Zawiadomienie do prokuratury w sprawie działalności Mikołaja Pawlaka nie zostało jeszcze złożone, natomiast różne rzeczy mogą się wydarzyć - przyznała Rzeczniczka Praw Dziecka Monika Horna-Cieślak, mówiąc o działalności swojego poprzednika. W "#BezKitu" przekazała też, że prawdziwe są informacje na temat zakupu bardzo drogich samochodów przez biuro RPD za czasów Pawlaka. Mówiła też o rzeczach koniecznych do zrobienia w zakresie walki z kryzysem zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.
Rzeczniczka Praw Dziecka Monika Horna-Cieślak była pytana w "#BezKitu" w TVN24 między innymi o to, czy złożyła jakieś zawiadomienia do prokuratury w sprawie działalności jej poprzednika, Mikołaja Pawlaka.
- Nie złożyłam. Natomiast, tak jak powiedziałam, jestem karnistką i analizuję materiał, który posiadam. Nie wykluczam, że takie zawiadomienie zostanie złożone - przyznała. - Nie zostało ono jeszcze złożone, natomiast różne rzeczy mogą się wydarzyć - dodała.
Horna-Cieślak: kontrola NIK zakończona, znam raport
Horna-Cieślak przekazała też, że kontrola, jaką Najwyższa Izba Kontroli przeporowadzała w biurze RPD, już "się zakończyła". - Znam raport, który został sporządzony. On jeszcze nie jest upubliczniony, więc nie chciałabym się na temat raportu wypowiadać - zaznaczyła.
- Natomiast kontrola była. I cieszę się, że była, kiedy ja od razu objęłam urząd - mówiła dalej. - Dla mnie osobiście to był ogromnie ważny sygnał, na temat tego, co przeczytałam w raporcie pokontrolnym - podkreśliła. Pytana, czy raport był dla niej wstrząsający - jak to określiła go posłanka KO Kinga Gajewska - gościni TVN24 odparła: - Dla mnie tak.
- Mówię to z perspektywy prawniczki - dodała.
"Pierwszy szok przeżyłam na samym początku"
Opisywała też, jaki obraz zastała obejmując urząd. - Ten obraz ewoluuje. Generalnie wiedziałam, że jest źle - powiedziała.
- Pierwszy szok przeżyłam na samym początku, kiedy zorientowałam się, w jaki sposób byli bardzo nierówno traktowani pracownicy. (...) Niektóre osoby dostawały nagrody (w wysokości) blisko 100 tysięcy złotych, a inni pracownicy jakieś groszowe nagrody albo słyszały, że nie ma pieniędzy - przekazała.
Podkreślała również, że "nie przyszła do urzędu, który był naoliwiony i dobrze pracujący". - To był urząd, który ja tak naprawdę buduję od nowa, od początku - dodała.
Samochody kupione przez biuro RPD
Horna-Cieślak mówiła też o działalności biura RDP za czasów jej poprzednika, Mikołaja Pawlaka. Została zapytana, czy prawdziwe są informacje na temat zakupu bardzo drogich samochodów przez Rzecznika.
- Tak, to prawda - przyznała. - Były samochody, które były sprowadzane ze Stanów Zjednoczonych. Ja bym takiego samochodu osobiście nie kupiła, natomiast mam go na stanie - powiedziała.
- Po co sprowadzać samochód ze Stanów Zjednoczonych do biura Rzecznika Praw Dziecka? - zapytał prowadzący program Radomir Wit. - Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie Jest to kolejny temat, którym muszę się zajmować zamiast być Rzecznikiem - odparła jego rozmówczyni.
W listopadzie ubiegłego roku fundacja GrowSPACE sygnalizowała, że stnieje podejrzenie niegospodarnego wydawania środków publicznych przez biuro RPD. Fundacja przeprowadziła audyt sprawozdań z działalności biura i przekazała, że Pawlak miał wydać ponad pół miliona złotych na dostawę i zakup samochodów osobowych.
"Musimy zaakceptować, że osoby młode mają kryzys zdrowia psychicznego"
Mówiła też o tym, jakie są rzeczy do zrobienia, jeżeli chodzi o kryzys zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży.
- Na pewno taką rzeczą, którą musimy zrobić, to przede wszystkim zaakceptować to, że osoby młode mają w ogóle kryzys zdrowia psychicznego. Doświadczają sytuacji, kiedy źle się czują, kiedy nie mają siły wstać z łóżka - podkreśliła. Przyznała, że "niestety osoby młode mówią mi o niezrozumieniu". - O niezrozumieniu w zakresie ich emocji, niezrozumieniu w zakresie tego, jakie mają potrzeby - wskazywała RPD.
- Kolejna rzecz, która wymaga takiego jasnego spojrzenia, to jest to, że korzystanie z pomocy psychologa czy lekarza psychiatry to nie jest wstyd - mówiła dalej Horna-Cieślak. I posłużyła się analogią: - Kiedy mamy problem z zębem, idziemy do dentysty. Kiedy mamy problem dotyczący zdrowia psychicznego, idziemy do lekarza bądź korzystamy z pomocy psychologa czy psychoterapeuty.
- I to jest okej, bo to nam pomaga funkcjonować, to nam ratuje życie często w różnych sytuacjach - zaznaczyła.
Co ze zgodą rodziców
Podkreślała też, "jak bardzo ważne jest reagowanie, pomaganie dzieciom, zwracanie uwagi na ich potrzeby, na ich problemy". - Jeżeli zaopiekujemy dziecko, to naprawdę nie musimy dojść do tej sytuacji, że będzie wymagało hospitalizacji - powiedziała.
- Pamiętajmy też o tym, że dzieci, żeby mogły skorzystać z opieki psychologa, muszą mieć zawsze zgodę rodzica. Czasami osoby młode zwracają się do rodziców, że chciałyby skorzystać z pomocy psychologa, a słyszą, że: no niekoniecznie, nie jesteś wariatem. Różne rzeczy słyszą dzieci - wskazywała.
Przekazała w tym kontekście, iż trwają prace nad tym, by był dostęp do pomocy psychologa dla dzieci poniżej osiemnastego roku życia, ale opierałby się na tym, że to na terapeucie spoczywałaby odpowiedzialność za to, żeby pozyskać wsparcie rodzica. - Bo dziecko nie może być samotną wyspą, kiedy potrzebuje pomocy - podkreśliła.
Przyznała, że rozmawia z rządzącymi o rozwiązaniach systemowych. - Projekt ustawy został przygotowany - oznajmiła, podkreślając, że "był przygotowany z grupą osób młodych".
- Natomiast teraz u Rzeczniczki Praw Dziecka pracujemy na tym, żeby ten projekt ustawy odpowiadał wszystkim założeniom, które są potrzebne, żeby projekt stał się projektem aktu prawnego - przekazała. - Do 21 maja mam już mieć gotowy projekt ustawy u siebie na biurku - poinformowała, przyznając, że liczy "na powodzenie tego procesu legislacyjnego".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24