- Nie mam aspiracji politycznych, nie muszę być ministrem - stwierdził w Magazynie 24 Godziny w TVN24 Michał Boni, typowany na ministra pracy. - Od Tuska zależy, czy w jakikolwiek sposób zechce mnie wykorzystać - dodał Boni.
Boni przyznał w TVN24, że do tej pory unikał zajmowania wyższych stanowisk. Również teraz, jak powiedział, nie ubiegał się sam o funkcję ministra w przyszłym rządzie Tuska. - Zaproponowano mi współpracę przy tworzeniu rządu, a wtedy ja przedstawiłem oświadczenie - wyjaśnił Boni. - Rozmawialiśmy z Donaldem Tuskiem o różnych możliwościach wykorzystania mojej wiedzy i teraz w jego rękach leżą decyzje - dodał.
Do tej pory unikałem stanowisk. Składałem już oświadczenie lustracyjne pod koniec kwietnia, jako członek rady nadzorczej spółki, napisałem tam to wszystko, o czym teraz opowiedziałem publicznie. Kiedy sprawa mojego stanowiska w rządzie zaczęła nabierać realnych kształtów, zrobiłem rachunek sumienia. Michał Boni
Były minister pracy i polityki społecznej zaznaczył, że "nie pcha się" na stanowisko ministra, ale jednocześnie zapewnił o swojej gotowości do współpracy przy tworzeniu nowego rządu. - Jestem gotowy z dobrą wolą i umiejętnościami - tak jak to robię przez wiele lat - służyć Polsce. Natomiast to może być na każdej funkcji i w każdej postaci - powiedział. "Bałem się utraty twarzy" O swoim środowym oświadczeniu, w którym przyznał się do podpisania zobowiązania do współpracy z SB, Boni powiedział, że musiał do tego dojrzeć. - Przez ostatnie dni przeprowadziłem ogromny rachunek sumienia; nie było to łatwe - stwierdził. Jak wyjaśnił, nie poinformował o tym wcześniej, bo bał się utraty twarzy i upokorzenia. - Nie umiałem tego unieść, ale nie usprawiedliwiam siebie, uważam to za błąd - dodał.
W jego opinii, "osoby, które podpisały zobowiązanie, ale niczego złego nie robiły, powinny mieć prawo do przekazania swojej opinii i prawo do obrony". Boni jest także zwolennikiem otwarcia archiwów IPN. - Ja nie znam swojej teczki - dodał.
Człowiek sam w sobie musi unosić swoje grzechy; dopiero teraz do tego dojrzałem. (...) Przeżywam teraz dni pokory - przełamałem sam siebie. Michał Boni
Boni ujawnił, że o fakcie podpisania zobowiązania powiedział wcześniej Jackowi Kuroniowi. - Ale jednocześnie przyznałem mu się, że nie mam tyle siły, by powiedzieć to publicznie. Wtedy Jacek Kuroń odpowiedział, że każdy ma swój czas - opowiadał Boni. - W czasie próby jest moment słabości i lęku – za to przepraszam - dodał.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24