Niełatwe jest bocianie życie, gdy matka natura non stop zsyła wichury, burze i potężne gradobicia. Ludzie nie dają rady, a co dopiero ptaki. Dlatego coraz więcej bocianów znajdowanych jest martwych albo mocno pokiereszowanych. Na szczęście ludzie pomagają. Troszczą się, doglądają, a gdy trzeba, zawożą do szpitalików.
Po ostanich wichurach na Mazowszu wiele ptaków poważnie ucierpiało, część straciła swoje gniazda, a czasami nawet życie. Teraz do "szpitali" trafiają kolejne bociany.
W dobre ręce
Do ośrodka rehabilitacyjnego niedaleko Olsztyna po nawałnicach na Mazurach trafiło już 40 ptaków. Większość z poważnymi połamaniami. - One po prostu nie mają jak się schować przed tym gradem - mówi dr Ewa Rumińska z Ośrodka Rehabilitacji Ptaków Dzikich w Bukwałdzie.
Najczęściej to sami pracownicy ośrodków reagują na sygnały od mieszkańców i jadą po okaleczone czy połamane ptaki. Zdarza się, że niektórzy sami przywożą bociany do azyli.
Pacjentami na początek zajmuje się weterynarz. Później w komfortowych warunkach ptaki dochodzą do siebie. Najsilniejsze odlecą wkrótce do ciepłych krajów. Wiele jednak już na zawsze zostanie w Polsce.
Autor: mn / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24