Uzbrojony niczym szpieg wywiadu w sprzęt nadawczo-odbiorczy udał się po raz piąty na egzamin na "prawko". Tym razem musiało się udać. Zaliczył testy rewelacyjnie, ale… zdradził go zegarek i wystający z rękawa drucik.
Bohater tej historii ma 18 lat, mieszka na stałe w miejscowości Białe Błoto w powiecie sierpeckim, a pracuje w Warszawie. Do uczenia się stosunek ma raczej niechętny, bo czterokrotnie oblał testy na egzaminie teoretycznym na prawo jazdy.
Uzbroili go jak szpiega wywiadu
- W Warszawie nawiązał kontakt z mężczyzną, o którym mówi tylko, że jest w wieku 40-45 lat, który obiecał pomóc zdać te nieszczęsne testy i obiecywał stuprocentową skuteczność – opowiada Andrzej Gawlik z płockiej policji. – Wczoraj rano odbywał się egzamin i ten człowiek w towarzystwie jakiejś kobiety spotkał się z 18-latkiem niedaleko Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Płocku. W samochodzie dwójka ta „uzbroiła” chłopaka jak szpiega wywiadu: dali mu zegarek z kamerą, słuchawki bezprzewodowe, nadajnik – wszystko połączone kabelkami i drucikami schowanymi pod ubraniem, opowiada Gawlik.
Tak wyposażony kandydat na kierowcę pewnie wszedł na salę egzaminacyjną i zasiadł przed komputerem. Maleńkie oko kamery kierował na monitor z pytaniami, obraz szedł do warszawiaków, którzy błyskawicznie, wprost do uzbrojonego w słuchawkę ucha, podawali tajny komunikat: wybierz B, zaznacz C…
„A co to jest!?”
- Chłopak skończył test przed czasem i zgłosił to egzaminatorowi, który zatwierdził wszystkie odpowiedzi, rewelacyjnie trafne – kontynuuje Andrzej Gawlik. – Ale instruktor coś podejrzewał, złapał nagle chłopaka za rękę, na której był zegarek, i pyta: „A co to jest!?” Spod rękawa wysunęły się jakieś druciki… Została powiadomiona dyrekcja WORD i zaraz wezwano policję.
Był oplątany jak mucha
W komendzie Bond zaprezentował swój rynsztunek. Kiedy zdjął bluzę, okazało się, że kabelkami jest oplątany jak mucha, która wpadła do pajęczej sieci. Mimo podjętych od razu poszukiwań policjanci nie odnaleźli samochodu z parą z Warszawy, która pomagała w tak szczególny sposób zdać ten egzamin. Zapewne dzięki zamocowanemu na zdającym nadajnikowi usłyszeli, że został zdekonspirowany, i szybko uciekli.
Za podstępne wprowadzenie w błąd funkcjonariusza publicznego i usiłowanie wyłudzenia poświadczenia nieprawdy grozi mu do 3 lat pozbawienia wolności. Policja
To na początek, bo jeśli specjaliści stwierdzą, że na znaleziony przy nim sprzęt wymagane jest zezwolenie, odpowie też za użytkowanie nielegalnych urządzeń nadawczo-odbiorczych. Policja
tk,bas/iga
Źródło: policja Płock
Źródło zdjęcia głównego: policja Płock / TVN24