Liderzy opozycji nie pogodzili się z utratą władzy i dlatego w pozakonstytucyjny sposób chcieli ją przejąć - powiedział w "Piaskiem po oczach" Adam Bielan, wicemarszałek Senatu (klub parlamentarny PiS). - PO i Nowoczesna dopuściły się największego zamachu na demokrację parlamentarną w historii polskiego parlamentaryzmu - dodał.
Adam Bielan mówił o kryzysie sejmowym z połowy grudnia, w czasie którego posłowie PO i Nowoczesnej okupowali salę plenarną.
- Wiem, że bardzo duża część polskiej opozycji, przede wszystkim politycy Platformy Obywatelskiej, którzy rządzili przez osiem lat i bardzo często sprawiali wrażenie, że myślą, że będą rządzić po wieczne czasy, nie pogodzili się mentalnie, psychicznie, że już nie rządzą w tej chwili - powiedział.
Jak mówił Bielan, w czasie ośmiu lat rządów koalicji PO-PSL, "PiS był jeszcze bardziej prowokowany do rozmaitych radykalnych zachowań w Sejmie, niż to, w jaki sposób sprowokowana była Platforma".
- PiS trzy czy cztery razy wyszedł z sali i wtedy było wielkie larum w polskich mediach, że Jarosław Kaczyński łamie demokrację, bo opuścił jakąś debatę - powiedział.
- Jeżeli zgodzimy się, że sercem demokracji parlamentarnej jest parlament, to paraliż parlamentu oznacza zawał demokracji parlamentarnej - zaznaczył.
- Liderzy opozycji nie pogodzili się z utratą władzy i bardzo często w pozakonstytucyjny sposób chcieli ją przejąć - stwierdził Bielan. - Nigdy w polskiej historii nie było okupacji fotela marszałka Sejmu. Zrobiły to Platforma i Nowoczesna, czyli partie mające wyborców wykształconych i z dużych miast, rzekomo bardzo proeuropejskie i broniące w Polsce demokracji. PO i Nowoczesna dopuściły się największego zamachu na demokrację parlamentarną w historii polskiego parlamentaryzmu - przekonywał gość programu "Piaskiem po oczach".
Policja szuka demonstrantów
Bielan odniósł się również do poszukiwania przez policję uczestników zgromadzenia przed Sejmem w nocy z 16 na 17 grudnia 2016 r.
- Te osoby nie są ścigane za demonstrowanie. Jeżeli policja ich poszukuje, to po to i dlatego, że złamały prawo, dopuściły się wykroczeń lub nawet przestępstw - ocenił.
Jak mówił gość TVN24, jeśli zdaniem policji doszło do złamania prawa, to powinna wykonywać ona swoje obowiązki.
Na stronie stołecznej policji można zobaczyć wizerunki 21 osób, które - zdaniem funkcjonariuszy - mogą mieć związek ze zdarzeniami przed Sejmem w nocy z 16 na 17 grudnia 2016 r. Bielan został poproszony o komentarz do tego, że Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar ocenił, iż nie ma podstawy prawnej do publikacji wizerunków osób, które brały udział w tej demonstracji.
- Myślę, że pan rzecznik jest bardzo mocno zaangażowany ideologicznie również po stronie środowisk, które demonstrowały wtedy pod Sejmem i myślę, że nie jest w związku z tym obiektywny. Natomiast w ewidentny sposób policja ma takie uprawnienia zapisane w ustawie o policji - mówił Bielan.
- Zachowanie policji za naszych rządów jest bardzo powściągliwe w przeciwieństwie do zachowania policji za czasów Donalda Tuska, kiedy pałowano uczestników demonstracji, kiedy policja strzelała z gumowych kul - ocenił.
Dopytywany, kiedy używano gumowych kul, odpowiedział: "podczas rozmaitych demonstracji".
Kryzys sejmowy
Posłowie PO i Nowoczesnej 16 grudnia 2016 r. rozpoczęli protest po wykluczeniu z obrad posła Platformy Michała Szczerby i wobec projektowanych zmian w zasadach pracy dziennikarzy w parlamencie.
Marszałek Sejmu Marek Kuchciński wznowił obrady w Sali Kolumnowej, gdzie przeprowadzono głosowania m.in. nad ustawą budżetową na 2017 r. Opozycja uważa, że były one nielegalne, m.in. z powodu braku kworum.
Kuchciński zapewnił, że w głosowaniach 16 grudnia brała udział wymagana liczba posłów oraz że każdy z nich mógł wejść do sali głównym wejściem i brać udział w głosowaniach.
12 stycznia 2017 r. lider PO Grzegorz Schetyna poinformował, że posłowie jego partii zawieszają protest na sali plenarnej.
Autor: mw/ib / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24