- Będziemy masowo występować z wnioskami o kolejne ekshumacje i badania sekcyjne - zapowiedział w sobotę brat jednej z ofiar katastrofy smoleńskiej Dariusz Fedorowicz, mówiąc w imieniu części rodzin ofiar.
Część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 r. uczestniczyła w sobotę w posiedzeniu zespołu parlamentarnego ds. zbadania jej przyczyn. Wśród obecnych na posiedzeniu byli m.in.: syn i wnuk Anny Walentynowicz, krewni Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej, żona i matka Przemysława Gosiewskiego, żona gen. Franciszka Gągora oraz syn wicemarszałka Krzysztofa Putry. - Ostatnie bulwersujące fakty powodują, że żadna z rodzin nie może być pewna, czy pochowała swoich najbliższych - tłumaczył Dariusz Fedorowicz w imieniu rodzin uczestniczących w posiedzeniu zespołu. Jak zapowiedział rodziny będą występować z wnioskami o kolejne ekshumacje i badania sekcyjne.
"Uzyskać miarodajny materiał dowodowy"
Fedorowicz tłumaczył, że część rodzin chce zebrać "miarodajny materiał dowodowy co do przebiegu katastrofy i przyczyn śmierci bliskich". Zapowiedział też, że rodziny będą uprawomocniać swoich przedstawicieli prawnych do reprezentowania przed prokuraturą i sądami. Powtórzył także wniosek, by do badań ciał ofiar katastrofy smoleńskiej dopuszczani byli międzynarodowi eksperci.
Chaos w trakcie identyfikacji
W trakcie posiedzenia parlamentarnego zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej o ostatnich ekshumacjach i badaniach mówiła rodzina Anny Walentynowicz i Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej. Inne rodziny mówiły o swoich doświadczeniach w trakcie identyfikacji ciał w Moskwie, skarżąc się między innymi na duży chaos w trakcie wszystkich czynności.
Dwie ekshumacje
W połowie września prokuratorzy wojskowi przeprowadzili w Gdańsku i Warszawie ekshumacje dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej. Jedną z nich była Anna Walentynowicz; drugą - według informacji medialnych - Teresa Walewska-Przyjałkowska. Powodem ekshumacji były wątpliwości, czy ciała te nie zostały ze sobą zamienione. Badania genetyczne jednoznacznie wskazały, że tak się stało.
Autor: km//bgr / Źródło: PAP