Myślę, że najlepszym miejscem do opublikowania tych dokumentów jest internet - powiedział w "Jeden na jeden" Mariusz Błaszczak. Szef MSWiA komentował w ten sposób zapowiedzaną na dziś publikację tzw. akt Kiszczaka dotyczących TW "Bolka".
Do publikacji pierwszego pakietu dokumentów dojdzie - zgodnie z zapowiedzią szefa IPN - w poniedziałek w samo południe. Materiały będą dostępne w warszawskiej czytelni Instytutu.
Swoje zdziwienie takim sposobem publikacji akt znalezionych w domu gen. Kiszczaka wyraził w poniedziałek rano w TVN24 Mariusz Błaszczak. Jak mówił, ze wspomnianej czytelni może jednocześnie korzystać maksymalnie 40 osób.
- Żyjemy w XXI wieku. Myślę, że najlepszym miejscem do opublikowania tych dokumentów jest internet - przekonywał szef MSWiA. - A my ocenimy (te dokumenty - red.). Każdy z nas, kto jest zainteresowany tą sprawą, miałby sposobność, żeby przeczytać, ocenić i wyciągnąć wnioski - dodał.
"To się nadaje do kabaretu"
Błaszczak przekonywał też, że całość dokumentów powinna zostać opublikowana jak najszybciej, stąd jego zdaniem nie ma potrzeby czekać, aż akta te zostaną poddane badaniom grafologicznym.
W jego ocenie dokumenty te potwierdzają, że Wałęsa współpracował z SB, a ujawnienie ich określił jako "symboliczne wydarzenie". - To pokazuje, jak wygląda III RP, że w domu byłego szefa bezpieki są dokumenty, kwity na byłego prezydenta - mówił Błaszczak, który dodał, że u podstaw systemu zbudowanego po upadku PRL było kłamstwo.
Skomentował również słowa Ryszarda Petru, który domaga się odpowiedzi na pytanie, czy ktokolwiek z Prawa i Sprawiedliwości kontaktował się w ostatnich tygodniach lub miesiącach z wdową po gen. Kiszczaku, która ujawniła akta będące w posiadaniu męża. - To jest kolejny dowód jakiegoś szaleństwa ze strony lidera "partii N" - mówił Błaszczak. - To jest bzdura, do kabaretu to się nadaje - dodał.
"ABW nie wskazywała na problemy"
Błaszczak był też pytany o niedawną dymisję komendanta głównego policji. Szef MSWiA po raz kolejny powiedział, że nie ma sobie nic do zarzucenia, jeśli chodzi o powołanie na to stanowisko insp. Zbigniewa Maja i nie rozważa podania się do dymisji.
- Przygotowując rekomendację dla pani premier opierałem się na zdaniu służby, która nie podlega ministrowi spraw wewnętrznych i która dokonała odpowiednich sprawdzeń. ABW nie wskazywała na żadne problemy związane z kandydatem - tłumaczył Błaszczak.
Przekonywał też, że nie widział raportu przygotowanego przez policyjne Biuro Spraw Wewnętrznych, w którym informowano o postępowaniu prowadzonym przeciwko insp. Majowi. Zdaniem byłego szefa BSW informacja o tym najpóźniej w sierpniu ub. roku trafiła do ówczesnego MSW.
Jednocześnie szef MSWiA zapowiedział, że nazwisko nowego szefa policji przedstawi premier Beacie Szydło w ciągu trzech miesięcy.
- To jest taki czas maksymalny, w ciągu trzech miesięcy obowiązki może pełnić mł. insp. Andrzej Szymczyk (dotychczasowy zastępca szefa KGP - red.) - tłumaczył Błaszczak.
Autor: ts/ja / Źródło: tvn24