Wieczorem w Sejmie zakończyło się pierwsze czytanie projektu budżetu na 2013 rok. Za udział w dyskusji posłom podziękował minister finansów Jacek Rostowski. A dyskusja była gorąca. Suchej nitki na budżecie nie zostawiła opozycja. - Niewiarygodny, mocno naciągany, bez głębszej myśli - ocenił Sławomir Kopyciński z Ruchu Palikota. Beata Szydło porównała budżet do zalanego Stadionu Narodowego. Budżetu bronili posłowie PO. Rostowski zapewniał z kolei, że rząd prowadzi odpowiedzialną politykę finansową, dlatego Polska bezpiecznie przechodzi przez kryzys.
Dyskusja nad budżetem została zakończona.
Na mówinicę wchodzi minister Jacek Rostowski. - Chciałem podziękować klubom za debatę i wszystkim posłom za pytania. Bardzo dziękuję - powiedział minister.
Debata przedłuża się. Była zaplanowana do godz. 18.30.
Na koniec debatę podsumowuje podsekretarz stanu w ministerstwie finansów Hanna Majszczyk.
Najwięcej pytań posłowie skierowali do ministerstwa finansów. W imieniu tego resortu głos zabrał podsekretarz stanu Wojciech Kowalczyk. Po nim na mównicę wszedł Stanisław Chmielewski z ministerstwa sprawiedliwości.
W imieniu ministra skarbu głos zabrała podsekretarz stanu w resorcie skarbu Urszula Pasławska. Mówiła m. in. o sposobie wybierania władz spółki Inwestycje Polskie.
Na pytania posłów odpowiada podsekretarz stanu w ministerstwie rolnictwa Kazimierz Plocke. Po nim głos zabrał przedstawiciel ministra obrony narodowej Czesław Mroczek.
W imieniu ministra sportu na pytania odpowiada podsekretarz stanu Katarzyna Sobierajska.
Na pytania posłów odpowiada podsekretarz stanu w ministerstwie transportu Patrycja Wolińska-Bartkiewicz.
Ostatnie pytania zadał poseł PiS Marek Suski. Teraz czas na odpowiedzi. Jako pierwszy odpowiada podsekretarz stanu w ministerstwie nauki Marek Ratajczak.
Do zadawania pytań zapisało się łącznie 92 posłów.
Franciszek Stefaniuk z PSL: Chciałem zapytać pana ministra jak wpływa na stabilność budżetu obniżenie składki do OFE, dokonane jakiś czas temu?
Zdaniem posła Marka Matuszewskiego z PiS rząd jest "katem małych przedsiębiorstw", a "wspiera oligarchów".
- Omawiany dziś budżet pokazuje jak rząd jest oderwany od rzeczywistości - uważa poseł PiS Adam Rogacki.
Jarosław Zieliński PiS: Premier Tusk w swoim drugim expose zapowiedział modernizację policji w całej Polsce. Jak modernizacja będzie wprowadzana w najbliższym czasie?
Zgodnie z konstytucją parlament może pracować nad budżetem cztery miesiące, z tym że Senat ma na zgłoszenie swoich poprawek 20 dni od dnia przekazania ustawy przez Sejm. Jeżeli w ciągu czterech miesięcy od dnia przedłożenia Sejmowi projektu budżetu, uchwalona ustawa - po rozpatrzeniu przez obie izby parlamentu - nie zostanie przedstawiona prezydentowi do podpisu, może on w ciągu 14 dni zarządzić skrócenie kadencji Sejmu.
Prezydent ma siedem dni na podpisanie ustawy budżetowej. Może też - przed podpisaniem - zwrócić się do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zgodności budżetu z konstytucją. Trybunał musi orzec w tej sprawie w ciągu dwóch miesięcy. Zgodnie z harmonogramem prac nad ustawą budżetową przyjętym przez komisję finansów publicznych, na 14 grudnia zaplanowano głosowanie nad ustawą w Sejmie. Senatorowie będą pracować nad ustawą do 8 stycznia 2013 r., a 28 stycznia budżet ma być przekazany do podpisu prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Przyjęty przez rząd pod koniec września projekt budżetu na 2013 r. zakłada, że dochody w przyszłym roku wyniosą 299 mld 385 mln 300 tys. zł, a wydatki będą nie wyższe niż 334 mld 950 mln 800 tys. zł. Tym samym deficyt ma nie przekroczyć 35 mld 565 mln 500 tys. zł.
Posłowie nadal zadają pytania. Zgodnie z harmonogramem posiedzenia, debata nad projektem budżetu ma potrwać do godziny 18.30.
Maciej Banaszak z Ruchu Palikota: Ministerstwo finansów planuje zwiększyć wpływy z mandatów, od każdego z kierowców ponad 1 tys. zł. Kiedy pan panie ministrze dostał ostatni raz mandat i jakie jeszcze opłaty planuje pan uruchomić dla kierowców.
Michał Wojtkiewicz (PiS): Wystapienie pana ministra to tylko słowa, słowa i obietnice. Obiecywał, że za siedem lat emerycie będą mieć większe świadczenia. Pytam więc o ile?
- Założenia budżetowe świadczą o tym, że realne dochody społeczeństwa spadną, a bezrobocie wzrośnie. Co rząd przewiduje dla regionów, które już w tej chwili są objęte strukturalnym bezrobociem? Czy będą jakieś programy dla tego typu regionów? - pytała Marzena Dorota Wróbel z Solidarnej Polski.
Józefa Hrynkiewicz z PiS pytała ministra finansów o "wyjaśnienie polskiego paradoksu": - Mamy wzrost gospodarczy, ale gwałtownie rozszerza się sfera ubóstwa. Dochody Polaków w 2011 roku spadły, pogłębia się rozwarstwienie dochodów. Czy w ocenie ministerstwa finansów samorządy, które zwróciły w 2011 roku 100 mln zł na dożywianie dzieci w tym roku też je zwrócą. Czy tak samo będzie w 2013 roku? - pytała posłanka.
- Pan minister finansów przedstawił dziś stan finansów w tak różowych kolorach, że gdyby słuchali go jego koledzy z państw o rzeczywiście świetnej kondycji, to popadliby chyba w kompleksy. Premier zapowiedział, że wzrosną pensje pracowników wyższych uczelni, a co z osobami zatrudnionymi w jednostkach PAN? - pytał Tadeusz Iwiński z SLD.
Kiedy minister Rostowski odda 7 mld zł z Funduszu Pracy. Tymi pieniędzmi rząd nie może tak sobie dysponować. Można by je przeznaczyć na aktywne formy zwalczania bezrobocia - pytał Zbyszek Zaborowski z SLD.
- Dlaczego rząd nie dostosowuje subwencji oświatowych do potrzeb oświaty i tym samym skazuje tysiące szkół na likwidację i tysiące nauczycieli na bezrobocie - pytał Artur Ostrowski z SLD.
Andrzej Romanek (Solidarna Polska): - Co się stanie, jeśli nastąpi gwałtowny spadek PKB? Czy rząd ma jakiś plan?
Wincenty Elsner (Ruch Palikota): - Co rząd planuje, jeśli obecne założenia budżetowe nie bedą mogły być spełnione? Jaki rząd ma plan B, jeśli kryzys nie przebiegnie tak łagodnie jak rząd zakłada? - pytał poseł.
Rozpoczyna się seria pytań. Zgłosiło się ponad 90 posłów, każdy ma półtorej minuty na zadanie pytania.
- W budżet dla rolnictwa i polskiej wsi nastąpił wzrost w stosunku do roku poprzedniego. Tego nie można lekceważyć - powiedział minister.
O finansowaniu wsi mówi minister rolnictwa Stanisław Kalemba.
Przemawiała posłanka Magdalena Gąsior-Marek (PO).
Głos ma posłanka Monika Wielichowska z PO. Po niej na mówinicę wszedł partyjny kolega Zbigniew Konwiński.
Przemawia Izabela Leszczyna z PO.
Przemawia Iwona Śledzińska-Katarasińska z PO. - Ja nie pracuję w komisji finansów publicznych, więc mam podobne spojrzenie co większość Polaków. Słucham więc spokojnie wszystkich głosów. W pewnym momencie stwierdziłam, że ta debata jest wyjątkowa. Ta wyjątkowość polega na tym, że jeśli państwo z opozycji naprawdę byście wierzyli, że Polska jest taka jak ją opisujecie, to powinniście wyjść i strzelić sobie w łeb. Bo waszym zdaniem Polska to spalona ziemia - mówiła posłanka do opozycji.
Na mównicę wchodzi poseł Henryk Kowalczyk z PiS. - Polska zadłuża się czterokrotnie szybciej niż w swoim pierwszym expose obiecywał premier Donald Tusk - mówił poseł.
- W moim przekonaniu jednym z atutów tego budżetu jest to, że rząd umiał znaleźć złoty środek pomiędzy wydatkami a dochodami - mówił poseł. I skierował apel do opozycji, żeby krytykowała rząd merytorycznie.
Arndt podkreślił, że jego zdaniem "w projekcie budżetu na 2013 rok zawarte są niewątpliwie także elementy prorozwojowe m. in. inwestycje w naukę".
Kolejnym posłem, który przemawia jest Paweł Arndt z PO.
- W Polsce mamy bardzo dużo młodych ludzi bez pracy, na garnuszku rodziców. Nie z wyboru, ale z konieczności - mówi Rafalska.
Przemawia Elżbieta Rafalska z PiS. - Niestety nie znalazłam w tym budżecie niczego, co można nazwać prospołecznym. W przeciwieństwie do tego co mówił premier. Rząd ogranicza wydatki tam, gdzie nie powinien. Dotyka to najbiedniejszych - mówi posłanka PiS.
Trwa debata nad projektem budżetu na 2013 r. Głos zabierają posłowie, którzy zapisali się do dyskusji. Wincenty Elsner z Ruchu Palikota stwierdził, że za cztery lata zadłużenie Polski wyniesie bilion złotych. - Jedynka i 12 zer, czy minister wie, co to jest, to zadłużenie Polski w 2016 r. - mówił poseł RP.
Jacek Bogucki z Solidarnej Polski przekonywał, że Polacy po pięciu latach rządów PO-PSL, nie mają już pieniędzy. Zwiększył się też dług publiczny, który będą musieli spłacić. - Rząd Donalda Tuska zachowuje się jak menel, wyniesie z domu wszystko i jeszcze pożyczy od kolegi. Jak długo można żyć na koszt przyszłych pokoleń - grzmiał Bogucki, ku oburzeniu obecnych na sali posłów Platformy, który domagali się upomnienia polityka SP przez prowadzącego obrady wicemarszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego z PiS. W opinii Boguckiego, budżet na 2013 r. jest niesprawiedliwy, nieczytelny i niebezpieczny. Dlatego klub SP, wnioskuje o odrzucenie go w pierwszym czytaniu.
Leszek Miller, szef SLD stwierdził, że polska gospodarka się cofa. A budżet przygotowany przez rząd nie jest na miarę Polski, ani Polaków i nie jest sposobem na wyjście ze stagnacji. Dlatego - jak zapowiedział - klub SLD nie poprze budżetu ani w pierwszym, ani w drugim i trzecim czytaniu.
Jan Łopata z Polskiego Stronnictwa Ludowego zawnioskował w imieniu klubu PSL o skierowanie projektu budżetu do dalszych prac w komisji.
- Scenariusz rozwoju sytuacji gospodarczej w roku 2013 przedstawiony w projekcie ustawy (budżetowej - red.) oparty jest na założeniach spowolnienia gospodarczego w krajach Unii Europejskiej, kontynuacji działań konsolidacyjnych, oszczędnościowych, a także przewidywanej aprecjacji złotego - powiedział Łopata. W jego opinii, "przedstawiony dziś projekt ustawy budżetowej przy tego rodzaju uwarunkowaniach należy oceniać jako umiarkowanie, ale jednak optymistyczny".
Sławomir Kopyciński z Ruchu Palikota ostro skrytykował budżet na 2013 r. i rząd Donalda Tuska. - To kolejny budżet bez głębszej myśli, perspektywy, powielający błędy z lat poprzednich - stwierdził. - Budżet niewiarygodny, mocno naciągany, sądzę, że pan minister (Rostowski - red.) o tym wie - dodał.
W jego opinii, na próżno szukać w nim spójnej koncepcji ratowania finansów publicznych - To podatnicy znów mają płacić więcej - grzmiał.
Beata Szydło z PiS poinformowała, że PiS złożyło wniosek o odrzucenie po pierwszym czytaniu projektu budżetu na 2013 r. - Myślę, że ta decyzja zostanie przynajmniej przez pozostałe kluby opozycyjne, właśnie w imię rozwoju Polski i dbania o to, co w Polsce się w tej chwili dzieje, poparta - powiedziała Szydło, dodając, że rządowa polityka rozwoju oparta jest na grze pozorów.
Beata Szydło z PiS powiedziała, że tak, jak Stadion Narodowy nie nadaje się do użytku w czasie deszczu, tak budżet, przygotowany przez rząd na 2013 r., nie nadaje się na kryzys. - Jest nierealny - oceniła. Jej zdaniem, rząd powinien budżet na 2013 r. zabrać i dokonać autokorekty. - Ale tak się nie dzieje, co więcej jesteśmy proszeni, żeby poprzeć budżet w pierwszym czytaniu, bez dyskusji - zaznaczyła Szydło.
Dariusz Rosati z PO zaapelował do opozycji, aby się nie kompromitowała w trosce o reputację Sejmu.- Apeluję o debatę merytoryczną, tego wymaga interes naszych rodaków - powiedział poseł Platformy. Zaproponował imieniu klubu PO - mimo "sympatii wobec ministra Rostowskiego" - by skierować ustawę budżetową i ustawy okołobudżetowe do prac w komisji.
Szef komisji finansów Dariusz Rosati powiedział, że nadal nie można wykluczyć załamania w Europie, co oznaczałoby wyhamowanie polskiej gospodarki. Jego zdaniem, szef resortu finansów, przygotowując projekt przyszłorocznego budżetu, stał wobec trudnego dylematu: "czy projekt budżetu powinien uwzględniać czarny scenariusz dla strefy euro, czy opierać się na założeniu, że do niego nie dojdzie". Stwierdził, że minister finansów stworzył projekt budżetu, który nie wyklucza dalszego pogorszenia sytuacji w strefie euro, ale "zarazem nie traktuje tej możliwości jako scenariusza bazowego". - Uważam, że to właściwe podejście, bo w ostatnich miesiącach pojawiło się w Europie wiele sygnałów świadczących o tym, że rosną szanse na przezwyciężenie kryzysu - podkreślił Rosati. Jego zdaniem, budżet na 2013 r. został przygotowany prawidłowo, złożenia makroekonomiczne nie budzą zastrzeżeń, niektóre z prognoz są jednak - w jego opinii - obarczone ryzykiem np. te, które dotyczą bezrobocia.
Szczegóły budżetu na 2013 r. przedstawiła w Sejmie wiceminister finansów Hanna Majszczyk. Poinformowała, że są planowane podwyżki dla służb mundurowych i pracowników szkół wyższych. Zamrożona zaś zostanie tzw. kwota bazowa dla urzędników zajmujących stanowiska kierownicze w administracji publicznej. Wiceminister mówiła też o planowanych podwyżkach podatku na papierosy o ok. 5 proc., co przełoży się na podwyżkę cen papierosów o ok. 68 gr za paczkę. Wskazała, że utrzymane mają być także ograniczenia w odliczeniu VAT od kupowanych samochodów osobowych i do 3,5 tony oraz paliwa do takich pojazdów.
Rostowski mówił podczas sejmowej debaty, że prognozy dla Polski poprawiły się, bo zmalało ryzyko rozpadu strefy euro.
- Niekontrolowany rozpad strefy euro doprowadziłby bez wątpienia do katastrofy gospodarczej w Europie, a może nawet do katastrofy politycznej, jaką byłby rozpad Unii Europejskiej - powiedział minister finansów.
Wyjaśniał, że niepewność co do przyszłości wspólnej europejskiej waluty spowodowała, że przedsiębiorcy zaczęli mniej inwestować, a konsumenci mniej kupować. Jak wskazywał, taka właśnie jest przyczyna recesji w UE i spowolnienia gospodarczego w Polsce.
- Rząd Donalda Tuska to spowolnienie przewidział i zaprojektował budżety na lata 2011, 2012 i 2013 tak, aby Polska była w tej drugiej fazie kryzysu gospodarczego w Europie bezpieczna - zaznaczył Rostowski.
Minister finansów powiedział, że w lecie br. nastąpiła "zasadnicza zmiana w polityce gospodarczej w strefie euro", mianowicie Europejski Bank Centralny podjął się nieograniczonej interwencji na rynkach obligacji skarbowych państw strefy euro przeżywających kłopoty.
Zdaniem ministra to spowodowało, że ryzyko chaotycznego rozpadu strefy zostało usunięte. - Usunięte także zostało ryzyko bardzo długiej recesji w Europie i długiego spowolnienia w Polsce - dodał. Dlatego - zdaniem Rostowskiego - "po trudnym roku 2013" europejska gospodarka się ustabilizuje, a polska - przyspieszy.
"Polska bezpiecznie przechodzi przez kryzys" Rostowski powiedział, że budżet na przyszły rok będzie konserwatywny, a rząd utrzyma wzrost gospodarczy mimo kurczącej się strefy euro.
Zapewnił też, że Polska bezpiecznie przechodzi przez drugą fazę kryzysu.
- Fundamentem bezpieczeństwa gospodarczego Polski była nasza polityka szybkiego wzrostu, połączonego z odpowiedzialnością finansową. Nie zgodziliśmy się na drastyczne cięcia wydatków w 2010 r., kiedy nam właśnie taką politykę podpowiadali niektórzy ekonomiści. Dzięki temu Polska miała w latach kryzysu największy skumulowany wzrost gospodarczy w całej Europie - powiedział Rostowski.
Przypomniał, że latach 2009-2012 r. Polska osiągnęła największy udział inwestycji publicznych w całej UE, poza jednym krajem unijnym.
- Stało się to dzięki największemu wzrostowi inwestycji publicznych w PKB w całej Europie (...). A także dzięki głębokiej i odważnej reformie strukturalnej, jaką było wprowadzenie emerytur pomostowych, osiągnęliśmy znaczny wzrost zatrudnienia, i to pomimo kryzysu gospodarczego - powiedział Rostowski. 35 miliardowy deficyt Przyjęty przez rząd pod koniec września projekt budżetu na 2013 r. zakłada, że dochody w przyszłym roku wyniosą 299 mld 385 mln 300 tys. zł, a wydatki będą nie wyższe niż 334 mld 950 mln 800 tys. zł.
Tym samym deficyt ma nie przekroczyć 35 mld 565 mln 500 tys. zł. Zgodnie z projektem dochody podatkowe mają wynieść w przyszłym roku 266 mld 982 mln 697 tys. zł i będą o 5,1 proc. większe niż w rok obecnym.
Na kwotę tę składają się dochody m.in. z VAT (126 mld 414 mln 509 tys. zł), akcyzy (64 mld 543 mln 730 tys. zł), CIT (29 mld 638 mln 450 tys. zł), PIT (42 mld 936 mln zł), podatku od wydobycia niektórych kopalin (2 mld 200 mln zł). Dochody niepodatkowe zaplanowano na 30 mld 806 mln 651 tys. zł. Złożą się na nie dochody z dywidend od udziałów Skarbu Państwa w spółkach, a także z wpłat z zysku (5 mld 860 mln 10 tys. zł), dochody z cła (2 mld 1 mln zł), wpłaty z zysku NBP (401 mln 900 tys. zł), opłaty, grzywny, odsetki i inne dochody niepodatkowe (20 mld 160 mln 479 tys. zł), wpłaty jednostek samorządu terytorialnego (2 mld 383 mln 262 tys. zł).
Ustalony w projekcie limit wydatków budżetowych na 2013 r. jest wyższy o 1,9 proc. od planowanego na 2012 r. Udział wydatków budżetu państwa w PKB w 2013 r. wyniesie 19,8 proc. wobec 20,4 proc. w 2012 r., co oznacza spadek o 0,6 pkt proc. Przy ustalaniu planu wydatków zastosowano tzw. tymczasową dyscyplinującą regułę wydatkową, czyli mechanizm ograniczający wzrost wydatków publicznych. Ponadto w 2013 r. utrzymano zamrożenie funduszu wynagrodzeń we wszystkich jednostkach państwowej sfery budżetowej. Rząd w projekcie założył, że w przyszłym roku polska gospodarka będzie rozwijać się w tempie 2,2 proc., a średnioroczna inflacja wyniesie 2,7 proc. Ponadto przyjęto, że wzrost spożycia ogółem wyniesie 5 proc. (w ujęciu nominalnym), realny wzrost wynagrodzeń sięgnie 1,9 proc., a zatrudnienie wzrośnie o 0,2 proc. Najpierw parlament, potem prezydent Zgodnie z konstytucją parlament może pracować nad budżetem cztery miesiące, z tym że Senat ma na zgłoszenie swoich poprawek 20 dni od dnia przekazania ustawy przez Sejm.
Jeżeli w ciągu czterech miesięcy od dnia przedłożenia Sejmowi projektu budżetu, uchwalona ustawa - po rozpatrzeniu przez obie izby parlamentu - nie zostanie przedstawiona prezydentowi do podpisu, może on w ciągu 14 dni zarządzić skrócenie kadencji Sejmu. Prezydent ma siedem dni na podpisanie ustawy budżetowej, może też - przed podpisaniem - zwrócić się do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zgodności budżetu z konstytucją. Zgodnie z harmonogramem prac nad ustawą budżetową przyjętym przez komisję finansów publicznych, na 14 grudnia zaplanowano głosowanie nad ustawą w Sejmie, senatorowie będą pracować nad ustawą do 8 stycznia 2013 r., a 28 stycznia budżet ma być przekazany do podpisu prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Autor: MAC,mn/tr / Źródło: PAP, tvn24.pl