Agencja Rozwoju Przemysłu posiada większościowe udziały w 51 spółkach, w kolejnych kilkudziesięciu ma pakiety mniejszościowe, a dodatkowo zarządza kilkoma specjalnymi strefami ekonomicznymi. Od połowy kwietnia agencją kieruje - najpierw jako pełniący obowiązki, a następnie już powołany prezes - ekonomista i menadżer Michał Dąbrowski.
Od tego momentu ARP regularnie informuje prokuraturę i opinię publiczną o nieprawidłowościach w funkcjonowaniu spółki pod poprzednim kierownictwem, które zdiagnozowano podczas audytów.
Dziennikarz tvn24.pl ustalił, że w czasie, gdy władze kluczowej dla polskiej gospodarki organizacji informowały o nieprawidłowościach z poprzednich lat, zawarto umowę z bohaterem głośnej afery korupcyjnej, której kulisy w trzech procesach nadal są wyjaśniane przed sądem. Chodzi o Janusza Jabłońskiego (zgodził się na ujawnienie nazwiska), oskarżonego m.in. o skorumpowanie łapówkami o wartości 1,1 miliona złotych dyrektora z resortu spraw wewnętrznych i administracji.
Do władz ARP wysłaliśmy 24 lipca dwa pytania. Chcieliśmy wiedzieć, w jakim trybie wyłoniono kontrolowaną przez Janusza Jabłońskiego agencję marketingową Berm. Spytaliśmy także, jakie konkretnie usługi - za około 500 tysięcy złotych - świadczył dla ARP ten podmiot, bezpośrednio powiązany z bohaterem licznych śledztw i procesów dotyczących podejrzeń korupcyjnych.
To poprzednicy
ARP w wyjaśnieniach, które otrzymaliśmy, zrzuciła odpowiedzialność na poprzednie władze spółki.
"Po zmianie w składzie zarządu ARP S.A, na skutek dokonanego już wcześniej wyboru podmiotu Berm, spółka ta świadczyła kompleksową usługę organizacji udziału w Europejskim Kongresie Gospodarczym" - czytamy w odpowiedzi, którą przesłała nam w imieniu prezesa wicedyrektor pionu marketingu Daria Grunt.
Z dalszej części maila wynika, że za około 500 tysięcy złotych Berm zorganizowała dla agencji stoisko na Europejskim Kongresie Gospodarczym, który na początku maja odbywał się w Katowicach. Z odpowiedzi wynika, że ARP nie miała wyjścia, musiała zlecić to zadanie Berm.
"[Berm - red.] jako jedyna dysponowała wolną powierzchnią wraz ze stoiskiem. Zarząd ARP nie posiadał informacji na temat jakichkolwiek nieprawidłowości, czy postępowań prowadzonych wobec Berm sp. z o.o. Po wyżej wymienionym wydarzeniu ARP nie współpracowała, nie współpracuje i nie planuje współpracy z Berm" - taką deklaracją kończy się przesłana nam odpowiedź.
Cztery kondygnacje siedziby ARP
Tego samego dnia, gdy otrzymaliśmy odpowiedzi od wicedyrektor Grunt, o spotkanie poprosili nas pracownicy agencji.
Wam odpisują, że nie planują dalszej współpracy z Januszem Jabłońskim, a ten jest właśnie w siedzibie agencji i negocjuje udział w kolejnym projekcie. Tym razem już o wartości 3,5 miliona złotych. Jeśli będzie taka konieczność to powtórzę to w sądzie.przekazał nam jeden z pracowników.
Podobną deklarację złożył drugi z naszych rozmówców.
Po spotkaniu zadaliśmy więc oficjalnie pytania o wizytę Janusza Jabłońskego w siedzibie ARP, do której doszło - przypomnijmy - dwa i pół miesiąca po tym, jak Berm organizowała udział ARP w kongresie w Katowicach.
"Z tego co udało nam się ustalić, 25 lipca pan Janusz Jabłoński faktycznie się pojawił w budynku i opuścił go około godziny 10. (…) Proszę pamiętać, że biura spółki ARP zajmują cztery kondygnacje w budynku, a obszar działań pracowników to spotkania z przeróżnymi kontrahentami. Prezesi nie uczestniczą w każdym procesie dziejącym się w spółce osobiście, co więcej poruszają się w swoich zakresach tematów" - brzmi odpowiedź przesłana nam przez wicedyrektor Darię Grunt.
Nagłe wyjście
Nieoficjalnie ustaliliśmy także okoliczności wejścia i wyjścia Janusza Jabłońskiego z siedziby Agencji Rozwoju Przemysłu. Wbrew oficjalnej odpowiedzi było to spotkanie z wiceprezesem ARP Łukaszem Kotapskim. To on również spotkanie przerwał, dlatego że w jego trakcie przeczytał tekstu portalu OKO.press pod tytułem "Biznesmen robił wielomilionowe zlecenia dla rządu PiS. Został skazany".
"Janusz Jabłoński, szef firmy Berm, usłyszał prawomocny wyrok za organizowanie zmowy przetargowej. Mimo podejrzanej przeszłości i prokuratorskich zarzutów, które ciążyły na nim od ponad dekady w czasie rządów PiS bez problemu wygrywał publiczne przetargi" - tak zaczęła swój artykuł Maria Pankowska, dziennikarka OKO.press.
W zgodnych relacjach naszych rozmówców z ARP wiceprezes był przerażony tym, że z bohaterem tekstu właśnie omawia wart kilka milionów złotych kontrakt na zlecenie swoich przełożonych. - Gwałtownie przerwał spotkanie i wyprosił szefa Berm - przekazują nasi rozmówcy.
Próbowaliśmy się skontaktować bezpośrednio z wiceprezesem Kotapskim, ale nie odpowiedział na nasze telefony i SMS-y.
Sam Janusz Jabłoński potwiedził nam, że miał spotkanie z wiceprezesem ARP. - Było to spotkanie, które wymusiłem i trwało niecałe pięć minut. Głównym jego celem była informacja o mojej rezygnacji [z kierowania Berm i sprzedaży udziałów - red.], ale poruszaliśmy również kwestię Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu, która ogłosiła przetarg na Forum Biznesu. Od czterech lat ten przetarg wygrywa ta sama firma, mimo że jej oferta jest najdroższa i najsłabsza. Uważam, że ktoś powinien się tym zainteresować, ponieważ moim zdaniem było to jedno z miejsc, gdzie podczas rządów PiS dochodziło do ustawiania przetargów - powiedział.
Jak tłumaczy nam Jabłoński, o swoim wyroku zamierzał poinformować właśnie na tym spotkaniu, jednak "kontrahent dowiedział się z mediów wcześniej".
Wyrok i procesy
Oficjalnie potwierdziliśmy, że 23 maja tego roku Janusz Jabłoński został skazany przez Sąd Okręgowy w Warszawie. Wyrok brzmiał: dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat oraz 150 tysięcy złotych grzywny. To prawomocne orzeczenie.
- Nie powinienem, nie mogę komentować nowych przedsięwzięć skazanego. Mogę powiedzieć tylko, że domagałem się surowszej kary i bezwzględnego więzienia. Gdy dostanę pisemne uzasadnienie wyroku, rozważę kasację do Sądu Najwyższego. Ale prawo pozwala mi zaskarżyć orzeczoną karę tylko, jeśli sąd popełnił formalny błąd - mówi tvn24.pl oskarżyciel Andrzej Michalski z prokuratorskiego pionu przestępczości zorganizowanej i korupcji.
Wyrok dla Janusza Jabłońskiego nie ma bezpośredniego związku z aferą informatyczną, tutaj kilka procesów nadal się nie zakończyło, są na etapie drugich instancji. Prawomocny wyrok z maja, o którym piszemy, dotyczy przetargu, który w 2011 roku ogłosiło Ministerstwo Spraw Zagranicznych kierowane wtedy przez Radosława Sikorskiego.
- Pracując nad aferą informatyczną, zauważyliśmy, że otworzył on inną działalność, w innej branży niż informatyczna. Zaczął świadczyć usługi marketingowe, PR-owskie - mówi funkcjonariusz Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Przetarg na obsługę polskiej prezydencji w Unii Europejskiej wygrała firma kontrolowana przez Janusza Jabłońskiego. Według ustaleń CBA i prokuratora Michalskiego dzięki temu, że ówczesna partnerka, a później żona biznesmena, organizowała z ramienia MSZ to zamówienie. Oskarżyciel dowodził, że z 34 milionów złotych aż kilkanaście miało być kosztami zawyżonymi i trafić do prywatnych kieszeni. Kulisy tej sprawy opisali dziennikarze tvn24.pl jeszcze w 2013 roku.
Ostatecznie wyrok dotyczył artykułu 305 Kodeksu karnego, czyli zakłócania przetargu publicznego, oraz artykułu 270 mówiącego o fałszowaniu dokumentów.
Zmiana na złe
Równolegle Janusz Jabłoński jest oskarżony w trzech kolejnych procesach, które dotyczą afery informatycznej. Prokuratura dowodzi w nich, że biznesmen wpływał łapówkami na przebieg przetargów na systemy i sprzęt informatyczny organizowanych m.in. w MSWiA, Komendzie Głównej Policji, Głównym Urzędzie Statystycznym.
Te wszystkie toczące się sądowe postępowania nie przeszkodziły mu w zdobywaniu kontraktów od ministerstw i instytucji zarządzanych w ostatnich latach przez polityków Prawa i Sprawiedliwości. Według wyliczeń dziennikarzy portalu OKO.press portfel jego zamówień w latach 2016-2024 sięgnął kwoty 60 milionów złotych.
W ARP były liczne nieprawidłowości w ostatnich latach. Ale tego przestępcy nie było. Jesteśmy w szoku, że taki człowiek pojawił się wraz z prezesem Dąbrowskim, który oficjalnie deklaruje walkę z nieprawidłowościamimówią nam pracownicy agencji.
Milczenie ABW
Według naszych nieoficjalnych informacji w Agencji Rozwoju Przemysłu pracuje - w pionie bezpieczeństwa - oddelegowany funkcjonariusz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Nasze źródła wskazują, że od kilku miesięcy trafiały do niego informacje i raporty o tym, że zamówienie trafiło do biznesmena z kryminalną przeszłością, a kolejne są negocjowane.
Zapytaliśmy oficjalnie - w ostatni poniedziałek - największą polską służbę specjalną, jakie działania zostały podjęte. Odpowedzi nie nadeszły do chwili publikacji tekstu.
Dzień po publikacji tekstu, w KRS pojawił się wpis o zmianie, jakiej spółka BERM dokonała w dniu 19 lipca 2024 r., obejmująca zmianę na stanowisku Prezesa Zarządu. W tym też dniu Janusz Jabłoński przestał pełnić funkcję prezesa Zarządu, a zastąpił go w tej roli Zbigniew Jabłoński.
Autorka/Autor: Robert Zieliński / m
Źródło: tvn24.pl