Nie może być tak, że polityk ręcznie, jak za pomocą konsoli czy marionetki, steruje prokuraturą, która powinna być w państwie demokratycznym, w sercu Europy, niezależna - powiedział w niedzielę lider Wiosny Robert Biedroń. Zapowiedział, że jeżeli jego partia wejdzie do parlamentu, będzie postulował rozdzielenie prokuratury od ministerstwa sprawiedliwości.
Biedroń w niedzielę przebywał w Białymstoku, gdzie późnym popołudniem odbyła się konwencja regionalna partii Wiosna. W ciągu dnia spotkał się z dziennikarzami na Rynku Kościuszki.
Podczas tego spotkania odniósł się do reportażu "Superwizjera" dotyczącego śledztwa w sprawie fałszowana podpisów pod poparciem kandydatów Młodzieży Wszechpolskiej (startowali z Komitetu Wyborczego Wyborców Ruch Narodowy) przed wyborami samorządowymi w 2014 roku. Wówczas prezesem tej organizacji był Adam Andruszkiewicz, obecny wiceminister cyfryzacji.
Z dokumentów prokuratury, do których udało się dotrzeć dziennikarzom wynika, że kiedy jesienią ubiegłego roku śledczy chcieli wezwać Andruszkiewicza i przeszukać jego biuro, odebrano im akta sprawy.
"Uwikłana prokuratura"
W ocenie Biedronia, to bardzo dobry i rzetelny reportaż, który - jak mówił - "obrazuje jak prokuratura jest uwikłana w rozgrywki polityczne zbyt często". - Od 1989 roku prokuratura była zbyt często ofiarą rozgrywek politycznych. Zbyt często podważano niezależność prokuratury, prokuratorów, którzy w dużej mierze bardzo często są rzetelni, wiarygodni, angażujący się, ale niestety wpływy polityczne czasami są zbyt silne i ta presja polityków jest zbyt silna - mówił Biedroń.
- Trzeba oddzielić prokuraturę od ministerstwa sprawiedliwości i doprowadzić do tego, że status prokuratury będzie podobny, jak status Rzecznika Praw Obywatelskich czy prezesa Najwyższej Izby Kontroli, czyli prokurator będzie się cieszył ogromną autonomią działania tak, żeby był wolny od jakichkolwiek podejrzeń politycznych, jak w przypadku dzisiejszego prezesa NIK czy RPO - mówił.
"To jest wstyd"
Przekonywał, że jeśli Wiosna wejdzie do parlamentu, to będzie to jedna z pierwszych decyzji, którą podejmie.
- Nie może być tak, że polityk ręcznie, jak za pomocą konsoli czy marionetki, steruje prokuraturą, która powinna być w państwie demokratycznym, w sercu Europy, niezależna - mówił polityk. Nazwał to "degrengoladą", czymś co podważa zaufanie obywateli do państwa. - Jeżeli obywatel wie, że polityk może naciskać na prokuraturę, to traci po prostu zaufanie do państwa, traci zaufanie do wymiaru sprawiedliwości, a wtedy budzą się demony i wygrywa Prawo i Sprawiedliwość - mówił.
"Prokurator jest od tego, żeby być niezależny od jakichkolwiek nacisków"
Biedroń został też zapytany przez dziennikarzy czy w związku z reportażem "Superwizjera" Adam Andruszkiewicz powinien zostać odwołany z funkcji. Zdaniem lidera Wiosny, Andruszkiewicz w ogóle nie powinien być wiceministrem. - To jest wstyd - mówił. W jego ocenie, w dzisiejszej polityce nie liczą się kompetencje, a przynależność partyjna.
Mówił, że po reportażu, "prokuratura jest dzisiaj podejrzewana o to, że ona na kolanach zachowuje się wobec polityków". - Nawet jeśli są to tylko insynuacje, a mam nadzieję, że tak jest, to nie możemy nawet mieć takich wątpliwości wobec prokuratury. Prokurator jest od tego, żeby być niezależny od jakichkolwiek nacisków - dodał.
"Budować otwartą Polskę"
Wieczorem lider partii Wiosna mówił na konwencji regionalnej w Białymstoku, że jego marzeniem jest Polska otwarta dla wszystkich. Podkreślał, że ważne jest budowanie wspólnoty.
W konwencji uczestniczyło - jak podali organizatorzy - prawie 500 osób. Wszystkie miejsca były zajęte.
Biedroń na wstępie mówił, że obecne czasy są wyjątkowe, "wymagają wyjątkowych zachowań i odważnych decyzji". Przypomniał, że niecały miesiąc temu w Gdańsku "doszło do wielkiej tragedii", po ataku nożownika zmarł prezydent tego miasta Paweł Adamowicz.
Biedroń, wspominając Adamowicza, mówił, że "miał on odwagę robić rzeczy, które, idąc pod prąd, zmieniały naszą rzeczywistość". Dodał, że swoimi działaniami inspirował też młodych samorządowców do bardziej odważnych działań. Przywołał też słowa Adamowicza, że wspólnota, aby się rozwijać, musi być otwarta. Zdaniem Biedronia, to właśnie jest testament prezydenta Gdańska: by budować otwartą Polskę. - Marzenia Pawła o otwartym Gdańsku są moimi marzeniami o otwartej Polsce - mówił lider partii Wiosna.
W jego ocenie, ostatnie lata nie sprzyjały dialogowi i budowaniu otwartego państwa. - Zamiast empatii mieliśmy egoizm na debatach, zamiast wspólnoty, mieliśmy interes partyjny, zamiast dbania o dobro wspólne, mieliśmy dbanie o interes działaczy partyjnych - mówił do zebranych Biedroń. Jak podkreślił, musi się to zmienić i trzeba "przełamać sytuację, w której politycy przez ostatnie 13 lat oczekiwali od nas, że zawsze będziemy wybierali mniejsze zło".
Ale - jak dodał - od konwencji Wiosny w Warszawie jej działacze udowadniają, że inna polityka jest możliwa i istnieje alternatywa dla PiS czy PO. Choć - jak zauważył - nie było to łatwe, ale sondaże pokazują, że da się "rozbić szklany sufit" i odsunąć PiS od władzy.
"Przytulił się do narodowca"
Dziękował wszystkim, którzy uczestniczyli we wcześniejszych spotkaniach z nim podczas promocji książki czy burzy mózgów. Przypomniał spotkanie z Ełku, podczas którego - jak mówił - "przytulił się do narodowca". Zapytał też, czy na sali jest jakiś narodowiec, na co wszyscy zaczęli się śmiać. - Nie śmiejcie się. Tak się buduje wspólnotę, nikogo nie odrzucając, szukając w każdym człowieka, a nie tylko wroga politycznego - mówił Biedroń.
Odwołując się jeszcze do spotkań, mówił, że to właśnie podczas nich powstał program partii Wiosna. - Te tysiące marzeń, tysiące kartoników zapisanych przez was dodało mi skrzydeł. Dzięki nim, w przeciwieństwie do polityków, udało mi się napisać program, nienapisany w gabinecie partii politycznej albo na Nowogrodzkiej, ale napisany przez państwa - dodał.
Autor: dasz/adso / Źródło: PAP