- Zachowanie polityków partii rządzącej podczas posiedzenia komisji może wynikać stąd, że ujawnienie pewnych kwestii związanych z tą sprawą jest dla nich daleko niewygodne - ocenił dziennikarz "Superwizjera" TVN Bertold Kittel, odnosząc się do środowego posiedzenia sejmowej komisji do spraw kontroli państwowej, na którym pojawił się prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś. Kittel stwierdził, że "panuje całkowita sztama pomiędzy politykami PiS a panem Banasiem".
Sejmowa komisja do spraw kontroli państwowej opiniowała w środę wnioski Mariana Banasia dotyczące powołania jego zastępców w Najwyższej Izbie Kontroli. Zgłosił on na te stanowiska Tadeusza Dziubę i Marka Opiołę. Członkowie komisji przy tej okazji zadawali pytania także samemu prezesowi NIK, który dopiero na końcu posiedzenia odczytał przygotowane oświadczenie.
To nie są "zarzuty medialne"
Posiedzenie sejmowej komisji oraz oświadczenie prezesa NIK komentował w TVN24 Bertold Kittel, który we wrześniu w swoim reportażu w "Superwizjerze" ujawnił sprawę niejasności dotyczących kamienicy Mariana Banasia i jego oświadczeń majątkowych. Dziennikarz podkreślił, że oskarżenia wysuwane pod adresem Banasia to nie są "zarzuty medialne".
- Wczoraj Ministerstwo Finansów przesłało do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa dotyczącego - jak nieoficjalnie podano - między innymi przepływów finansowych między panem Banasiem a niebezpiecznymi bandytami, braćmi K., które nie dotyczą najmu kamienicy - zauważył. Jak wskazuje prokuratura, zawiadomienie resortu finansów "łączy się podmiotowo i przedmiotowo" z postępowaniem dotyczącym domniemanego zaniżania podatków przez Mariana Banasia. Ministerstwo zaznacza, że zawiera "dane objęte tajemnicą informacji finansowej" i nie podaje jego szczegółów. Według radia RMF FM w zawiadomieniu może chodzić o "tajemnicze przepływy finansowe" między prezesem Najwyższej Izby Kontroli a braćmi K.
"Panuje całkowita sztama pomiędzy politykami PiS a panem Banasiem"
Kittel zauważył, że informacje, o których miało zawiadomić prokuraturę Ministerstwo Finansów, nie zostały "w żaden sposób zdementowane". - Takie jest stanowisko Ministerstwa Finansów, w którym do niedawna pracował pan Banaś, którym kierował, w którym pracują też jego dawni współpracownicy. Oni nie mają wątpliwości, że sprawa jest superpoważna - mówił dziennikarz "Superwizjera".
- Z tego punktu widzenia oświadczenie pana Banasia, który mówi o jakiejś kampanii oszczerstw w mediach, jest trochę śmieszne. Tu już nie mówimy o żadnych medialnych doniesieniach, tylko o faktach, które się toczą w sposób urzędowy i dotyczą wyspecjalizowanych organów, które badają między innymi kwestię prania brudnych pieniędzy. Myślę więc, że tutaj sprawa jest o wiele bardziej poważna - kontynuował.
- Dzisiaj na komisji zobaczyłem, że panuje całkowita sztama pomiędzy politykami PiS a panem Banasiem. Było widać, w jaki sposób reagowano na pytania do niego, jak zakończono tę komisję, jak zachowywali się posłowie partii rządzącej. Rozumiem, że być może zawarto jakąś formę układu z panem Banasiem - ocenił Kittel.
- Według mnie sprawa Mariana Banasia i tego, co jeszcze kryje się w tej sprawie, jest o wiele bardziej poważna niż może się to wydawać - stwierdził.
Kittel: ujawnienie pewnych kwestii związanych z tą sprawą jest daleko niewygodne dla polityków partii rządzącej
Bertold Kittel wskazał, iż zachowanie polityków partii rządzącej podczas posiedzenia komisji "może wynikać stąd, że ujawnienie pewnych kwestii związanych z tą sprawą jest daleko niewygodne dla polityków partii rządzącej".
- Chociaż wydawałoby się, że w interesie chociażby premiera jest to, żeby tę sprawę po prostu jak najszybciej ujawnić, wyrzucić na stół wszystkie fakty, to być może są powody, dla których takie akrobatyczne wręcz figury na komisjach sejmowych (...) są konieczne - dodał.
Kontrola CBA
W wyemitowanym 21 września reportażu dziennikarz "Superwizjera" Bertold Kittel przyjrzał się kamienicy w krakowskim Podgórzu, którą do oświadczeń majątkowych wpisywał prezes NIK. Trafił na prowadzony tam hotel na godziny i spotkał przestępcę skazanego prawomocnym wyrokiem.
Mężczyzna w obecności reportera odbył rozmowę telefoniczną, twierdząc, że rozmawia z Marianem Banasiem. Po publikacji reportażu prezes NIK przyznał, że rzeczywiście odebrał ten telefon i tłumaczył, że wynajął kamienicę synowi tego mężczyzny. Zaprzeczał, jakoby był to jego bliski znajomy. W ostatnim upublicznionym oświadczeniu majątkowym Banaś zadeklarował, że z wynajmu dwóch mieszkań i 400-metrowej kamienicy w 2018 roku zarobił trochę ponad 65 tysięcy złotych. To oznacza średni miesięczny dochód w wysokości 5475 złotych. Za wynajem podobnej kamienicy w takiej krakowskiej lokalizacji, według lokalnych biur nieruchomości mógłby uzyskać co najmniej trzy razy więcej - około 15 tysięcy złotych miesięcznie.
CBA poinformowało 16 października o zakończeniu trwającej od kwietnia kontroli oświadczeń majątkowych Banasia, obejmującej dokumenty złożone w latach 2015-2019, gdy był kolejno wiceministrem i ministrem finansów.
Prezes NIK miał siedem dni na zgłoszenie uwag do ustaleń służb. Banaś oświadczył, że 16 października zakończył urlop bezpłatny i przystąpił do wykonywania obowiązków w NIK. Pod koniec października pismo z uwagami Banasia do zastrzeżeń CBA po kontroli jego oświadczeń majątkowych trafiło do Biura. Jego treść nie jest znana.
Autor: mjz//kg / Źródło: tvn24