyć te ruchy, te posunięcia, o których tutaj mówimy i do których zobowiązuje się Komisja Europejska, która ma inicjatywę w tym zakresie i później również inicjatywę w sprawie stosowania rozporządzenia. Muszą się one wydarzyć najpierw i potem dopiero będziemy mieli ratyfikację środków własnych i budżetu wieloletniego przez nasze mechanizmy wewnętrzne - wskazał premier.
- Cały czas te podstawowe gwarancje i dźwignie polityczne trzymamy w naszym ręku. Poprzez tę deklarację, którą też załączamy, w jasny sposób pokazujemy, że trzymamy cały czas rękę na pulsie - zapewnił szef rządu.
Premierzy Polski i Węgier zapowiedzieli zaskarżenie mechanizmu warunkowości do TSUE
Premierzy Polski i Węgier pytani, czy zamierzają zaskarżyć do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej rozporządzenie w sprawie mechanizmu warunkowości, odpowiedzieli twierdząco.
- Oczywiście, że zrobimy to, bo wierzymy, że to musi być sprawdzone pod względem zgodności z traktatem (Traktatem o Unii Europejskiej - red.). To jest oczywiście nasze prawo, by tak zrobić, więc skorzystamy z niego - powiedział Morawiecki.
Również Orban potwierdził, że Węgry zaskarżą rozporządzenie do TSUE.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Krystian Maj/KPRM