Marek Falenta będzie złapany, a moim poprzednikom, również tym politykom, którzy jak ostatnie melepety dali się nagrać w knajpie Sowa i Przyjaciele, być może ciśnienie zejdzie, a nawet na pewno to ciśnienie zejdzie - powiedział w "Rozmowie Piaseckiego" minister spraw wewnętrznych i administracji Joachim Brudziński.
Joachim Brudziński odniósł się do poszukiwań biznesmena skazanego w sprawie tak zwanej afery podsłuchowej, dotyczącej rozmów VIP-ów, które zostały nagrane w latach 2013-2014.
Na uwagę, że prezes PiS dał się nagrać we własnym gabinecie, szef MSWiA zareagował pytaniem: - Nie widzi pan różnicy?
- Jak minister spraw wewnętrznych, minister spraw zagranicznych, nawet szefowie służb odpowiedzialni za bezpieczeństwo i ochronę najważniejszych osób w państwie w sposób wulgarny i niezwykle kompromitujący dla nich dają się nagrać kelnerom, no to stąd taka moja opinia - tłumaczył Brudziński.
Gdy prowadzący program przypomniał, że nagrany został również Mateusz Morawiecki, minister odparł: - Premier Mateusz Morawiecki wtedy nie pełnił żadnej ważnej funkcji państwowej. Nie był osobą szczególnie chronioną.
Afera podsłuchowa
Sprawa, w której skazany został Falenta - tak zwana afera podsłuchowa lub afera taśmowa - dotyczy nagrywania w latach 2013-2014 osób z kręgów polityki, biznesu oraz funkcjonariuszy publicznych w dwóch restauracjach.
Nagrano między innymi ówczesnych szefów: MSW - Bartłomieja Sienkiewicza, MSZ - Radosława Sikorskiego, resortu infrastruktury - Elżbietę Bieńkowską, a także prezesa NBP Marka Belkę i szefa CBA Pawła Wojtunika.
Autor: js//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24