- Jeśli kolejne krzyże, zdjęcia i inne rzeczy, tak jak do tej pory, będą się dalej pojawiały, to, tak jak w innych państwach, takim osobom będzie zwracana uwaga, a jeśli uwaga nie będzie wysłuchana, to normalnie dostaną mandat, tak jak w każdym innym przypadku, w każdym innym miejscu - powiedziała prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Dodała, że "jak ktoś ma ochotę modlić się pod krzyżem, to może to robić 100 metrów dalej na Placu Piłsudskiego".
Hanna Gronkiewicz- Waltz mówiła, że według niej przeniesienie było słuszną decyzją, która powinna nastąpić wcześniej. - Jak ktoś ma ochotę modlić się pod krzyżem, to jest taka możliwość 100 metrów dalej na Placu Piłsudskiego, który został tam ustawiony za mojej kadencji na pamiątkę 30. rocznicy pielgrzymki Jana Pawła II do Polski. Krzyż przed Pałacem był traktowany instrumentalnie i politycznie - powiedziała.
Miasto się odcina
- Straż miejska nie brała udziału w akcji przeniesienia krzyża spod Pałacu Prezydenckiego do kaplicy. Były takie patrole jak zwykle na Krakowskim Przedmieściu - mówiła prezydent Warszawy. Jak dodała, o barierkach wokół Pałacu, które tam jeszcze stoją, zdecyduje policja. - Jest to zgodne z ustawą o policji, która ma za zadanie zabezpieczać. Straż miejska tylko wspomaga policję - dodała.
Podkreśliła też, że miasto nie będzie angażować się w tę sprawę, bo jest to sprawa kurii, Kancelarii Prezydenckiej i harcerzy. Zaznaczyła jednak, że według jej wiedzy sprzed kilku tygodni na zabezpieczanie terenu wokół kancelarii miasto wydało ponad milion zł.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24