Zmianę w fotelu szefa Biura Nadzoru Wewnętrznego MSWiA minister Mariusz Kamiński przeprowadził w ostatni poniedziałek. Biuro Nadzoru Wewnętrznego działa od 2018 roku i jego pierwszym szefem był właśnie Andrzej Sprycha. Roszada nie wywołała w resorcie zaskoczenia.
O możliwym odwołaniu Sprychy tvn24.pl dowiedział się już pod koniec stycznia. - Zapadła decyzja o dymisji Andrzeja Sprychy, który pochodził jeszcze z nominacji wiceministra Jarosława Zielińskiego. Dostał kilka tygodni na spakowanie się - przekazał nam wówczas jeden z urzędników.
Choć już 27 stycznia wysłaliśmy do biura prasowego resortu pytania o odwołanie inspektora Sprychy, odpowiedź nie przyszła do dzisiaj.
Dzięki ustawie, którą uchwalono głosami posłów PiS, nowe biuro w strukturach MSWiA zyskało gigantyczne kompetencje: może rozpoczynać działania operacyjne, czyli m.in. zakładać podsłuchy i podglądy. Uzyskało dostęp do wszelkich spraw dotyczących przestępstw popełnianych przez funkcjonariuszy, czyli spraw, którymi zajmują się Biuro Spraw Wewnętrznych Policji oraz podobne komórki w Straży Granicznej oraz Służbie Ochrony Państwa.
- Dzięki powołaniu Biura Nadzoru Wewnętrznego minister spraw wewnętrznych zyskał realny nadzór nad podległymi mu służbami. Do czasu wejścia w życie przepisów o BNW, pomimo formalnego nadzoru nad formacjami, minister miał w praktyce znacząco ograniczone możliwości bezpośredniego weryfikowania informacji o potencjalnych nieprawidłowościach lub niepokojących zjawiskach występujących w służbach - tak w odpowiedzi na pytania redakcji tvn24.pl biuro tłumaczyło zadania nowopowstającej formacji. Wyjaśniło, że BNW zajmuje się m.in. monitoringiem użycia przez funkcjonariuszy środków przymusu bezpośredniego oraz "innymi sytuacjami godzącymi w autorytet służby".
Ukryte efekty
MSWiA odmawia informacji o tym, jakie konkretne efekty przyniosło powołanie nowej formacji.
- Przeglądają profile funkcjonariuszy na portalach społecznościowych. Jeśli ktoś, kiedyś zażartował sobie z władzy nie dostanie awansu, medalu - komentuje w rozmowie z nami jeden z urzędników.
- Mają specjalny i wysoki dodatek do pensji, który jest przedmiotem zazdrości. Nie chwalą się wynikami, bo nie ma takich. I tak wszystko dla nich wykonują komórki wewnętrzne w policji lub innych służbach - powiedział inny urzędnik, również prosząc o zachowanie anonimowości.
Powstanie biura krytykowali również politycy opozycji. Wskazywali, że dzięki BNW minister zyskuje narzędzie do inwigilacji.
- Takiej sytuacji nie było w ministerstwie od czasów, gdy wyszedł z niego Czesław Kiszczak. Cywilny nadzór nad służbami samoograniczył się, by nie nadużywać wiedzy z podsłuchów do politycznej walki - mówił poseł Marek Biernacki, były minister spraw wewnętrznych.
Znikający ludzie Zielińskiego
Nasi rozmówcy wskazują, że odwołanie inspektora Andrzeja Sprychy to kolejna już dymisja "człowieka Zielińskiego".
- Trwa czyszczenie z ludzi z jego zaciągu. Z Komendy Głównej Policji, nawet ze straży pożarnej są odsyłani na emerytury - mówią nasi rozmówcy.
Ta zasada nie dotknęła komendanta wojewódzkiego policji w Białymstoku generała Daniela Kołnierowicza, który uchodził za najbliższego człowieka byłego wiceministra. - Zmiany na stanowiskach komendantów wojewódzkich nie są wykluczone – usłyszeliśmy jednak w MSWiA.
Zaufany człowiek z Wrocławia
Nowy szef Biura Nadzoru Wewnętrznego Dariusz Górski to bliski współpracownik Mariusza Kamińskiego, jeszcze z czasów wspólnej służby w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym w latach 2006-2009.
- Górski pracował w delegaturze we Wrocławiu, która rozpoczęła kilka z najgłośniejszych śledztw, które były wtedy oczkiem w głowie szefa Kamińskiego - wspomina funkcjonariusz tej służby. Chodzi m. in. o sprawy afer: gruntowej i podsłuchowej.
Jak sprawdziliśmy Górski pracował w CBA również po tym, jak pod koniec 2009 roku odwołano Mariusza Kamińskiego. Jego kariera przyśpieszyła po przerwaniu ustawowej kadencji Pawła Wojtunika i mianowaniu szefem CBA Ernesta Bejdy.
- Wziął czynny udział w audycie, który miał wykazać przestępstwa Wojtunika. Mimo że mija piąty rok, żadna ze spraw nie trafiła do sądu - mówi nam bliski współpracownik Wojtunika.
Górski został nawet mianowany - na jeden dzień - szefem pionu wewnętrznego w CBA. - To jedna z bardziej tajemniczych historii, dlaczego pełnił tę funkcję wyłącznie przez jeden dzień - stwierdza inna osoba, zastrzegająca anonimowość.
OLAF chciał kogo innego
Jak ustaliliśmy, wkrótce potem Górski pojechał do Brukseli, jako oddelegowany funkcjonariusz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Trafił tam w ślad za swoją żoną, która z ramienia Centralnego Biura Antykorupcyjnego zaczęła pracę w OLAF, czyli europejskim urzędzie do spraw zwalczania nadużyć finansowych.
- Sam OLAF chciał, by wyjechał tam inny funkcjonariusz. Jednak na żonę Górskiego wskazali ministrowie Kamiński i Wąsik. W służbie się śmialiśmy, że to rządowy program łączenia małżeństw na koszt podatnika - usłyszeliśmy w CBA.
Autorka/Autor: Robert Zieliński
Źródło: tvn24.pl