Czterej kibice Jagiellonii, zatrzymani w piątek po meczu z Legią odpowiedzą za napaść i znieważenie policjantów oraz niszczenie mienia. Prokuratura prawdopodobnie wystąpi o ich areszt. Piąty z zatrzymanych - białostocki radny - został po przesłuchaniu zwolniony do domu.
Zatrzymany radny miał ok. 1,2 promila alkoholu we krwi i - jak mówili funkcjonariusze - zniszczył drzwi pociągu. Bil-Jaruzelski nie przyznaje się do aktu wandalizmu pociągu. - Nie ma żadnego dowodu na to, że zniszczyłem drzwi. Jeżeli policja ma takowe, niech je przedstawi - mówi radny. Uważa, że został bezzasadnie zatrzymany i rozważa złożenie zażalenia. - Kompletnie nie mam takiego charakteru, bym mógł być uczestnikiem jakichś zachowań chuligańskich i nigdy nie byłem karany - podkreśla. Radny tłumaczy, że pociąg przez kilka godzin stał za stacją w Zielonce, a on był jedną z osób, która próbowała dowiedzieć się od policji, co się dzieje.
- PKP wyceniły już poniesione straty w sumie na ok. 7 tys. zł. Zwrócimy się jednak do nich o szczegółową wycenę zniszczonych rzeczy i wtedy prawdopodobnie wrócimy do sprawy pana radnego - mówi tymczasem rzecznik komendanta stołecznego policji Marcin Szyndler. Jak dodał, sama policja nie wyceniła jeszcze swoich strat, uszkodzonych zostało jednak sześć radiowozów.
Pseudokibice już z zarzutami W czasie zamieszek "wpadło" też czterech najbardziej agresywnych pseudokibiców. Zostali oni przesłuchani i usłyszeli zarzuty niszczenia mienia oraz napaści i znieważenia policjantów. Grozi im do pięciu lat więzienia. Prokuratura prawdopodobnie wystąpi o ich areszt.
Do zamieszek doszło w nocy z piątku na sobotę, gdy kibice Jagiellonii wracali pociągiem po meczu do Białegostoku. Według ustaleń policji, gdy na stacji w Zielonce zauważyli fanów Legii, część z nich zatrzymała pociąg i zaczęła z niego wysiadać. Białostoczczanie zaatakowali też czterech policjantów, którzy zabezpieczali przejazd i próbowali zapobiec bójce.
W czasie zamieszek rannych zostało dwóch policjantów i 16-letni kibic. Tego ostatniego postrzelił w udo jeden z rannych funkcjonariuszy. Wcześniej próbował strzałami ostrzegawczymi w powietrze powstrzymać atakujących mężczyzn. Jak relacjonuje Szyndler, został jednak uderzony kamieniem i upadając niefortunnie postrzelił 16-latka.
Kibice Jagiellonii, w eskorcie policji - wrócili w końcu do Białegostoku. Musieli z nimi jechać policjanci, bo istniała obawa kolejnych awantur i prób "odbicia" zatrzymanych kolegów.
Sam mecz zakończył się remisem 0:0, a władze Sportowej Spółki Akcyjnej (SSA) Jagiellonia Białystok "stanowczo potępiły skandaliczny wybryk nielicznej grupy pseudokibiców". Zaprotestowały jednocześnie przeciwko "agresywnemu i jawnie konfrontacyjnemu zachowaniu niektórych policjantów biorących udział w późniejszym zabezpieczaniu pociągu". Jak głosi oświadczenie, ofiarą takich zachowań był m.in. prezes Jagiellonii, podróżujący tym samym pociągiem.
jjz
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24