Wykrycie śmigłowców, które poruszały się bardzo nisko w terenie zalesionym, było niemożliwe - mówił w czwartek w Sejmie wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz. Odpowiadał w ten sposób na pytania związane z incydentem z 1 sierpnia, kiedy białoruskie śmigłowce naruszyły polską przestrzeń powietrzną.
W czwartek w Sejmie Tomasz Siemoniak, w imieniu posłów i posłanek KO, zwrócił się z pytaniem do premiera ws. incydentu lotniczego związanego z naruszeniem polskiej przestrzeni powietrznej przez białoruskie śmigłowce. - Dlaczego dowództwo operacyjne mówiło, że polska przestrzeń powietrzna nie została naruszona, a wieczorem MON mówi co innego? - pytał Siemoniak odnosząc się do incydentu z 1 sierpnia 2023 roku.
Czytaj więcej: Białoruskie śmigłowce w rejonie Białowieży. Komunikat MON
MON: wykrycie tych śmigłowców było niemożliwe
W imieniu premiera na pytanie odpowiedział wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz. - Przedstawiciele KO skupili się na incydencie, który miał miejsce 1 sierpnia. Faktem jest, że 1 sierpnia o godz. 8.45 doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez dwa białoruskie śmigłowce, które przebywały w niej nie dłużej niż dziesięć minut - podkreślił Skurkiewicz.
Jak jednak stwierdził, wykrycie poruszających się nisko, tuż nad ścianą lasu, śmigłowców przez systemy radiolokacyjne było niemożliwe. - Z punktu widzenia zasad pracy systemów radiolokacyjnych rozmieszczonych na ziemi, wykrycie śmigłowców, które poruszały się bardzo nisko w terenie zalesionym, było niemożliwe - dodał wiceszef MON.
Czytaj również: Błaszczak rozmawiał z Austinem. O naruszeniu polskiej przestrzeni przez białoruskie śmigłowce i grupie Wagnera
Skurkiewicz: prowadzimy działania, które mają zwiększyć nasze możliwości w tym zakresie
Wskazał, że rząd podejmuje wysiłki, by zwiększać możliwości Polski w tym zakresie. Podkreślił, że w ostatnich tygodniach MON pozyskało dwa samoloty wczesnego ostrzegania Saab 340 AEW. Dodał, że będą one zaangażowane w zabezpieczanie wschodniej flanki NATO, a w szczególności terenu wzdłuż granicy polsko-białoruskiej.
- Te prowokacje, bo tak postrzegamy ten incydent, zdarzały się, zdarzają i niestety będą się zdarzać. W obecnej sytuacji jest to skomplikowane i trudne do komunikowania. Dzisiaj Polska nie jest w stanie wojny z żadnym ze swoich sąsiadów, nie jest uwikłana w kryzys wojenny i wojskowy - mówił wiceminister. Zaznaczył, że działania Sił Zbrojnych RP są realizowane na podstawie przepisów prawa na czas pokoju.
- Znowelizowaliśmy tak zwaną ustawę Renegade, która daje Dowódcy Operacyjnemu (Rodzajów Sił Zbrojnych - red.) i szefowi MON możliwość określonych działań w stosunku do statków powietrznych, załogowych i bezzałogowych, które mogą być traktowane jako obiekty ataku terrorystycznego - podkreślił wiceszef MON.
Przypomniał także, że szef MON Mariusz Błaszczak skierował na granicę polsko-białoruską dodatkowy tysiąc żołnierzy. - Minister Błaszczak skierował na granicę dodatkowe siły i środki. Obecnie zbliżamy się do liczby dziesięciu tysięcy żołnierzy - podkreślił Skurkiewicz. Jak dodał, 4 tys. żołnierzy wspiera Straż Graniczną, a pozostałe 6 tys. jest w odwodzie wraz z odpowiednim sprzętem.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Eliza Kowalczyk