Te protesty organizują ci, którzy utracili władzę, przywileje i wpływy. Na ich czele maszerują politycy - powiedziała w specjalnym wydaniu "Kawy na ławę" premier Beata Szydło. Szefowa rządu skomentowała w ten sposób ostatnie demonstracje m.in. przeciwko polityce prowadzonej przez jej gabinet.
W trakcie rozmowy szefowa rządu została poproszona o komentarz do sobotnich i zeszłotygodniowych manifestacji organizowanych w Warszawie i w wielu miastach Polski przez Komitet Obrony Demokracji.
- Chciałabym, żeby ci, co demonstrują, zastanowili się, czy hasła, które głoszą, czyli obrona demokracji i wolności, są adekwatnymi do rzeczywistości, w której wszyscy żyjemy - powiedziała Szydło.
Dodała, że w jej ocenie narracja o tym, że w Polsce dzieje się coś nadzwyczajnego, jest niesłuszna, a PiS chce w sprawie Trybunału Konstytucyjnego tylko naprawić złe prawo, którego autorem była poprzednia większość sejmowa.
- Te protesty organizują ci, którzy utracili władzę, przywileje i wpływy. Na czele tych manifestacji maszerują politycy Platformy, pan Ryszard Petru, który broni przywilejów grup finansowych - przekonywała szefowa rządu.
- Na pewno za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości my policji przeciwko manifestantom wyprowadzać nie będziemy, tak jak robiła to Platforma, bo szanujemy dialog, wolność i różnice poglądów - dodała Szydło, nawiązując do lutowych zamieszek przed siedzibą Jastrzębskiej Spółki Węglowej, gdzie policja użyła broni gładkolufowej i gazu łzawiącego.
Opinie prezesa Trybunału "niemiarodajne"
Premier komentowała zamieszenie wokół obsady Trybunału Konstytucyjnego. Powiedziała, że to Platforma - przy wsparciu PSL - "złamała prawo", wybierając w październiku o dwóch sędziów TK więcej, niż przewidywały wcześniej przepisy.
- Wtedy nie było manifestacji, nie było obrony demokracji Cała sytuacja jest pewnym patem politycznym, który musimy rozwiązać - powiedziała szefowa rządu. - My nie łamiemy prawa - przekonywała. Chcemy doprowadzić do tego, żeby zamknąć sprawę Trybunału - zapewniała.
Jej zdaniem sytuację uspokoi "naprawcza" nowelizacja ustawy o TK autorstwa PiS, nad którą już pracują posłowie oraz zaproponowane zmiany w konstytucji. Wiele z tych pomysłów skrytykował w piątek w TVN24 prezes Trybunału prof. Andrzej Rzepliński.
- Chciałabym wierzyć w to, że intencje pana prezesa Rzeplińskiego są ponadpartyjne, czyste i niezawisłe. Wierzę w niezawisłość polskich sądów - podkreśliła. - Ale trudno mi jest pogodzić się z tym, że prezes TK w tak ostentacyjny sposób manifestuje swoje poglądy polityczne - dodała Szydło.
- Opinie prezesa Rzeplińskiego nie są już opiniami miarodajnymi - oceniła premier. - Jest bardzo mocno zaangażowany po jednej stronie - dodała. Zaznaczyła jednak, że nie zamierza sugerować prezesowi TK, co w obecnej sytuacji ma zrobić. - To pan prezes Rzepliński powinien podejmować decyzje dotyczące jego osoby - powiedziała szefowa rządu.
"Najważniejszym sondażem - wybory"
Szydło komentowała także wyniki najnowszego sondażu Millward Brown dla "Faktów" TVN i TVN24. 54 proc. pytanych źle oceniło w tym badaniu działania jej gabinetu.
- Tym najważniejszym sondażem jest to, jak oceniają nas później ludzie, wtedy, kiedy dochodzi do tego ważnego momentu wyborów - powiedziała szefowa rządu. Tłumaczyła, że obywatele w dniu ostatnich wyborów podziękowali poprzedniej ekipie rządzącej, a jej gabinet próbuje teraz zrealizować program, na który umówiła się z Polakami. Jednak - jak przekonywała - ona i jej ministrowie nie dostali na to szansy.
- W polskiej kulturze politycznej jest coś takiego, jak 100 dni dla nowego rządu. Myśmy tego bonusu nie otrzymali od obecnej opozycji - przekonywała Szydło.
Dodała, że swoistym testem i "papierkiem lakmusowym" dla opozycji w najbliższych tygodniach będą prace nad ustawą wprowadzającą podatek bankowy. W tym kontekście zarzuciła korporacjom finansowym próbę szantażu, że koszty takiego podatku będą chciały one przerzucać na klientów.
"Petru był zapraszany na nasze debaty"
W trakcie programu szefowa rządu odniosła się do zarzutów opozycji, która krytykuje ekspresowe tempo prac w Sejmie i zarzuca PiS, że ten ogranicza w parlamencie możliwość debaty. - Nie ograniczamy dyskusji, chcemy rozmawiać - powiedziała Szydło. - Pracujemy szybko, to fakt, dlatego że jest bardzo dużo rzeczy do zrealizowania - dodała. Jak mówiła, nie dziwią ją dzisiejsze narzekania Platformy Obywatelskiej, bo - jak oceniła - jej politycy "przez ostatnie osiem lat niewiele robili". - Dla nich normalna praca i szybkie procedowanie wydaje się czymś zupełnie niezrozumiałym - stwierdziła Szydło.
Odpowiedziała także na zarzuty formułowane przez lidera .Nowoczesnej Ryszarda Petru, który wytyka rządowi m.in. działanie w wielu istotnych kwestiach pod osłoną nocy.
- Być może pan Ryszard Petru jest przyzwyczajony do takiego tempa prac, że pracuje się bardzo krótko, a potem wieczory spędza się w drogich restauracjach. My nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni i powołani - mówiła Szydło. Dodała, że jest rozczarowana postawą partii .Nowoczesna i jej lidera, która jej zdaniem nie jest - jak zapowiadano - konstruktywną opozycją, ale politycznym przeciwnikiem, mówiącym "nie bo nie".
- Przecież Ryszard Petru był zapraszany na debaty, które organizował PiS w poprzedniej kadencji Sejmu - wspominała Szydło. - Rozmawialiśmy wtedy o gospodarce, sprawach społecznych. Różniliśmy się, mieliśmy różne zdania, ale była rozmowa o programie - mówiła.
Szefowa rządu była pytana też o projekt zmian w ustawie o służbie publicznej, który jest w Sejmie. Szydło tłumaczyła, że administracja publiczna jest dziś „zabetonowana”, a zmiany pozwolą na otwarcie jej m.in. dla młodych ludzi.
"Burza w szklance wody"
Jednym z krytykowanych przez opozycję "nocnych działań" rządu PiS było wprowadzenie w nocy z czwartku na piątek nowego p.o. dyrektora Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO. Próbowali się do budynku dostać wówczas nowy szef SKW i szef gabinetu politycznego Antoniego Macierewicza. Szydło nazwała całe zamieszanie "burzą w szklance wody z czegoś, co nie miało miejsca".
- Po pierwsze to nie była placówka NATO, po drugie służby NATO były o tym poinformowane. Słowacy wiedzieli, że ta zmiana nastąpi - tłumaczyła Szydło. Dodała, że powodem zmiany dyrektora była utrata przez niego dostępu do informacji niejawnych, o czym jej zdaniem politycy opozycji celowo milczą, a sama nocna godzina nie ma nic do rzeczy.
- Ta obsesja Platformy Obywatelskiej straszenia polskich obywateli jest niebywała - mówiła Szydło.
Powiedziała przy tym, że Antoni Macierewicz jest jej zdaniem "doskonałym ministrem obrony narodowej". - Bardzo się cieszę, że to on pełni tę funkcję w tak trudnych czasach - podkreśliła szefowa rządu.
"Odbyliśmy z Schulzem męską rozmowę"
Szydło mówiła także o swoim czwartkowym spotkaniu w Brukseli z szefem Parlamentu Europejskiego Martinem Schulzem. Kilka dni wcześniej powiedział on w jednym z wywiadów, że Polsce dzieją się rzeczy na kształt "zamachu stanu", za co Szydło zażądała od niego przeprosin. Tych jednak publicznie jak dotąd jeszcze nie było.
- Ja mu zaproponowałam prostą rzecz: że jeżeli chciałby się dowiedzieć czegoś na temat sytuacji w Polsce, to niech zadzwoni, zapyta, porozmawia - powiedziała Szydło. Dodała, że nigdy nie zgodzi się, żeby jakikolwiek zagraniczny polityk wtrącał się w polskie sprawy i wydawał "nieuprawnione opinie" o Polsce.
- Może to zabrzmi trochę dziwnie w ustach kobiety-premiera, ale odbyliśmy "męską rozmowę" - wspominała, podkreślając, że nie wycofała się i nadal oczekuje przeprosin.
Powiedziała też, pytana o spodziewaną w styczniu debatę w PE poświęcone sytuacji w Polsce, że za wcześnie by mówić, czy pojedzie ona osobiście do europarlamentu, by bronić stanowiska polskiego rządu, jak w przypadku dyskusji o Węgrzech robi to premier Viktor Orban.
Kilka dni temu niemiecki tygodnik "Spiegel" podał, że urząd kanclerz Angeli Merkel ma mieć za złe polskiej kancelarii premiera, że ta wciąż nie odpowiedziała na zaproszenie do Berlina. Szydło powiedziała, że dziwią ją te doniesienia, bo rozmawiała już na ten temat z Merkel w Brukseli, a służby dyplomatyczne obu krajów pracują już nad terminem takiego spotkania. Zapewniła, że dojdzie do niego w przyszłym roku.
Relacje z Kaczyńskim "doskonałe"
Szydło była pytana także o jej relacje z Jarosławem Kaczyńskim, które oceniła jako "doskonałe".
- To, że wspólnie wypracujemy różne rozwiązania nie jest niczym dziwnym, dlatego że pan prezes Jarosław Kaczyński jest prezesem PiS, a ja jestem wiceprezesem. - tłumaczyła, dodając, że gdyby było inaczej, to dopiero taka sytuacja byłaby czymś "nienaturalnym".
Na koniec Beata Szydło złożyła widzom świąteczne życzenia, w tym - zapytana o to przez prowadzącego - dla prezesa TK, prof. Andrzej Rzeplińskiego. - Życzyłabym mu przede wszystkim spokoju, zdrowych świąt, ale też tego, by spojrzał na sprawy polskie z takiego obiektywnego punktu widzenia - dodała.
Cały niedzielny program "Kawa na ławę":
Autor: ts//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24