Sprawa Mariana Banasia ma kilka bardzo, bardzo poważnych wymiarów - podkreślał w "Fatach po Faktach" dziennikarz Bertold Kittel, autor reportażu o prezesie Najwyższej Izby Kontroli.
Centralne Biuro Antykorupcyjne skierowało w piątek do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez szefa NIK. W komunikacie napisało, że kontrola jego oświadczeń majątkowych "wykazała nieprawidłowości". Banaś zareagował oświadczeniem, w którym zadeklarował między innymi, że jest gotowy do składania wyjaśnień i ze spokojem czeka na finał sprawy.
"Już dzisiaj jednak muszę kategorycznie zaprzeczyć zarzutom, że zatajałem swój stan majątkowy i mam nieudokumentowane źródła dochodów" - poinformował.
"Sprawa jest arcypoważna"
Współautor reportażu "Superwizjera" TVN o prezesie NIK dziennikarz Bertold Kittel w "Faktach po Faktach" ocenił, że z komunikatu CBA i słów Banasia wynika, że "sprawa jest arcypoważna".
Jak mówił, czwartkowe spotkanie kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości z Banasiem - na którym politycy wyrazili oczekiwanie, by szef NIK podał się do dymisji - "spowodowało, że poszło to zawiadomienie".
- Czy byłoby zawiadomienie i komunikat, gdyby pan prezes na przykład wczoraj wieczorem albo dzisiaj podał się do dymisji? Nie wiem, mam wątpliwości co do tego i bardzo mnie to niepokoi szczerze mówiąc - wyznał Kittel.
- Przyglądałem się, towarzyszyłem panu Banasiowi, kiedy przechodził ze stanowiska ministra finansów na prezesa Najwyższej Izby Kontroli. W kilku sytuacjach próbowałem z nim porozmawiać, obserwowałem obrady komisji, która go opiniowała i mam głębokie, najgłębsze przekonanie, że gdyby nie ta sytuacja, która doprowadziła do nagrania sceny z telefonem i powstania w efekcie tego reportażu, to nie rozmawialibyśmy teraz o panu Banasiu - kontynuował dziennikarz.
- Nie rozmawialibyśmy o jego oświadczeniach majątkowych, o tych wszystkich zarzutach - dodał.
"Cała wiedza dotycząca otoczenia pana Banasia znajduje się w państwowych archiwach"
Zadaniem Kittela, sprawa szefa NIK "ma kilka bardzo, bardzo poważnych wymiarów". Jak wskazywał, prezesem Najwyższej Izby Kontroli jest "człowiek podejrzewany o to, że ma dochody z nieustalonych źródeł".
- Druga kwestia to jest to, dlaczego służby nie zwróciły uwagi na te okoliczności, które kryją się w otoczeniu pana Banasia - wyliczał. - Mamy bardzo wyspecjalizowane służby. Nawet powiem, że nasze państwo ma naprawdę ogromne możliwości, jeżeli chodzi o kontrolę obywateli - mówił dziennikarz. Zauważył, że "partia rządząca bardzo to podkreślała, że bardzo zaostrzyła te możliwości".
- Z czego na przykład wynika fakt, że jacyś ludzie z półświadka łączą się przez telefon z panem ministrem czy prezesem Najwyższej Izby Kontroli i nikt na to w ogóle reaguje? Przecież to jest chyba widoczne dla osób, które stanowią osłonę kontrwywiadowczą najważniejszych urzędników w państwie - dodał. Kittel przekonywał, że "cała wiedza dotycząca otoczenia pana Banasia znajduje się w państwowych archiwach, w rejestrach policyjnych, w różnego rodzaju rejestrach karnych, w różnego rodzaju komendach policji". - Nikt na to nie zareagował - wskazywał dziennikarz.
Autor: akr//kg / Źródło: tvn24