Wytrwajcie do końca. To jest rzecz, która się wam należy. Nie tak jak tym, którym była pani premier mówiła: "to się im należy". Wam się należy to, czego żądacie - mówił w "Kropce nad i" biskup Tadeusz Pieronek. Odniósł się do trwającego w Sejmie protestu opiekunów osób niepełnosprawnych i ich podopiecznych.
Biskup Pieronek powiedział, że rodzicom osób niepełnosprawnych "potrzebne są pieniądze, żeby mogli nimi odpowiednio zarządzać, a nie datki rzeczowe, które mogą się okazać niepotrzebne".
Ocenił, że protest to "manifestacja słabości przeciwko manifestacji siły".
- Ci najsłabsi nie mają innego wyjścia, muszą w ten sposób domagać się swego, bo - chociaż nie mogą pracować - to są w naszym społeczeństwie taką częścią wspólnoty, którą my pracujący powinniśmy się zająć - podkreślił biskup.
Pieronek dodał, że instytucjami, które mają to zrobić, są państwo i Kościół.
- Trzeba znaleźć jakieś sposoby współpracy ze wszystkimi, którzy mogą ten problem rozwiązać - podkreślił biskup Pieronek.
W jego ocenie "Kościół, który domaga się tego, by rodzić dzieci, które mają wady genetyczne", powinien zaangażować się w tę sprawę i szukać możliwości instytucjonalnych, stałych, by te dzieci mogły otrzymać pomoc.
- Trzeba się społecznie dogadać, co do tej sprawy. Całe społeczeństwo powinno wyczuć potrzebę wsparcia tych ludzi. Tak się zawsze mówi: po tym, jak się traktuje najsłabszych, ocenia się państwo, ocenia się społeczeństwo - dodał były sekretarz generalny Episkopatu Polski.
Pieronek zauważył też, że według informacji podawanych przez rząd polska gospodarka ma się dobrze, w związku z tym - kontynuował - pieniądze z nadwyżki budżetowej powinny być przekazane tam, gdzie są najbardziej potrzebne, czyli dla najsłabszych.
- Albo ktoś kłamie, albo gromadzi pieniądze na kampanię wyborczą, na to, żeby wygrać następne wybory, a nie na to, żeby zaspokoić potrzeby społeczne - ocenił biskup.
"Wytrwajcie do końca"
Tadeusz Pieronek apelował się do osób protestujących w Sejmie: - Niech się trzymają. Wytrwajcie do końca.
- To jest rzecz, która się wam należy. Nie tak jak tym, którym była pani premier mówiła: "to się im należy". Nie. Wam się należy to, czego żądacie. Wy macie do tego prawo, tamci nie. Nie mieli i dlatego zwracają - dodał.
Odniósł się tym samym do nagród przyznanych przez premier Beatę Szydło sobie oraz swoim ministrom.
"Co to ma wspólnego z katolicyzmem?"
Biskup Pieronek odniósł się również do ekshumacji ciał ofiar katastrofy smoleńskiej. W poniedziałek - wbrew woli rodziny - przeprowadzono kolejną, Arkadiusza Rybickiego.
- A co to ma wspólnego z katolicyzmem, z chrześcijaństwem? To jest działanie polityczne zmierzające do tego, żeby wykryć wreszcie ten materiał wybuchowy, który zniszczył tupolewa. To ciągłe dążenie do mamienia ludzi, że coś się stało takiego, że to był zamach (...). Trzeba wszystkich odkopać, zbadać, czy przypadkowo tam gdzieś w butach nie mieli jakichś materiałów wybuchowych - mówił Pieronek.
Dodał, że "to jest śmieszne i w zasadzie gorszące, zwłaszcza jeśli rodziny nie zgadzają się na to".
Na sugestię, że na rządzących mógłby wpłynąć Kościół, biskup odpowiedział: - Nie sądzę, żeby to miało jakiś wpływ.
- Nie słyszałem, żeby ktokolwiek w Kościele pochwalał te ekshumacje, bo od początku było wiadomo, że nic nie dadzą - zauważył.
"Pisze się historię na nowo"
Pytany o kolejne pomniki byłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który zginął pod Smoleńskiem, biskup odpowiedział: - Niech stawiają sobie pomniki, gdzie chcą.
- Są czasy stawiania, są czasy burzenia. Zostawmy to historii - dodał.
Pieronek zauważył, że już zrównano prezydenta Lecha Kaczyńskiego z papieżem Janem Pawłem II w Sejmie. - Pisze się historię na nowo. W tej nowo pisanej historii musi być jakaś atrakcja. Tą atrakcją są ci, którzy chcą mieć te pomniki, żeby każdy na nich patrzył i modlił się do nich - powiedział.
Autor: js//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24