Nawet w PiS politycy wiedzą, że i Bogdan Święczkowski, i prokurator Michał Ostrowski, mówiąc kolokwialnie, podłożyli się - mówił w programie "W kuluarach" reporter "Faktów" TVN Michał Tracz, odnosząc się do działań Święczkowskiego, prezesa kwestionowanego w obecnym kształcie Trybunału Konstytucyjnego, według którego w Polsce doszło do zamachu stanu. Zdaniem reporterki TVN24 Agaty Adamek inspiratorem tych działań jest po części Zbigniew Ziobro. - To igranie z ogniem - ocenił z kolei reporter TVN24 Artur Molęda.
Reporterka TVN24 Agata Adamek, reporter TVN24 Artur Molęda oraz reporter "Faktów" TVN Michał Tracz rozmawiali w programie "W kuluarach" o ogłoszeniu przez prezesa kwestionowanego w obecnym kształcie Trybunału Konstytucyjnego Bogdana Święczkowskiego, byłego bliskiego współpracownika Zbigniewa Ziobry, złożenia zawiadomienia do prokuratury w związku z podejrzeniem popełnienia "zamachu stanu" przez polityków koalicji rządzącej.
Święczkowski przekazał również, że śledztwo w tej sprawie wszczął zastępca prokuratora generalnego prokurator Michał Ostrowski, zaufany człowiek Zbigniewa Ziobry, który po przejęciu władzy sprzeciwiał się zmianom w Prokuraturze Krajowej. Ostrowski został powołany przez ówczesnego premiera Mateusza Morawieckiego.
CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: "Zamach stanu" według Święczkowskiego. Eksperci: polityczny performance
"Nie zająknął się ani jeden poseł PiS"
Agata Adamek mówiła o tym, jaka atmosfera panowała w Sejmie dzień po wygłoszeniu oświadczenia przez Święczkowskiego. Przyznała, że była nią zaskoczona. - Dzień po wygłoszeniu przez Bogdana Święczkowskiego tego oświadczenia, pojechałam do Sejmu i spodziewałam się naprawdę jakichś wyjątkowych scen. Spodziewałam się tego, że ktoś zbojkotuje obrady, że Prawo i Sprawiedliwość uzna, że skoro jest zamach stanu, to zbojkotuje posiedzenia komisji, że będą jakieś zasieki, że ktoś kogoś gdzieś nie wpuści - mówiła.
- Tymczasem na początku posiedzenia Sejmu w tym dniu, kiedy to zawsze posłowie wykorzystują okazję do wygłaszania różnych oświadczeń na bardzo różne tematy, ani jeden poseł Prawa i Sprawiedliwości nie zająknął się o tym, że w Polsce trwa pełzający zamach stanu - dodała.
"Ostatni bezpiecznik Zbigniewa Ziobry"
Dziennikarze rozmawiali o tym, kto był inspiratorem pomysłu, którego realizację wzięli na siebie Święczkowski i Ostrowski. - Myślę, że to wypłynęło z Brukseli, bo tam właśnie teraz jest Zbigniew Ziobro. Myślę, że to jest jednak kooperacja brukselsko-polska, Zbigniewa Ziobry i Bogdana Święczkowskiego - powiedziałą.
- To jest ostatni bezpiecznik Zbigniewa Ziobry, jeżeli chodzi o system władzy sądowniczej, który jeszcze nie został zmieniony po zmianie władzy, a przecież panowie bardzo się przyjaźnią - zwracał uwagę Artur Molęda.
- Nawet w samym Prawie i Sprawiedliwości słyszałem, że jednym z powodów, dla których tak niewiele w PiS-ie mówiło się o zamachu stanu było to, że nawet w PiS-ie politycy wiedzą, że i Bogdan Święczkowski, i prokurator Ostrowski, mówiąc kolokwialnie, podłożyli się. Jeden wszczął śledztwo, z którego nie było zawiadomienia, drugi zawiadomił o nieistniejącym przestępstwie i właściwie - jak nawet słyszę w samym Prawie i Sprawiedliwości - to jest materiał na dyscyplinarki - mówił z kolei Michał Tracz.
"W tej układance naprawdę nic się nie spina"
Reporter "Faktów" TVN mówił, że "w tej układance się naprawdę nic nie spina". - I widzieli to nawet politycy Prawa i Sprawiedliwości, którzy nigdy nie podważali legalności wyborów. Dziś wychodzi prezes Trybunału Konstytucyjnego, mówi o zamachu stanu. Nawet w Prawie i Sprawiedliwości te puzzle przestały do siebie pasować i nawet czołówka PiS-u nie podchwyciła tej narracji - dodał.
Artur Molęda dodał, że polityczne wykorzystywanie tej sprawy to "igranie z ogniem", ponieważ doniesienia o rzekomym zamachu stanu zostały podchwycone przez media zza naszej wschodniej granicy.
- Żyjemy w tak niespokojnych czasach, jeżeli chodzi o nasze polskie bezpieczeństwo, że wydaje mi się, że prezes tak poważnej instytucji w ogóle powinien być daleki od tego, żeby jakkolwiek wpływać na poczucie bezpieczeństwa Polaków. Bo o tym, że mówią o nas w Rosji, na Węgrzech i na Białorusi, to jest jedno, ale przecież jest mnóstwo osób starszego pokolenia w naszym kraju. Przecież ci ludzie też mają w głowach obrazki z czasów słusznie minionych, więc to jest bardzo cienka granica, po której stąpał Bogdan Święczkowski - stwierdził.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Radek Pietruszka/PAP